niedziela, 15 kwietnia 2012

Rozdział 4

Po piętnastu minutach drogi postanowiłam ponownie się go zapytać dokąd mnie wywozi bo droga ewidentnie kierowała po za miasto .
- Batreek ...
- Słucham Cię ??
- Dokąd mnie wywozisz ??
- Zobaczysz . - odpowiedział tajemniczo i uśmiechnął się od ucha do ucha .
- Ok . Nie chcesz mi powiedzieć to w takim razie nie będę się do Ciebie odzywać .
Postanowiłam zastosować metodę na tak zwanego focha i pod głosiłam
Po pięciu minutach Bartek postanowił się do mnie odezwać .
- Wiktoria ..
Ja udawałam , że go nie słyszę .
- Wika nooo ... Przepraszam . No ale to ma być niespodzianka więc nie mogę Ci powiedzieć . Mogę tylko powiedzieć , że za chwilę będziemy na miejscu .
- Przeprosiny przyjęte . - uśmiechnęłam się do niego , a on odpowiedział tym samym .

PO PIĘCIU MINUTACH
Zatrzymaliśmy się na parkingu  przy lesie .
- Bartek ale ty nie masz zamiaru mnie tutaj zostawić ?? - zapytałam z przerażeniem w głosie .
- Taki właśnie miałem plan . Zostawić Cię tu i pojechać dalej . - powiedział z pełną powagą w głosie .
Po chwili obydwoje wybuchliśmy śmiechem .
- Tak , więc po co się zatrzymaliśmy ??
- Zatrzymaliśmy się , ponieważ jakieś 10 - 15 minut drogi stąd przez ten las przed nami jest idealna łąka , żeby zrobić piknik .
- Piknik ??
- Tak piknik . Korzystając z tego , że jest taka ładna pogoda postanowiłem Cię zabrać na piknik .
- Ok .
- To co idziemy ??
- Jasne .
Bartek zabrał z bagażnika koszyk jak się domyśliłam z jedzeniem oraz koc . 
- To mówiłeś , że ile nam zajmie czasu ta droga ??
- 10 - 15 minut . Ale pewnie z twoim tempem to z jakieś pół godziny .
- Ejj . Nie śmiej się ze mnie . Po za tym chciałam Ci przypomnieć , że to przez Ciebie mam to co mam z tym kolanem .
- Jak przeze mnie ?? To ty na mnie wpadłaś i to ty nie patrzyłaś się gdzie biegniesz i na kogo .
- Tak . To jak mnie widziałeś to dlaczego mnie nie wyminąłeś ??
- Bo gadałem z Winiarem  i Możdzonem .
- Widzisz czyli to twoja wina . - powiedziałam z uśmiechem tryumfu na twarzy .
- Wcale nie !
- Wcale tak ! Jak by tak nie było to byś mnie tak długo nie przepraszał .
- Dobra kończymy tą kłótnię . - zadecydował stanowczo Bartek .
Po jakiś dziesięciu minutach doszliśmy do naszego celu . Noga już mnie strasznie bolała , więc gdy tylko Bartek rozłożył koc od razu na nim usiadłam .  Zaczęliśmy jeść przygotowane przez Bartka naleśniki z czekoladą , które jak się przyznał są jednym z dwóch dań , które umie przygotować ( nie wliczając w to kanapek itp. ) . Przyznał się również , że umie jeszcze zrobić jajecznicę i ostatnio próbował robić jakieś dania z makaronem no ale musiał później wyrzucać garnki . Po zjedzeniu tych pysznych naleśników Bartek wyczarował ze swojego magicznego koszyczka  pysznie wyglądającą karpatkę , zresztą tak samo smakowała . Po skonsumowaniu deseru położyłam się na kocu , a Bartek obok mnie .
- Wiesz co ? Jak tak dalej pójdzie , że będziesz mnie tak odżywiał to moje odchudzanie szlak trafi .
- Ty się odchudzasz ?? - zapytał Bartek przekręcając się na bok i opierając się na łokciu - Dziewczyno przecież ty nie masz się z czego odchudzać .
- Może i teraz nie mam ale kiedyś miałam .
- Haahha .. Żartujesz ?? Chciałbym to zobaczyć . Gruba Wiktoria .. Hahaaha .. Na pewno masz jakieś zdjęcia . Pokarzesz mi ??
- Na to trzeba sobie zasłużyć . A po za tym dlaczego ty się ze mnie śmiejesz ?? - zapytałam się go .
- Ja się nie śmieję . - zaprzeczył próbując mówić to poważnie , a po chwili wybuchł śmiechem .
- Wiesz co Ci powiem ?? - zapytałam się go wstając .
- No co ? - usiadł i zainteresowaniem patrzył się co robię .
- Idę od Ciebie , bo ty się cały czas ze mnie śmiejesz . - powiedziawszy to zaczęłam człapać w stronę lasu by dojść do głównej drogi .
- Ejjj noo Wika .. Ja nie chciałem Cię obrazić .. - powiedział Kurek i poszedł za mną .
Podbiegł do mnie i złapał mnie za biodra i jednym zwinnym ruchem "zarzucił " mnie sobie na ramię . Na co ja nie byłam mu dłużna i zaczęłam go bić po plecach rękoma .
- Postaw mnie natychmiast na ziemię !!! - zaczęłam krzyczeć .
On w tym czasie wrócił już do koca i położył mnie na nim po czym zaczął mnie łaskotać .
- Barteek !! Przestań !! -próbowałam z siebie wydusić poprzez śmiech .
- Kara za próbę ucieczki musi być .. - śmiał się razem ze mną .
Jednak po chwili przestał i położył się na kocu obok mnie .
- Wiesz co ?? - zapytał tym razem Bartek .
- Nie , nie wiem .
- Ale ja wiem , że chyba powinniśmy już wracać bo zaczyna się robić zimno .
- To prawda . - przytaknęłam i zaczęliśmy się zbierać .
Droga przez las minęłam nam na opowiadaniu strasznych historii z racji , że las można było po części zaliczyć do tych strasznych jak oceniliśmy . W samochodzie odśpiewaliśmy razem wszystkie piosenki , które leciały w radiu . Kiedy podjechaliśmy pod mój wieżowiec , wysiedliśmy. Jakaś dziewczyna zaczepiła Bartka prosząc o autograf i zdjęcie , której ja musiałam zrobić . Kiedy Bartek się podpisywał dziewczyna przyglądała mi się bardzo uważnie .
- Ja Cię kojarzę . - zwróciła się do mnie . - No tak to ty jesteś tą córeczką tatusia z Dubaju .
- Tak to ja . - nie miałam pojęcia skąd  mnie znała .
Bartek w tym czasie podpisał się i przyglądał się nam . Zauważył , że na mojej twarzy malowało się zakłopotanie i niepewność .
- Dziękuję bardzo za autograf i zdjęcie . - skierowała te słowa do Bartka  - Nikt mi nie uwierzy jak się dowiedzą , że u nas w Bełchatowie mieszka Wiktoria Witkiewicz i spotyka się z Bartoszem Kurkiem .
Te słowa były już skierowane głównie do mnie .
- Proszę Cię nie mów nikomu . - spojrzałam się na nią błagalnie .
- No dobra .. Ale podpiszesz mi się ?? - wyciągnęła do mnie kartkę .
- Jasne . To będzie mój pierwszy autograf . - powiedziałam z uśmiechem na ustach .
W Częstochowie ludzie wiedzieli , że mieszka u nich TA córka Witkiewicza . Wszyscy nas tam znali . Wszyscy nas szanowali i traktowali jak równych sobie . My również nie czuliśmy się w niczym lepsi od nich .
- Dobra to ja dorzucę Ci darmowe wejście na następny mecz . - zaproponował Bartek - Ale buzia na kłódkę . Powiem ochronie , że mają cię wpuścić bez biletu .Tylko powiedz mi swoje imię i nazwisko .
Bartek ustalił wszystko z dziewczyną . Pożegnała się  nami i odeszła .
- Dlaczego nie chciałaś aby ktoś wiedział , że tu mieszkasz ?? - zapytał po chwili Bartek .
- Nie chcę o tym rozmawiać na środku ulicy . Po za tym może innym razem Ci opowiem .
- Jasne .
- Chcesz wejść ?? - zapytałam .
- Dzięki . Ale chyba nie skorzystam . Mam trening za jakieś pół godziny .
- Ok .
- A może chcesz iść ze mną ?? Poznasz resztę chłopaków .
- Dzięki , ale nie chcę wam przeszkadzać .
- Ale nie będziesz przeszkadzać .
- Może następnym razem . Trochę boli mnie noga . - próbowałam się wymigać za wszelką cenę , chciałam pobyć sama ale nie chciałam mówić tego Bartkowi . Po za tym noga naprawdę trochę mnie bolała .
- Ok . To przychodzę po Ciebie jutro rano , żeby Cię zabrać na trening .
- Rano ?? To znaczy , o której ??
- O siódmej .
- Nie ... To ja może przyjdę na popołudniowy ??
- Hahaha .. Dobra to przyjdę jutro po Ciebie przed 18.30 to pójdziemy na piechotę . Pasuje ??
- Jasne . To do zobaczenia . - dałam mu buziaka w policzek , a on odpowiedział tym samym .
- To do zobaczenia .


-----------------------------------------------------------------------------
Ale mi długi wyszedł :) Nie obiecuję , że każdy taki będzie :)
A komentarzy jak nie było tak nie ma dalej .... ;(
Jednak chce żebyście wiedzieli , że ja się nie poddam i będę pisać dalej mimo , że nie znam waszego zdania na temat tego opowiadania ...
Jeżeli nie chcecie komentować to chociaż napiszcie na gg lub wyślijcie mejla ( numer gg i mail są podane w pierwszej notce )
Ale jednak i tak to dodam :

KOMENTUJCIE !!! PROSZĘ !!!

Miłego czytania życzę :)

1 komentarz:

  1. |Jak to komentarzy nie ma?! A Marta mistrz to co?! JA tu komciam najwspanialej jak umiem, więc widzę, że kolano Wiki daje jej się we znaki. Nie spodziewałam się, że Bartek zabierze ją na piknik :D
    Dobra czytam dalej.. :D

    OdpowiedzUsuń