niedziela, 30 grudnia 2012

Rozdział 55

Dzisiaj mamy 29 sierpień 2014 roku . Urodziny Bartka . Postanowiliśmy wspólnie , że odbędzie się wielka impreza na naszej działce , na której nic oprócz drzew i krzaków nie ma . Ale przecież to nie problem mamy coś takiego jak namioty . Jednakże zanim zrobi się na tyle zimno najpierw poświętujemy przy ognisku . Dzieci zostaną pod opieką niani więc impreza tylko dla dorosłych . Zaprosiliśmy wszystkich tych co byli na zgrupowaniu w 2012 roku wraz z ich połówkami i jeszcze parę osób ze Skry . Zapowiadała się impreza znakomita i na dodatek nie będziemy świętować tylko urodzin mojego męża ale też naszą rocznicę . Bartek od rana siedział na działce i przygotowywał co było trzeba . Teren był na szczęście ogrodzony . Co prawda jak na razie tylko prowizorycznie zwykłą siatką ale to zawsze coś . Co chwile dzwonił do mnie żebym mu coś przywiozła bo jemu się nie chciało jeździć w tą i z powrotem . Za to mi się chciało jak się dowiedziałam . Zuzia przy okazji polubiła jeżdżenie samochodem bo coś ostatnio niezbyt chętnie to robiła . Wszyscy nasi goście , którzy mają dzieci i z nimi przyjadą najpierw zawitają do naszego mieszkania gdzie będzie kinder party , a następnie udadzą się ze mną na naszą działkę . Może to i dobrze , że Bartek ją kupił przynajmniej mamy gdzie zrobić imprezę . Bartek na działce już od osiemnastej witał i zabawiał gości , a my z Winiarskim witaliśmy ich w moim i Bartka mieszkaniu . Kiedy pojawili się wszyscy , którzy powiedzieli , że zostawią dzieci pojechaliśmy wspólnie na imprezę .
- Winiar , a masz jakieś wieści od Dagmary ? - zapytałam kiedy znaleźliśmy się już w samochodzie .
- Tak ostatnio jak zawiozłem do niej Oliwiera to nieźle pokłóciła się ze swoim kolesiem i powiedzmy sobie szczerze wszystko mi powiedziała chyba co jej na sercu leżało . - powiedział chyba bardzo zadowolony z siebie .
- No patrz , a może jeszcze się wszystko ułoży . - mi również było milej na sercu widząc szczęśliwego Miśka .
- Wiesz ja tam nie mam nic przeciwko . Oliwier tym bardziej , a mi nie prędko do szukania jakiejś lepszej partnerki . Po za tym z tego ile usłyszałem ich kłótnię to ona nie może być pierwszą ani też na pewno nie ostatnią . Ten koleś ma tupet i łatwo nie odpuści . - powiedział i mocniej zacisnął dłonie na kierownicy .
- Michał ? - zaczęłam - Ty ją nadal kochasz . - tym razem stwierdziłam , a nie zapytałam . Milczał . Co mogło oznaczać tylko jedno . Kochał ją . Tak jak przyrzekał na ślubie , że będzie ją już zawsze kochał . Nie dziwię mu się . Była nie dość , że śliczna to jeszcze inteligentna . Tylko popełniła jeden okropny błąd i nie wiem czy przypadkiem słono za niego nie zapłaci .
- Kocham . - wszeptał i wtedy zajechaliśmy na mini parking , który był na działce obok . W mojej głowie zrodził się genialny plan tylko nie wiedziałam jeszcze kiedy go wprowadzić w życie . Na pewno nie dzisiaj jednak następnego dnia muszę zacząć działać bo Michaś mi tutaj oszaleje z miłości . Przywitaliśmy się z resztą gości i na dzień dobry został wzniesiony toast za nasze zdrowie.
- Bartek mamy problem . - zagadnęłam do niego kiedy stał i nakładał jedzenie na talerz .
- Jaki ? - zdziwił się i odwrócił się w moją stronę odstawiając talerz i schylając swoją na głowę na wysokość mojej .
- Słuchaj bo jest taka sprawa , że ja sobie od serca porozmawiałam z Michałem i wiesz czego ciekawego się dowiedziałam . - zaczęłam patrząc mu się w oczy .
- O nie moja droga . To są jego prywatne sprawy , a ty masz się w to nie mieszać . - od razu szybko mi przerwał i wrócił do nakładania posiłku .
- Ej no ale jeszcze nie wiesz nawet co chcę zrobić . - zbulwersowałam się i szybko odwróciłam się na pięcie w celu pójścia do jakiś lepszych sprzymierzeńców jednak jego dłoń mnie powstrzymała . Przyciągnął mnie do siebie tak , że nasze twarze dzieliły milimetry .
- Kochanie . Ja Cię bardzo ładnie proszę . Nie mieszaj się w nie swoje sprawy . - wyszeptał i pocałował mnie w nos .
- Teraz to tym bardziej się fochnę . - powiedziałam i jak najszybciej się chciałam od niego uwolnić ale jego żelazny uścisk skutecznie mi to uniemożliwiał - Pomocy ! - zaczęłam krzyczeć , a wszyscy dookoła zaczęli się tylko śmiać , a najbardziej Bartek .
- Oj głuptasie . - pocałował mnie w głowę i nadal nie puszczał . Potem pocałował w czoło . Następnie w nos i ucho . W końcu trafił na moje usta . Na początku próbowałam mu się opierać ale to było silniejsze ode mnie i oddałam pocałunek . Od  razu jak Krzysiu zauważył , że się całujemy to zaczęły się gwizdy i oklaski .
- I kto tu jest głupi ? - zaśmiałam się klepiąc Igłę po plecach .
- No wypraszam sobie . - oburzył się .
- Wypraszaj dalej . - zaśmiałam się i usiadłam na moim krześle . Kiedy tak sobie siedzieliśmy dookoła ogniska , na niebie świeciły gwiazdy , a ciszę przerywały nasze głosy było tak miło i przyjemnie . Nic więcej od życia nie chciałam . No jeszcze moja Zuzia mogła by siedzieć mi na kolanach . Właśnie totalnie straciłam rachubę czasu . Kiedy chciałam już dzwonić Bartek zabrał mi telefon .
- Nie denerwuj się . Wszystko jest w jak najlepszym porządku . Dorota przysyła mi co godzinę smsa z relacją . Zuzia już śpi wraz z resztą najmłodszych . Tylko najstarsi jeszcze się trzymają . - powiedział , a ja uświadomiłam sobie po raz kolejny jakiego cudownego mam męża . Czas upływał nam na rozmowach o wszystkim tak na prawdę od siatkówki po politykę . Dużo do szczęścia nikomu nie było . Najważniejsze było to , że byliśmy znowu wszyscy razem na jednej imprezie i doskonale się bawiliśmy .
- A pamiętasz Wiktoria jak wylądowałaś w fontannie ? - zapytał Igła dusząc się ze śmiechu . Od razu dołączyli do niego wszyscy kadrowicze , którzy byli na pamiętnym zgrupowaniu .
- Pamiętam . Niestety . - powiedziałam patrząc się na nich z mordem w oczach .
- No bez przesady . Przecież tak ładnie potem odpokutowaliśmy nasze winy . - powiedział Pit .
- Tak . Pamiętam . - odpowiedziałam , a oni znowu zaczęli się śmiać .
- Albo jak była burza i Wiktoria się bała i opowiadaliśmy straszne historie . - zaczął się cieszyć Bartman .
- Przecież one nie były straszne . - podsumował go Kubiak - Ale potem dzięki mojej pomysłowości poszliśmy oglądać horror , który również nie był straszny i Winiar się założył o dziesięć złotych chyba z Ruckiem , że Wika do nas przybiegnie po pierwszym grzmocie .
- Panowie czy musicie się ze mnie cały czas śmiać ? - zapytałam - Gdyby mnie tam nie było to na pewno nie byłoby tak wesoło . Co ?
- Racja . - powiedział Bartek szczerząc się , a wszyscy panowie strzeli sobie przysłowiowego face palma . Ja wraz z resztą pań zaczęłyśmy się z nich śmiać .
- Ja pamiętam jak kiedyś sobie usiadłam na tyle na środku , a każdy dobrze wie , że to miejsce Igły i biedaczek musiał wykorzystać Zbyszka żeby mnie stamtąd . Tym sposobem wisiałam głową w dół . Wiele było takich momentów , że jak im się źle komponowałam w krajobraz to mnie najzwyczajniej w świecie przenosili gdzieś indziej . - zaśmiałam się .
- Tak atmosfera była wyborna . - podsumował Możdżon .
- Ej bo do mnie nie dotarła żadna informacja na temat tego fotografa co z Wami na MŚ był . - powiedziałam , a oni znowu wszyscy się załamali - Aż taki był zły ? Z tego co jego zdjęcia widziałam to genialne robi .
- No wiesz może i robi genialne zdjęcia . - zaczął Bartman .
- Ale jakby Ci to powiedzieć . - zaczął Kubiak .
- To może dziwnie zabrzmieć . - dołączył Marcin .
- To jest dziwne . Po prostu większość z nas chce go jak najszybciej zapomnieć .
- Ej no powiedzcie bo do mnie też żadna informacja na jego temat nie dotarła . - dołączyła do mnie Iwona .
- Pedałem był , że tak się migacie z powiedzeniem czegoś o nim czy jak ? - zapytałam , a oni wszyscy jak jeden mąż pokiwali głowami popatrzyli się z niesmakiem pewnie na samo wspomnienie niejakiego Tymoteusza Grodzkiego .
- Mamy zacząć się bać ? - zapytała Asia , dziewczyna Zbyszka .
- Czego ? - zapytał Zbyszek .
- No tego , że on Was przeciągnął na złą stronę mocy . - no tak małżeństwo Ignaczak to o siebie jednak idealnie pasują obydwoje zawsze wiedzą jak coś ładnie w słowa ująć .
- Skądże ! - wszyscy na raz się odezwali .
- Czy my przypominamy pedałów ? - zapytał Kubiak .
- No wiesz gdyby tak spojrzeć z prawej strony pod kątem sto trzydzieści lekko przekrzywiając przy tym głowę w lewą stronę i przymykając prawe oko to może trochę . - powiedziała Monika jednocześnie prezentując to jak należy się popatrzeć na Michale , który myślałam , że załamie się na tyle , że zacznie się ciąć plastikową łyżeczką .
- No przecież żartuje . - pocałowała go w policzek , a on spuścił powietrze na co wszyscy zaczęli się śmiać . Impreza minęła nam na wspominkach ze wspólnych jakiś wycieczek czy wypraw na drugi koniec świata aby móc walczyć o najwyższe cele .
- Bartek śpisz ? - zapytałam kiedy podeszłam do niego , a on leżał głową na stole .
- Nie . - wymamrotał .
- To może jednak się połóż jak cywilizowany człowiek . Wszyscy już poszli normalnie spać . - powiedziałam tym samym kazałam mu wstać . Impreza zakończyła się o czwartej nad ranem więc już robiło się jasno .
- Nie wiem jak ty ale ja mam ochotę na spacer wzdłuż rzeczki . - powiedział sadzając mnie sobie na kolanach .
- Byłabym za tym żeby iść spać ale jeżeli użyjesz odpowiednich argumentów bądź najzwyczajniej w świecie mnie zaniesiesz to mogę się zgodzić na ten spacer . - powiedziałam kładąc głowę na jego ramieniu .
- No to chodźmy . - powiedział wstając i biorąc mnie na ręce .
- Dobra głuptasie żartowałam weź mnie postaw na ziemi . - zaśmiałam się i pocałowałam go w policzek . Poszliśmy sobie wzdłuż rzeki trzymając się za ręce . Wschód słońca dodawał tylko tej chwili uroku , który wręcz przeszywał nas od środka . Jedno mogłam powiedzieć na sto procent . Mam genialną rodzinę . Genialnego męża , cudowną córkę . Moje życie jest najzwyczajniej zajebiste i nie zamieniałabym się z nikim choćby i mi proponowała nie wiadomo jak wielkie sumy pieniężne czy inne wartości . Nigdy w życiu .



Przedostatni rozdział.

Epilog ujrzy światło dzienne już 2.01.2013 r.

POZDRAWIAM  I  PROSZĘ  O  KOMENTARZE (WŁĄCZYŁAM OPCJĘ DODAWANIA KOMENTARZY ANONIMOWO JAKBY KTOŚ NIE MIAŁ KONTA NA BLOGGERZE) !!!

czwartek, 27 grudnia 2012

Rozdział 54

Jednak nie udało nam się za zbytnio bo Bartek się przebudził .
- No ile czasu można wracać ? - zapytał na przywitanie .
- Dobry wieczór kochanie . - powiedziałam całując go w policzek i zabierając Zuzię z jego kolan . Zaniosłam ją do jej pokoju i najpierw przebrałam w piżamę , a potem położyłam do łóżka . Wróciłam do salonu , a tam był tylko Winiar , który układał Oliwiera na kanapie .
- Gdzie Bartek ? - zapytałam - I dlaczego nie idziecie do swojego mieszkania ?
- No widzisz bo ten tego bo my bo ja ..- zaczął się plątać - Bartek Ci to wytłumaczy .
- Bartek ? - zapytałam kiedy wyszedł z toalety .
- Nie pytaj tylko chodź . - wyciągnął do mnie dłoń .
- Dziwne . Bardzo dziwne .
- Zobaczysz , że warto było szaleć z Winiarem w wesołym miasteczku . - uśmiechnął się radośnie .
- A mogę chociaż się przebrać ? - zapytałam .
- No jak musisz . - westchnął , a ja szybko pobiegłam do garderoby i założyłam koszulę , którą miałam na sobie zanim Winiarski kazał mi się przebrać .
- A ty dokąd mnie porywasz ? - zapytałam stając gotowa obok Bartka przy drzwiach wyjściowych .
- Ja Cię nie porywam . Ja Cię tam po prostu zabieram . - uśmiechnął się tajemniczo i obydwoje wyszliśmy . Wsiedliśmy w samochód Bartka i odjechaliśmy . Nie mam pojęcia dokąd ale to trochę dziwne . Po chwili jednak zorientowałam się , że opuszczamy Bełchatów i jedziemy na południe . Jechaliśmy w ciszy nikt się nie odzywał tylko Bartek cały czas miałam na twarzy przyklejony uśmiech . Wjechaliśmy do jednej ze wsi , drogę przeciął mały strumyk . Dość duża ta wieś . Sporo nowych świeżo widać wybudowanych domów . Skręciliśmy w piaskową drogę , która prowadziła donikąd . Zatrzymaliśmy się po chwili na jakimś polu niedaleko strumienia . Nie było tam nic oprócz jednej olbrzymiej wierzby i paru trochę mniejszych drzew . Były to między innymi bzy . Była też stara jabłonka .
- No i ? - zapytałam zdziwiona tym co robimy .
- No to chodź może wyjdziemy . - zaproponował z tym swoim bananem na twarzy .
- Doobra . - wysiedliśmy i stanęliśmy ramię w ramię oparci o maskę samochodu .
- Kupiłem ją . - powiedział nagle .
- Jaką ją ? - zdziwiłam się .
- No tą działkę . - powiedział niezmiernie z siebie zadowolony .
- Chyba żartujesz . - powiedziałam zdziwiona .
- Nie no serio serio . - powiedział obejmując mnie w pasie - Nie cieszysz się ?
- Cieszę się i to bardzo . Tylko , że jestem w szoku . To po to był cały ten cyrk z wesołym miasteczkiem ? Żeby mnie teraz tutaj zaciągnąć ?
- Nie wesołe miasteczko było po to żebyś trochę wyluzowała . Plus dzisiaj jak byliście z Michałem , na którejś z karuzel to podpisywałem papiery .
- Bartek ale my nie rozmawialiśmy o żadnym domu jak na razie . - zaczęłam trochę poważniej bo jednak byłam trochę zła na niego , że nie uzgodnił tego ze mną .
- Wiktoria jesteś na mnie zła ? - zapytał .
- Skądże . Bardzo się cieszę . Jednak chyba wolałabym gdybyś takie niespodzianki uzgadniał ze mną bo kupno działki czy budowa domu to duże wyzwanie , a ciebie cały czas nie ma w domu ja z małym dzieckiem plus pracuję i studiuję . Nie wiem czy zauważyłeś . Jak również nie wiem jak zamierzasz to wszystko opłacić . Mieszkanie . Dom na Majorce . Działka i budowa domu . To kosztuje . Może to i ty tym wszystkim się zajmujesz no ale nie myśl , że ja nie zdaję sobie sprawy ile to wszystko nas wynosi i będzie wynosić . - powiedziałam spokojnie .
- Czyli jednak jesteś na mnie zła . - westchnął .
- Nie Bartek . Nie jestem . Wytłumaczyłam Ci to już raz . Wiem , że do Ciebie dotarło bo jesteś człowiekiem rozumnym i wiem , że dwa razy powtarzać nie muszę .
- No dobra to w takim razie pytam się Ciebie co zamierzamy z tym zrobić ? - zadał pytanie patrząc mi się w oczy .
- Nie wiem . Teraz się mnie pytasz ?
- Przepraszam . Więcej nie wpadnę na taki głupi pomysł . Myślałem , że się ucieszysz . Nie miałem w planach budowy domu od razu . Dom na Majorce sam się opłaca bo wynajmujemy go . Klub mi na tyle dużo płaci , że utrzymanie mieszkania to żaden wydatek . Działkę kupiłem z premii , którą dostaliśmy po Mistrzostwach Świata . Od początku miałem taki plan żeby ją na to przeznaczyć .Wiem , że studiujesz . Wiem , że pracujesz . Wiem też , że jesteś najwspanialszą żoną i matką na świecie i oddałbym za Ciebie i za nasze dziecko życie gdyby to mogło uratować Wasz gdybyście były w niebezpieczeństwie . Nie wiem co będzie za dziesięć lat . Czy będę nadal grał czy będziemy mieć dom czy tylko działkę . Wiem jedno na pewno . Nigdy ale to przenigdy nie przestanę Cię kochać . Choćby dzieliły nas dziesiątki tysiące kilometrów , choćby siłą nas rozdzielili . Wiedz , że ja nigdy nie przestanę Cię kochać . - powiedział , a w moich oczach stanęły łzy . Bez namysłu wpiłam się w jego usta kiedy tylko skończył mówić . Nasz pocałunek był długi i namiętny .
- Kocham Cię . - wyszeptałam mocno trzymając obiema rękoma jego twarz . Staliśmy tak w bezruchu przez parę minut .
- Chodź pokażę Ci coś . - chwycił moją dłoń i poprowadził w kierunku strumienia . Kiedy staliśmy nad brzegiem zobaczyłam pięknie zachodzące słońce , które wcześniej zasłaniała mi wierzba , której gałązki delikatnie opadały z strumień .
- Ślicznie tutaj . - wyszeptałam i przytuliłam się do Bartka . Usiedliśmy na dwóch wielkich kamieniach i tak siedzieliśmy sobie w ciszy . Nic więcej nie byłam nam potrzebne .
- Wracamy ? - zapytał Bartek .
- A która godzina ?
- O już po pierwszej . To może już wracajmy . - wstał i podał mi dłoń aby mi pomóc przy wstawaniu .
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę Bełchatowa . Niecałe dziesięć minut od miasta znajduje się ta wioska z tego co sobie obliczyłam podczas drogi powrotnej . Weszliśmy po cichu do mieszkania i zastaliśmy Winiara śpiącego wraz z Olikiem na kanapie . Delikatnie go obudziłam , a on od razu wziął śpiącego Oliwiera na ręce i poszedł do swojego mieszkania . Zmęczona przeżyciami całego dnia poszłam pod prysznic , w trakcie , którego dołączył do mnie Bartek .
Rano obudziłam się zanim jeszcze Bartek zdążył pomyśleć , że musi wstać na trening , czyli dość wcześnie bo już o szóstej rano . Nie powiem , że byłam z tego powodu zadowolona jednak musiałam być dzielna i próbować dalej zasnąć co było jednakże awykonalne . Po godzinnym wierceniu się z prawego boku na lewy zrezygnowałam z tej walki . Spokojnie można by rzec , że z wiatrakami .  Po cichu udałam się do kuchni gdzie zaczęłam szykować śniadanie dla Zuzi i dla Bartka . Sama nie byłam głodna . Około ósmej miałam usmażoną górę naleśników i gotową do podania kaszkę dla Zuzi . Poszłam do jej pokoju i zobaczyłam jak moja córka chodzi sobie wzdłuż swojego łóżeczka trzymając się barjerki .
- Ohh szkrabie ty mój mały , a co ty robisz . - od razu do niej zagadałam i podeszłam , a ona automatycznie wyciągnęła ręce w moją stronę .
- Mama .
- Tak tak . Mamusia już Cię zabiera na śniadanko . - wzięłam ją na ręce ale uznałam , że jeżeli tak dobrze idzie jej chodzenie to może sama dojść do kuchni . Postawiłam ją na ziemi i trzymając za obie rączki ruszyłyśmy w stronę kuchni . W tym samym czasie z sypialni wyszedł mega zaspany Bartek .
Jednak na widok Zuzi od razu mu się oczy zaświeciły i się obudził . Wziął ją na ręce i parę razy okręcił się dookoła .
- Tata . - powiedziała uradowana .
- Tak słoneczko . - zaśmiał się . Zjedliśmy wspólnie śniadanie , a raczej Bartek pochłaniał naleśniki , a ja karmiłam Zuzię , która dzielnie naśladowała swojego tatusia i w ekspresowym tempie zjadała każdą kolejna porcję kaszki .  Po śniadaniu Bartek szybko pobiegł na trening , a ja umyłam i ubrałam Zuzię i zaczęłyśmy sprzątać . Znaczy to ja sprzątałam po śniadaniu , a ona przyglądała się temu co robię niezmiernie się z tego ciesząc . Mała ma to do siebie , że ciężko ją czymś nie ucieszyć no ale chyba każde małe dziecko tak ma . Kiedy już było posprzątane sama postanowiłam się trochę ubrać i przyszykować na lekcję , którą mam przeprowadzić za jakieś pół godziny . Szybko się wykąpałam i ubrałam w zwykłe krótkie , dżinsowe spodenki i do tego pierwszą z brzegu koszulkę . Posprzątałam na stole przy , którym przeprowadzam zazwyczaj lekcje i naszykowałam potrzebne materiały . Dziewczyna , która miała do mnie przyjść będzie pierwszy raz więc trzeba zrobić dobre wrażenie . Punktualnie o umówionej godzinie zadzwonił domofon . Od razu otworzyłam . Po chwili w moich drzwiach stanęła dziewczyna na oko osiemnastoletnia . Pewnie szykuje się do matury .
- Dzień dobry . Blanka Kochanowska . - przedstawiła się podając mi dłoń .
- Dzień dobry . Wiktoria Kurek . - uścisnęłam jej dłoń i zaprosiłam do środka . Moje przypuszczenia się spełniły . Dziewczyna przygotowuje się do matury z włoskiego i musi podciągnąć braki , które ma dość spore . Trochę mnie dziwi to , że obudziła się nagle w trzeciej klasie liceum , że chce zdawać maturę z języka włoskiego . Jednak podjęłam to wyzwanie przygotowania jej , a przynajmniej pomocy . Szybko nam zleciała lekcja w trakcie , której do mieszkania wrócił Bartek , który zabrał Zuzię tak żeby nam nie przeszkadzała . Umówiłam się z nią na kolejne lekcje po czym zabrałam Zuzię na spacer do spożywczego po produkty potrzebne do zrobienia obiadu .



Tak jak obiecałam tym razem szybciej dodaję :)

Jak to się mówi święta święta i po świętach :) Jak Wam minęły ? Na obżarstwie ? Jak tam prezenty ? Udane ?

Następny jeszcze przed Sylwestrem :) Będzie to już przedostatni rozdział przygód Wiktorii i Bartka , a 2.01.2013 zapraszam na epilog :) Być może uda mi się napisać dwa epilogi :) Każdy o innym zakończeniu :)

Jeżeli chcesz być informowany o nowych rozdziałach pisz na : 7589078 ( to moje GG ;d ) lub zostaw swój numer GG w komentarzu .
Nie informuję w żaden inny sposób tylko przez GG !

POZDRAWIAM  I  PROSZĘ  O  KOMENTARZE !!!

piątek, 21 grudnia 2012

Rozdział 53

Leżę sobie w łóżku i nie mam najmniejszej ochoty wstawać zwłaszcza , że nie muszę . Bartek był dzisiaj na tyle pomysłowy , że zabrał Zuzię ze sobą na trening tym sposobem ja mogę jeszcze teraz leżeć w łóżku i niczym się nie przejmować . Po chwili namysłu postanowiłam jednak wstać . Pierwsze co zrobiłam to odebrałam telefon od kosmetyczki , która mi przypomniała , że na dwunastą jestem umówiona na manicure i pedicure . Powoli ruszając nogami poszłam do kuchni i zrobiłam sobie śniadanie składające się z dwóch kanapek , które równie mozolnie przemieliłam po czym poszłam pod prysznic . Letnia woda zawsze kojąco działa na zmęczenie nieprzespanej nocy dlatego kiedy wycierałam już moje ciało ręcznikiem czułam się milion razy lepiej. Szybko rozczesałam włosy i pozwoliłam im samoistnie wyschnąć żeby uniknąć niechcianego puchu na głowie . Ubrałam się w czarne spodenki i zieloną koszulę bo na dworze było naprawdę ciepło . Posprzątałam to co można było posprzątać bez większego wysiłku czyli pościeliłam łóżko moje i Bartka oraz Zuzi . Kiedy moje włosy były wystarczająco suche spakowałam do torebki potrzebne mi rzeczy po czym założyłam moje kochane czarne Vansy na nogi i wyszłam z mieszkania . Stojąc w windzie napisałam smsa do Bartka , że jadę do kosmetyczki i dałam mu wytyczne co do obiadu dla naszej córki . Kiedy wyszłam z windy wpadłam na mojego męża i dziecko .
- Wszystko dotarło i wszystko wiem . - powiedział i pocałował mnie w usta . Ucałowałam jeszcze Zuzię i poszłam do mojego samochodu . Założyłam okulary przeciwsłoneczne i wyjechałam z garażu . Szybko dojechałam na miejsce i oddałam się w ręce mojej ulubionej kosmetyczki Alicji . Dziewczyna w moim wieku , a więc szybko znalazłyśmy wspólny język . Tak jak pewnie większość ludzi mieszkających w Bełchatowie jest ona fanką Skry i za każdym razem jak u niej jestem to jest to nasz główny temat . Dziewczyna naprawdę się angażuje bo jest nawet w Klubie Kibica .
- No Wiktoria nie wiem jak ty ale ja to już nie mogę się doczekać aż zacznie się sezon . - zaczęła Alicja .
- Wiesz ja też jednak pewnie nie tak bardzo jak ty bo tak to mam przynajmniej Bartka , który tak jak dzisiaj może się zająć Zuzią przez cały dzień i nie ma najmniejszego problemu z tym żeby gdzieś z boku na hali czy siłowni bawiła się . - powiedziałam przyglądając się jak dziewczyna staranie piłuje moje paznokcie .
- Tak ty to masz życie . Też bym tak chciała mieć . Ale to się pewnie nigdy nie stanie . - westchnęła.
- Uwierz ono nie zawsze jest takie kolorowe , a po za tym ja się nie pchałam tutaj gdzie jestem . - uśmiechnęłam się do niej ciepło .
- No tak wiem . Chyba cały Bełchatów zna tą waszą historię . - zaśmiała się .
- Jestem ciekawa skąd . - dołączyłam do niej . W jednym z wywiadów Bartek z racji , że jest sierotą został na tyle umiejętnie pociągnięty za język przez pana Wanio , że opowiedział historię naszego poznania . Tym sposobem cały świat siatkarski zna tą historię i co nie pójdę na jakiś mecz to wszystkie dziewczynki przechodząc obok mnie wzdychają jak szalone i rzucają teksty o tym , że to takie romantyczne . Jak zawsze miło sobie porozmawiałyśmy podczas gdy Alicja zrobiła mi manicure i pedicure . Po wszystkim wróciłam do domu . Weszłam zadowolona do mieszkania .
- Jestem ! - krzyknęłam , a w przed pokoju pojawił się Winiar .
- Cześć Wiktoria . - powiedział uradowany .
- Cześć Misiek . - również się uśmiechnęłam i zaczęłam zdejmować buty - Co ty tutaj robisz ?
- Porywam Cię . - powiedział jak gdyby nic - Więc lepiej nie zdejmuj tych butów .
- No dobra . To trochę dziwne . No ale cóż jak musisz . - wzruszyłam ramionami i z powrotem założyłam buty , wzięłam torebkę i założyłam okulary na czubek głowy przytrzymując sobie przy okazji włosy .
- To dobrze , że idziesz bez większego problemu bo nie mam siły po dzisiejszej siłowni niczego podnosić . - zaśmiał się .
- A ty gdzie syna zgubiłeś ? - zdziwiłam się .
- Został porwany przez twojego męża .
- Słucham ? - zdziwiłam się .
- No tak to tak w zamian za to , że ja Ciebie porywam .
- Nigdy was nie zrozumiem . - westchnęłam i usiadłam na fotelu pasażera w BMW Michała - To chociaż mi powiedz dokąd mnie zabierasz .
- Zobaczysz . Ile ty masz lat ? - zapytał .
- Dwadzieścia dwa a raczej trzy .
- No to jeszcze nie jesteś taka stara jak ja . Zresztą nawet gdybyś była tak stara jak ja to bym Cię tam zabrał . - zaśmiał się tak po swojemu robiąc chomicze usta .
- Nie wnikam . - machnęłam ręką - A długo będziemy jechać ?
- No trochę tak . - powiedział kiedy mijaliśmy tabliczkę z napisem Bełchatów .
- Aha . - westchnęłam i wygodniej się usadowiłam tak żeby promienie słońca dokładnie oświetlały moją twarz przez szybę samochodu . Mamy dzisiaj wręcz śliczną pogodę . Bezchmurne niebo , ciepło i na dodatek lekki wietrzyk . Chcą nie chcąc zasnęłam .
- Wiktoria wstajemy . - szturchnął mnie Winiar lekko w ramię . Posłusznie otworzyłam oczy i przeciągnęłam się . Po chwili zaczęłam rozglądać się do okoła żeby zorientować się gdzie jestem . Byliśmy na parkingu przed wesołym miasteczkiem . Jak tylko zobaczyłam ten wielki młyn zaczęłam się śmiać .
- No tak Misiek . Nadal nie rozumiem dlaczego mnie tutaj zabrałeś no ale spoko . Tylko , że mam trochę nie wygodną bluzkę . - powiedziałam .
- Nic się nie martw . Znalazłem pierwszą lepszą u Ciebie w garderobie . - powiedział wyciągając z bagażnika bluzkę starannie złożoną . Okazało się , że to normalna biała bluzka z krótkim rękawem . Znalazłam jakąś toaletę i przebrałam się . Potem odniosłam torebkę do samochodu bo uznałam , że mi nie będzie potrzebna podczas szaleństwa w wesołym miasteczku . Zaczęliśmy naszą wycieczkę po wszystkich możliwych kolejkach i innych samochodzikach . Kiedy wsiedliśmy do filiżanek to myślałam , że padnę tam trupem . Michał zaczął nas tak kręcić , że myślałam , że ta filiżanka się odkręci i odlecimy jak spodkiem w przestworza do świata UFO , a to był dopiero początek . Po filiżankach poszliśmy na samochodziki gdzie dzielnie we mnie musiał wjeżdżać ja nie byłam mu dłużna . Po doskonałej zabawie poszliśmy coś zjeść , a potem wracaliśmy do domu kiedy na zegarkach wybiła godzina osiemnasta . Nie wiem nadal dlaczego mnie tutaj zabrał ale zabawa była naprawdę genialna . Okropnie bolał mnie brzuch od ciągłego śmiania się jednak nie przeszkadzało mi to ani trochę . Droga powrotna minęła nam na śpiewaniu wszystkich piosenek jakie leciały w radiu . Fajnie mieć takiego przyjaciela jednak cały czas zastanawiałam się jak Bartek poradzi sobie z dwójką dzieci .
- Michał , a ty to nie powinieneś iść na trening po południu ? - zapytałam kiedy zrobiliśmy sobie przerwę od śpiewania .
- No patrz . Jak się ma takie dobre układy z trenerem to można nie chodzić na drugi trening tylko jeździć z Wiktorią do wesołego miasteczka . - zaśmiał się - Nie no kazał mi poćwiczyć w domu w zamian za to , że nie musiałem przychodzić na popołudniowy .
- Rozumiem . - pokiwałam głową i zaczęłam śpiewać kolejną piosenkę z radia bo mi się spodobała . Michał po chwili dołączył do mnie tym sposobem znowu tworzyliśmy imprezowy samochód . Do Bełchatowa dojechaliśmy po dwudziestej parę minut . Zabrałam wszystkie moje rzeczy i wjechaliśmy windą na piętro Michała .
- No jak ja muszę dzieciaka odebrać . - powiedział i wjechał jeszcze jedno do góry . Weszliśmy razem do mieszkania , a tam było zbyt cicho . Odstawiłam wszystkie moje rzeczy zdjęłam buty i weszłam w głąb mieszkania . Zajrzałam do kuchni , a tam pusto , zajrzałam do salonu , a tam na kanapie spał Bartek , na jego kolanach spała Zuzia , a oparty o jego bok spał Oliwier .
- Obstawiamy kto pierwszy zasnął ? - zapytał Winiar .
- Bartek . - powiedzieliśmy równocześnie i zaczęliśmy się śmiać tak żeby nikogo nie obudzić . 



Tym razem dodaję szybciej :) Miał być koniec świata ale jak widać coś nie wypaliło więc mogę dodać :D

Następny po świętach , a wtedy dowiecie się co miała na celu ich wyprawa do wesołego miasteczka :D Bo ona nie odbyła się tak bez przyczyny :D














Jeżeli chcesz być informowany o nowych rozdziałach pisz na : 7589078 ( to moje GG ;d ) lub zostaw swój numer GG w komentarzu .
Nie informuję w żaden inny sposób tylko przez GG !

POZDRAWIAM  I  PROSZĘ  O  KOMENTARZE !!!

sobota, 15 grudnia 2012

Rozdział 52

Białe światło i nic więcej . Po chwili zaczęły do mnie docierać jakieś głosy i nagle zrobiło się z powrotem zupełnie czarno . Kiedy ponownie pojawiło się białe światło wszystko stało się zdecydowanie wyraźniejsze . Usłyszałam głos kobiety , która dotykała mojej dłoni i coś do niej przypinała . Zdecydowałam się poruszyć głową żeby zobaczyć co się dzieje . Pamiętam tylko tyle , że zasypiałam w samochodzie prowadzonym przez Bartka , a z tyłu siedziała Zuzia . Właśnie gdzie ona jest . Moje serce zaczęło od razu szybciej pracować bo usłyszałam szybciej pikający dźwięk .
- Doktorze pacjentka się wybudziła . - powiedziała kobieta , która wcześniej dotykała zapewne mojej dłoni .
- Dobrze za chwilę ją zbadam . - powiedział i pielęgniarka wyszła z sali .
- Dzień dobry pani Kurek . - powiedział .
- Gdzie jest moje dziecko ? - zapytałam przerażona .
- Spokojnie pańska córka jest pod opieką pielęgniarek i pańskiej teściowej .
- Mogę ją zobaczyć ? - zapytałam nadal bardzo słabym głosem .
- Oczywiście tylko najpierw przeprowadzimy pani kolejne badania . - odpowiedział spokojnie .
- A Bartek gdzie on jest ? - zapytałam znowu zaniepokojona .
- Pański mąż jest na sali obok . Jakąś godzinę temu się wybudził też był przez cały dzień i noc pod narkozą . Obydwoje państwo są po operacjach . Pani ma nogę w gipsie pewnie pani już zdążyła to poczuć i ma pani połamane żebra . Dlatego może pani czuć taki ucisk w klatce piersiowej . - dopiero jak to powiedział to faktycznie poczułam coś twardego na prawej nodze i ucisk w klatce piersiowej spowodowany założonym usztywnieniem .
- A można wiedzieć co im jest ? - zapytałam coraz bardziej przytomnie myśląc .
- Pan Kurek ma złamaną rękę . Było to złamanie przesunięte i musieliśmy operować zresztą pani też musiała być operowana . Oczywiście jest poobijany no ale trudno żeby nie był jeżeli państwa samochód przekoziołkował . Mieli państwo dobry samochód bo inaczej mogłoby to się zdecydowanie gorzej skończyć . Dziecku nic się nie stało . Oczywiście mogło przeżyć szok kiedy pani już będzie po kolejnych badaniach będą państwo przewiezieni do jednej sali wraz z córką .
- Dobrze . - na tym skończyła się nasza wymiana zdań . Spokojnie przeszłam serię różnych badań i tak jak mi doktor obiecał zmieniono nam salę tym sposobem wszyscy byliśmy w jednej . Moja teściowa dzielnie opiekowała się Zuzią za co byłam jej ogromnie wdzięczna . Bardzo było mi szkoda Bartka bo ta kontuzja mogła go wyłączyć z gry na parę miesięcy .  Kiedy mama Bartka na chwilę nas samych zostawiła postanowiłam pierwsza się odezwać .
- Bartek ? - zaczęłam .
- Przepraszam . - wyszeptał łamiącym się głosem . Odwrócił twarz w moją stronę i głęboko spojrzał mi się w oczy . Były pełne strachu , przerażenia i smutku . Zaszklone , niebieskie tęczówki wpatrywały się we mnie tak intensywnie , że z moich oczu poleciały łzy .
- Nie Bartek . Przecież to nie zależy od Ciebie . - wyszlochałam .
- To akurat zależało . - powiedział i odwrócił się bym pewnie nie patrzyła się na to jak płacze .
- Bartek odwróć głowę w moją stronę . - powiedziałam mocno przytulając Zuzię .
- Chyba wolałbym umrzeć niż móc widzieć jak bardzo Was skrzywdziłem , a jak pomyślę co Wam jeszcze mogło się stać to naprawdę mam ochotę skoczyć z mostu . - powiedział , a mnie wręcz zatkało . Przez chwilę nie pamiętałam jak się oddycha .
- Przestań ! Nie masz prawa tak mówić ! - teraz to już prawie zaczęłam krzyczeć .
- Wiktoria ale ja was prawie zabiłem . - powiedział głosem rozpaczy  . Co z tego , że mam złamaną nogę i nie powinnam wstawać ja i tak jak ta głupia idiotka z połamanymi żebrami wstałam z łóżka i podeszłam do łóżka Bartka z Zuzią na rękach .
- Spójrz na mnie . - powiedziałam i dotknęłam jego policzka dłonią . Wtedy odwrócił się do mnie i łzy popłynęły mi po policzkach kiedy zobaczyłam jego oczy przepełnione strachem - Uspokój się .
- Przepraszam . - wyszeptał i siadając pocałował mnie .
- Dwie kaleki się dobrały do siebie . - zaśmiałam się .
- Nie mów tak . - powiedział i przytulił mnie lekko tak żeby nie zadać mi i sobie bólu .
- Oj Bartek masz mi się natychmiast rozchmurzyć bo inaczej to Cię porządnie trzepnę w ten twój pusty łeb . - powiedziałam wracając do mojego łóżka . Kiedy już się ułożyłam weszła pielęgniarka i zaczęła się wypytywać czy nic nam nie jest potrzebne . Po piętnastu minutach do sali weszło stado dwumetrowców .
- To kto tutaj zamawiał wizytę prywatną doktora Mariusza ? - zapytał Wlazły śmiejąc się .
- Ty lepiej się do nich nie dotykaj bo nigdy do zdrowia nie wrócą . - powiedział Michał stawiając Oliwiera pomiędzy naszymi łóżkami bo ten wcześniej siedział sobie na baranach .
- To sobie prezent gwiazdkowy sprawiliście . - zaśmiał się Zatorski . Już w tym czasie Maniek zdążył się rozsiąść pomiędzy nami na krzesełku przeznaczonym dla odwiedzających nas ludzi . Zuzia też już została mi zabrana z łóżka i przewędrowała po rękach wszystkich obecnych . Po wizycie chłopaków przyszli rodzice Bartka wraz z Kubą . Ale długo nie posiedzieli bo byliśmy zmęczeni . Wszyscy się z nas śmiali , że my jak te dwie kaleki . Idealnie się dobraliśmy .
Po tygodniu leżenia w szpitalu i ciągłych odwiedzinach rodziny i znajomych ale też dziennikarzy wypuścili nas do domu . Oczywiście ani ja ani Bartek nie możemy normalnie funkcjonować więc mama Bartka ma się wprowadzić do nas na czas aż któreś z nas nie odzyska pełnej sprawności , a przynajmniej jej większości . Pewnie będzie to Bartek bo on ma zdecydowanie mniej do wyleczenia i jeszcze na dodatek ma profesjonalną opiekę z klubu i reprezentacji , która już zadba o to żeby jak najszybciej powrócił do formy . Może i klub będzie musiał się bez niego obejść w do końca sezonu ale na pewno do reprezentacji to on chciałby jak najszybciej powrócić . Życie nie wygląda kolorowo gdy ma się złamaną nogę i żebra . Na szczęście te drugie dość szybko się wyleczyły . Tak jak przewidywałam Bartek bo miesiącu już był w pełni sprawny i zaczynał powoli wracać do treningów . Zuzia zaczęła chodzić i dzielnie męczy Bartka , który musiał wepchnąć do swojego napiętego grafiku spacery z córką . Jedno i drugie na tym korzystało . Zresztą ja też mogłam chwilę odpocząć i poświęcić ten czas na moje ćwiczenia rehabilitacyjne . Przyszedł maj , a wraz z nim powołania do reprezentacji i Mistrzostwa Świata . Zostałam sama z Zuzią na czas zgrupowania i Mistrzostw . Wielka impreza siatkarska w Polsce to wręcz utopia dla kibiców . Hale wypełnione po brzegi i wspaniale grająca reprezentacja Polski , a w niej mój mąż i ojciec mojego dziecka . Tym razem zrezygnowałam z pojawienia się na którejś z nich bo uznałam , że to trochę uciążliwe z małym dzieckiem , które ma niezmierzone pokłady energii i jak widzi piłkę to od razu do niej pedałuje i chce się nią bawić . Po długim oczekiwaniu na powrót siatkarzy po MŚ wreszcie stawili się w komplecie w Bełchatowie Ci którzy mieli się stawić . Wśród nich mój mąż na widok , którego nasza córka niezmiernie zaczęła się cieszyć . Vice mistrzowie globu szybko rozjechali się do swoich rodzinnych domów . My też z Bartkiem wybraliśmy się do jego rodziców , a potem na Majorkę na tydzień wypoczynku z dala od całego tego zamieszania .
- I po co mi to wszystko było ? - zajęczał Bartek leżąc na naszej prywatnej plaży - Teraz nawet nie mogę spokojnie przejść się po parku bo za chwilę będę musiał rozdawać autografy i pozować do zdjęć . Naprawdę zastanawiam się dlaczego nie mogę być na przykład takim księgowym . Nikt by nie chciał mnie udusić z radości oprócz mojej żony , która tak by się cieszyła kiedy wracałbym do domu wieczorem po siedmiu czy ośmiu godzinach pracy .
- Słonko tobie już wystarczy leżenia na tym słoneczku . - powiedziałam lekko podnosząc się na łokciach .
- No ale taka prawda . - przekręcił się na brzuch i zaczął mi się przyglądać .
- Bartek powiedz ty mi , a nie cieszysz się gdy twoja żona Cię dusi ze szczęścia gdy przywozisz jej kolejną statuetkę MVP albo kolejny medal z turniejów rozegranych z reprezentacją ? - zapytałam nadal podpierając się na łokciach .
- Cieszę się . Ale Wiktoria powiedz mi czy ty byś się cieszyła gdyby stado trzynastolatek piszczało na twój widok tylko dlatego , że masz to coś . - zaśmiał się , a ja razem z nim .
- Jak już coś to bardziej bym się cieszyła na chłopców bo w dziewczynkach nie gustuję . - zaśmiałam się przytuliłam się do niego - Ależ ty gorący .
- No to może się ochłodzimy . - powiedział i po chwili byliśmy w wodzie . Popływaliśmy trochę i musieliśmy wychodzić bo śpiąca wcześniej Zuzia obudziła się i zaczęła się wiercić w swoim specjalnie zbudowanym leżaku . Usiadłam w moim leżaku , który stał obok leżaka Zuzi .
- Ma-ma . - usłyszałam cieniutki głosik .
- Oh moja perełka powiedziała swoje pierwsze słowo . - ucieszyłam się niezmiernie i posadziłam ją sobie na kolanach - Bartek nie zgadniesz co zrobił twoja córka przed chwilą .
- No dajesz . - powiedział i ukucnął przy nas .
- Powiedziała swoje pierwsze słowo . - znowu zaczęłam się cieszyć .
- Naprawdę ? - zdziwił się i od razu pocałował ją w główkę .
- Ma-ma . - powtórzyła Zuzia , a my zaczęliśmy jej bić brawo i namawiać do tego , żeby kolejny raz powtórzyła to magiczne słowo . Szybko minęły nam dalsze dni naszego wypoczynku po których wróciliśmy do naszego bełchatowskiego gniazdka . Bartek wznowił treningi , a ja zajęłam się kształceniem Zuzi w mówieniu i poznawaniu coraz to dogłębniej otaczającego nas świata .



PRZEPRASZAM !!! Przepraszam , że tak długo nie dodawałam ale cały czas nie miałam czasu :/

Postaram się to nadrobić ;) Powiem Wam , że już zaczęłam pisać epilog tego opowiadania bo w końcu już tylko 18 dni do końca ;) W trakcie przerwy świątecznej może uda mi się napisać więcej i być może będą się pojawiać codziennie ale to wszystko zależy od tego jak uda mi się to wszystko zakończyć w ilu rozdziałach i jak bardzo uda mi się rozciągnąć akcję ;)


Już ostatnie ogłoszenie ale bardzo ważne ;) Wchodzimy w link !!! Klikamy lubię to i spełniamy marzenie Pauliny mojej wiernej czytelniczki <3 

Jeżeli chcesz być informowany o nowych rozdziałach pisz na : 7589078 ( to moje GG ;d ) lub zostaw swój numer GG w komentarzu .
Nie informuję w żaden inny sposób tylko przez GG !

POZDRAWIAM  I  PROSZĘ  O  KOMENTARZE !!!

niedziela, 2 grudnia 2012

Rozdział 51

Po dwóch miesiącach moich wizyt na uczelni już wiem co gdzie i jak . Plus Liga się rozkręciła na dobre . Mecze Ligi Mistrzów mają się też bardzo dobrze , a Skra spokojnie prowadzi w tabeli grupy E . Zaczęłam pisać dla tej redakcji i moje teksty cieszą się dużą popularnością wśród fanów siatkówki . Grudzień jest to miesiąc magiczny . Śnieg i święta . Mamy szósty dzień grudnia , czyli Mikołajki . Wczoraj chłopacy ze Skry wygrali swój trzeci mecz Ligi Mistrzów w Atlas Arenie dlatego dzisiejszy dzień mają cały wolny . Bartek od rana coś gada od rzeczy i tak właściwie to nie wiem co on robi .
- Bartuś słonko mógłbyś mi powiedzieć o co Ci chodzi ? - zapytałam kiedy po raz kolejny coś zaczął mamrotać pod nosem .
- Oj nie ważne . - powiedział włączając ekspres od kawy .
- Dobra to jak coś to my jedziemy do moich rodziców bo moja mama chciałaby zobaczyć Zuzię jeszcze za nim wyjadą do RPA . - powiedziałam i wyszłam z kuchni żeby ubrać Zuzię . Postanowiłam , że założę jej różowe spodenki , białą bluzeczkę , a na to sweterek . Kiedy już ją ubrałam do garderoby wszedł Bartek .
- To jadę z Wami . - powiedział .
- No dobra . - odpowiedziałam i zaczęła szukać dla siebie jakiegoś ubrania . Postanowiłam założyć zielone spodnie i jasny sweter . Kiedy się już ubrałam i umalowałam Bartek z Zuzią czekali na mnie ze spakowaną torbą , w której były najpotrzebniejsze rzeczy i złożonym wózkiem . Szybko założyłam na siebie płaszczbuty po czym ubrałam Zuzię w butypłaszczykczapeczkęrękawiczki . Wyszliśmy z mieszkania i zjechaliśmy na parking podziemny windą . Zapakowaliśmy się do samochodu i ruszyliśmy w stronę domu moich rodziców . Droga minęła nam w ciszy . Jakoś tak dziwnie się czułam bo Bartek był małomówny co w jego przypadku jest bardzo dziwne . Zajechaliśmy pod dom moich rodziców i wypakowaliśmy wszystko co mieliśmy wypakować .
- Wika czy coś by się stało gdybyśmy dzisiaj jeszcze pojechali do moich rodziców ? - zapytał kiedy otwierałam furtkę .
- Nie no co ty . Dawno tam nie byliśmy . - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego .
- No właśnie wiem i mam poczucie , że strasznie ich zaniedbałem . - powiedział ze spuszczoną głową , a ja zadzwoniłam do drzwi , które po chwili otworzyła nam moja mama .
- Oh kogo ja tutaj widzę . Wikuś jak Ciebie dawno u nas nie było . - przywitałam się z mamą buziakiem w policzek , a za mną wszedł Bartek z Zuzią na rękach i innymi tobołami . Babcia od razu przejęła swoją wnuczkę .
- Dzień dobry . - powiedział Bartek i też przywitał się z moją mamą . W końcu to jego teściowa .
- Tata jest ? - zapytałam pomagając zdjąć z Zuzi wierzchnie ubranie .
- Tak u siebie w gabinecie . Możesz po niego iść . - powiedziała . Szybko udałam się do gabinetu mojego taty , który znajdował się na samym końcu domu .
- Cześć tato . - powiedziałam wchodząc do środka .
- O moja maleńka . Jak Cię dawno nie widziałem . - powiedział i wstał . Przytuliliśmy się i wyszliśmy do reszty , która już się rozgościła w salonie . Porozmawialiśmy trochę , dziadkowie nacieszyli się wnuczką i około piętnastej wyszliśmy . Tym razem czekała nas trochę dłuższa podróż . Kiedy już jechaliśmy przerwałam tą okropną ciszę .
- Bartek dlaczego wcześniej mi nie powiedziałeś , że chciałbyś jechać do swoich rodziców ? - zapytałam .
- No bo nie wiem w sumie . - powiedział nadal skupiony na drodze .
- Ale następnym razem bądź tak miły i informuj mnie wcześniej o takich wypadach . Ja nie mówię , że nie chciałabym odwiedzić teściów ale jednak to trochę kilometrów od Bełchatowa jest i na dodatek mamy małe dziecko , któremu trzeba zabrać trochę rzeczy . - powiedziałam .
- Spokojnie wszystko spakowałem gdy ty się szykowałaś . - uśmiechnął się . Włączyłam radio bo jakoś nie wiedzieć czemu dzisiaj rozmowa kompletnie nie chciała nam się skleić . Zuzia spała więc muzyka tylko cicho leciała . Kiedy dojechaliśmy pod dom rodziców Bartka na dworze było całkowicie ciemno . Zauważyliśmy , że Kuba bawi się w ogrodzie . On też nas dostrzegł bo od razu do nas przybiegł .
- Czeeeść ! - rzucił się Bartkowi na szyję , a potem wyściskał ze mną .
- No patrz młody jaką niespodziankę Ci zrobiliśmy z okazji Mikołajek .
- Najlepsza . - powiedział i pomógł nam z naszymi bagażami . Bartek wyjął Zuzię , która wyspała się podczas drogi i teraz kipiała energią . Weszliśmy do domu , a Kuba od razu się wydarł .
- Mamo ! Tato ! Chodźcie zobaczcie kogo wam przyprowadziłem . - po chwili w przed pokoju pojawili się moi teściowe .
- Moje dzieci . - uradowała się pani Kurek i nas wyściskała i wycałowała , w jej ślady poszedł pan Kurek . Po jakże ciepłym przywitaniu zostaliśmy ugoszczeni pysznym obiadem , a potem przy cieple kominka siedzieliśmy i rozmawialiśmy . Dziadkowie musieli nacieszyć się Zuzią więc nie zdejmowali jej ze swoich kolan . Kuba też był prze szczęśliwy bo mógł pogadać z Bartkiem jak brat z bratem .
- A wy zostajecie na noc dzisiaj ? - zapytała mama Bartka .
- Bartek ? - przekazałam jemu to pytanie .
- Właściwie ja jutro nie mam treningu . - zaczął - Więc jeżeli Wiktoria się zgodzi to możemy zostać .
- A dlaczego miałabym się nie zgodzić . - powiedziałam uśmiechając się szczerze .
- Kuba dlaczego ty jeszcze nie śpisz ? - zapytał tata Bartka.
- No bo gości mamy . - odpowiedział .
- Ale nie wiem czy wiesz ty jutro idziesz do szkoły więc zmykaj się myć i do spania . - powiedział , a młody Kurek z niezadowoleniem na twarzy poszedł na górę . Zuzia już dawno spała w ramionach babci .
- To może ja pójdę w takim razie naszykować nam jakieś miejsca do spania . - powiedziałam wstając - Wszystkie rzeczy tam gdzie zawsze ?
- Tak Wiktorio . - odpowiedziała mi pani Kurek . Poszłam przyszykować nam łóżko kiedy wróciłam na dole stała walizka , którą chwycił Bartek i poszedł z nią do naszego pokoju . Ja przejęłam śpiącą Zuzię od pani Iwony i poszłam za nim .
- Dobranoc . - powiedziałam jeszcze i uśmiechnęłam się do moich teściów .
- Śpijcie dobrze dzieci . - powiedział teść , a ja weszłam do pokoju .
- Bartek ty przebiegły człowieku . Wszystko zaplanowałeś . - powiedziałam zamykając drzwi i kładąc Zuzię na przyszykowanym dla niej miejscu .
- Od razu tam zaplanowałem . - zaśmiał się i podał mi kosmetyczkę .
- Głupek . - skwitowałam i poszłam pod prysznic . Kiedy wróciłam leżał już w łóżku i czytał coś na swoim telefonie .
- Co tam czytasz ? - zapytałam kładąc się obok niego i zaglądając w ekran . Ale on postanowił mi to skutecznie utrudnić i zaczął się odwracać tak żebym nie mogła przeczytać . Stwierdziłam , że jeżeli nie chce mi pokazać to trudno . Przekręciłam się na drugi bok i szczelniej okryłam kołdrą . Po chwili zgasło światło i poczułam jak dotyka mojego ramienia .
- Wika śpisz ? - zapytał szepcząc .
- Tak. - odpowiedziałam .
- Ale się nie obraziłaś prawda ? - zapytał ponownie .
- A za co miałabym się obrazić ? - tym razem to ja się zapytałam .
- No bo tak nie ustaliłem z tobą tego naszego wyjazdu .
- Bartek ale ja się nie gniewam . Zdaję sobie sprawę jak bardzo może Ci brakować rodziców czy brata . Po za tym nawet jeżeli chcesz się zapierać , że Ci nie brakuje to przecież im może Ciebie brakować . Widziałeś jak się cieszyli jak nas zobaczyli . Ile szczęścia w oczach miała twoja mama mogąc cały ten czas spędzić ze swoją wnuczką na kolanach . - powiedziałam nadal leżąc do niego odwrócona plecami .
- To może powinna mieć jeszcze wnuka ? - zaśmiał się i pocałował moją szyję .
- Nie ma mowy . Przynajmniej przez najbliższe dwa lata . - odpowiedziałam stanowczo i odsunęłam się od niego .
- No nie odsuwaj się ode mnie . - powiedział i przyciągnął mnie tą swoją długą ręką i mocno przytulił nie dając mi możliwości ucieczki - Ale aż dwa lata mam czekać na synka ? - zapytał zmartwiony .
- Może być rok i dwanaście miesięcy jeżeli tak Ci się bardziej podoba . - zaśmiałam się .
- To znajdę sobie inną co mi urodzi wcześniej . - powiedział i poluzował uścisk .
- Proszę bardzo tylko nie licz , że wtedy będziesz miał córkę i żonę bo one sobie od Ciebie odejdą , a raczej wywalą Cię z mieszkania bo to ty się wprowadziłeś do mojego . - powiedziałam znowu się odsuwając . Bartek przekręcił się tak , że teraz leżeliśmy odwróceni do siebie plecami .
- Dobra . Zacznę szukać mieszkania . - powiedział i zabrał mi kołdrę tak by móc się samemu szczelniej okryć . Automatycznie chciałam ją przeciągnąć na siebie jednak tak mocno trzymał , że nie dałam rady .
- Dobra ale oddawaj moją część kołdry . - powiedziałam wkurzona siadając i dźgając go w bok .
- Nie ma mowy . - zaparł się .
- Bartek noooo . - zajęczałam .
- Ale będziemy mieć wcześniej synka niż dwa lata ? - zapytał .
- No dobra ale oddaj trochę kołdry . - uległam bo było dość zimno spać tak bez kołdry . Przekręcił się twarzą w moją stronę i uchylił kołdrę tak bym mogła się pod nią położyć . Wślizgnęłam się i zasnęłam w ramionach Bartka , w których czułam się zdecydowanie szczęśliwa i bezpieczna . Następnego dnia wstałam pierwsza ponieważ Zuzia zaczęła płakać i trzeba było ją nakarmić . Zaraz po mnie wstał Bartek bo on tak automatycznie ma , że jak córka zaczyna płakać to już nie zaśnie . Potem pojawili się rodzice i Kuba .
- Na którą masz do szkoły ? - zapytał Bartek Kubę .
- Na 8.45 . - odpowiedział i zaczął jeść przygotowane przeze mnie kanapki dla wszystkich na śniadanie .
- To Cię odwiozę . - powiedział i poszedł się przyszykować do wyjścia . Po piętnastu minutach pojechali do szkoły . Dziadkowie poszli na spacer z wnuczką , a ja zaczęłam sprzątać w naszym pokoju i szykować rzeczy i na podróż i dzisiejszego dnia . Dzień minął nam przyjemnie w rodzinnej atmosferze . Wieczorem kiedy już mieliśmy wracać okazało się , że zapomnieliśmy zabrać z bagażnika prezentu dla Kuby na Mikołajki . Dostał go dlatego z dniowym poślizgiem ale i tak ucieszył się ze swojej nowej Mikasy . Trochę gumy i powietrza , a tak człowieka może uszczęśliwić . Kiedy wyjechaliśmy na zegarze wyświetlała się dwudziesta pierwsza co za bardzo mi się nie podobało jednak na tyle ufałam Bartkowi jako kierowcy , że nawet chwili nie zastanawiałam się nad tym czy iść spać . Kiedy już prawie zasypiałam usłyszałam dźwięk klaksonu i głuche uderzenie , a po chwili już nic nie czułam ani słyszałam .


No także tego czekajcie teraz na następny , a wyjaśni się co się mogło stać ;) Zapewne domyślacie się , że to wypadek samochodowy ;D Ale co , komu , jak i dlaczego się stało to tylko ja wiem :D


Jeżeli chcesz być informowany o nowych rozdziałach pisz na : 7589078 ( to moje GG ;d ) lub zostaw swój numer GG w komentarzu .
Nie informuję w żaden inny sposób tylko przez GG !

POZDRAWIAM  I  PROSZĘ  O  KOMENTARZE !!! 

poniedziałek, 26 listopada 2012

Rozdział 50

Wywiady , konferencje , wywiady i jeszcze raz wywiady , czyli życie Mistrza Europy . Bartkowi po dwóch dniach udało się od tego wszystkiego wyrwać i mogliśmy wrócić do Bełchatowa . Teraz praktycznie cały czas to on zajmował się Zuzią , a ja mogłam sobie trochę odpocząć . Wizyta u kosmetyczki i fryzjera oraz małe zakupy wliczały się do mojego odpoczynku . Ustaliliśmy , że pojedziemy do naszego domku na parę dni .Dlatego też dzisiaj Winiar odwiózł nas na samolot . Kiedy dotarliśmy już na miejsce poszliśmy sobie na spacer . Było tak przyjemnie ciepło . Mimo , że zbliżał się październik . Przerażała mnie wizja pierwszego października bo będę musiała zacząć studia i nie mam zielonego pojęcia jak uda mi się to wszystko połączyć no ale jakoś trzeba będzie . Wczoraj dostałam maila z redakcji dziennik łódzkiego czy nie chciałabym pisać dla nich felietonów o tym jak to jest być żoną sławnego siatkarza , jak wygląda nasze życie . Postanowiłam , że odpiszę dopiero po powrocie do Polski . Postanowiliśmy z Bartkiem , że od najmłodszych lat będziemy oswajać Zuzię z angielskim i włoskim więc będziemy rozmawiać czasami właśnie w tych językach . Bartek się śmiał , że przy okazji i on podszkoli swój włoski . Nasze trzy dni we Włoszech minęły bardzo szybko . Zdecydowanie za szybko . Jednak udało nam się wypocząć na tyle ile potrzebowaliśmy . Po powrocie Bartek wznowił treningi , a ja znowu zajęłam się opieką nad Zuzią i prowadzeniem domu . Odpisałam też tej redakcji , że mogę pisać tylko , że muszą mi dokładnie powiedzieć co miała bym zamieszczać w moich tekstach . Umówiłam się na spotkanie w sobotę rano tak aby wszystko omówić .
- Wika , kochanie kiedy ty jedziesz do tej redakcji ? - zapytał Bartek wchodząc do garderoby z Zuzią na rękach .
- Jutro rano . A coś się stało ? - zapytałam .
- Nie , nie . - odpowiedział .
- Ty masz jutro inaugurację sezonu prawda ? - zapytałam podchodząc do nich .
- Tak i przecież wiesz , że będę w domu więc nie musisz zabierać Zuzi ze sobą . - zaśmiał się i pocałował mnie w czubek głowy .
- No patrz jak ja mam z tobą dobrze . - zaśmiałam się i wróciłam do wybierania ubrania na jutrzejsze spotkania . Padło w końcu na taki komplet . Zadowolona wyszłam z garderoby i poszłam do salonu , w którym Bartek siedział na podłodze na kocyku i bawił się z Zuzią . Mała kiedy mnie zobaczyła zaczęła płakać .
- No to pora jeść . - zaśmiałam się i wzięłam ją na ręce . Po chwili najedzona spała w moich ramionach . Bartek w tym czasie posprzątał po ich zabawie . Zaniosłam ją do jej łóżeczka i zostawiając trochę uchylone drzwi tak abyśmy usłyszeli gdyby miała się obudzić . Postanowiłam wziąć długą kąpiel w wannie pełnej piany . Tak też zrobiłam kiedy zanurzyłam moje ciało poczułam jak wszystkie problemy odlatują gdzieś w zapomnienie . Było mi tam tak dobrze , że nie usłyszałam jak otworzyły się drzwi i do pomieszczenia wszedł Bartek .
- Wikuś bo ktoś Cię ukradnie . - zaśmiał się i w dmuchnął pianę .
- Trudno . - powiedziałam zamykając z powrotem oczy i trochę bardziej zanurzając się w wodzie .Bartek pochylił się nade mną i pocałował mnie w czoło .
- Dobra kąp się kąp . - zaśmiał się - Jak już skończysz się tutaj moczyć to mi powiedz bo muszę iść do Michała na chwilę .
- Ok . - uśmiechnęłam się i zamknęłam oczy . Potrzebowałam jeszcze dziesięciu minut odpoczynku . Po dziecięciu minutach wyszłam z wanny i osuszyłam ciało ręcznikiem po czym założyłam szlafrok zawiązując mokre włosy w turban z ręcznika .
- Bartek już wyszłam . - powiedziałam wychodząc z łazienki . Nikt mi nie odpowiedział . Kiedy weszłam do kuchni zobaczyłam Bartka śpiącego z głową na stole . No tak wymęczył się tymi zabawami z Zuzią w końcu to takie męczące . Podeszłam do niego i delikatnie dotknęłam jego policzka dłonią .
- Bartuś śpiochu wstawaj . - powiedziałam . Ten podniósł głowę do góry , ziewnął przeciągając się przy tym .
- Od razu śpioch . - zaśmiał się i przyciągnął mnie tymi swoim długimi ramionami do siebie i posadził na kolanach .
- No śpioch , śpioch . - powiedziałam kładąc dłonie na jego barkach .
- Wiki można wiedzieć dlaczego paradujesz po mieszkaniu w samym szlafroku ? - zapytał zjeżdżając mnie z góry na dół .
- A przeszkadza Ci to ? - zapytałam .
- Absolutnie . - powiedział i zaczął delikatnie jeździć nosem po mojej szyi . Potem zaczął składać na niej pojedyncze pocałunki .
- Kochanie ty nie miałeś iść do Winiara ? - zapytałam lekko go od siebie odsuwając .
- Eee tam . Jutro mu powiem co miałem mu powiedzieć . - powiedział i wpił się w moje usta . Po chwili wylądowaliśmy w naszej sypialni . Następnego dnia rano nie wiedziałam co się dzieje czułam się okropnie . Miałam bardzo wysoką gorączkę co spowodowało , że nawet nie wstałam z łóżka . Na dodatek Bartek się uparł , że przyprowadzi ich klubowego lekarza żeby ocenił co mi jest . Po oględzinach okazało się , że mam anginę i zapalenie ucha . Takie dwa w jednym . Musiałam zadzwonić do tej redakcji i im powiedzieć , że niestety nie mogę się pojawić bo wygrała choroba . Byłam tym faktem zawiedziona . Na dodatek dzisiaj Skra gra swój inaugurujący mecz w tegorocznej edycji Plus Ligi . Jak znam życie to Zuzia będzie również chora za dwa dni . Bartek przez pół dnia kiedy ja nawet nie wystawiałam nosa spod kołdry zajmował się Zuzią . Z tego co mi wiadomo to nawet zabrał ją na spacer na Energię na ich lekki poranny treningi przedmeczowy , a że były to zajęcia na hali to zabrał ze sobą kocyk i parę kloców , którymi potem chcieli się bawić wszyscy siatkarze i panowie ze sztabu . Jednak wieczorem kiedy już wychodził na mecz zostałam sama z nią przed telewizorem . Podczas rozgrzewki zaczął wibrować mój telefon . Odebrałam ledwo co mogąc mówiąc .
- Cześć Wika . - powiedziała Ania .
- Cześć Aniu .
- Mogę wpaść ? - zapytała .
- Jeżeli chcesz być chora to zapraszam . Ja aktualnie leżę na kanapie z Zuzią przed telewizorem z prawie czterdziestostopniową gorączką . - powiedziałam .
- No to tym bardziej wpadnę przecież ty nie masz na pewno siły zajmować się teraz Zuzią . - powiedziała i szybko się rozłączyła . Nie miałam wyboru tylko musiałam wstać i otworzyć jej drzwi . Ania szybko kazała mi wracać pod koc , a sama zrobiła mi kolację i ciepłą herbatę . Przy okazji zabawiając Zuzię . Ja leżąc na kanapie prawie przysypiałam ale jednak dzielnie oglądałam poczynania naszych chłopaków na parkiecie . Skra grała swój pierwszy mecz z Lotosem Trefl Gdańsk . Wszystkie trzy sety wygrane ładnie i bez większych trudności . Jednak nie udało mi się dotrwać do końca meczu i zasnęłam . Kiedy Bartek wrócił zlitował się nade mną i przeniósł mnie do łóżka . Kiedy rano się obudziłam nadal czułam jak wszystko mnie boli ale było na tyle dobrze , że nie buchało ze mnie ciepło jak z jakiegoś rozgrzanego pieca . Wstałam z łóżka i spojrzałam na zegarek , który wskazywał jedenastą . Otuliłam się kocem i wyszłam z sypialni . W całym mieszkaniu nie dawano śladów życia więc uznałam , że albo Bartek zabrał Zuzię na spacer albo na spacer i trening . Kiedy weszłam do kuchni dostrzegłam list napisany przez Bartka właśnie z informacją , że poszedł z Zuzią na trening i na zakupy bo nic nie mamy w lodówce . No jeden dzień nie wychodziłam z łóżka i już nasza lodówka świeci pustkami . To zdecydowanie przerażające . Jednak udało mi się znaleźć kawałek chleba , z którego można było zrobić jakąś kanapkę bo przecież nie można brać leków na pusty żołądek . Kiedy już zjadłam i łyknęłam co miałam łyknąć poszłam sobie do biblioteczki i wybrałam sobie książkę , którą miałam zamiar przeczytać . Potem poszłam wziąć prysznic bo uznałam , że dłużej tak nie wytrzymam . Ubrałam się w szary rozciągnięty dres i jedną z bluz Bartka z jego zbiorów bluz klubowych . Włosy związałam w warkocza i tak gotowa do czytania usiadłam sobie na kanapie i zagłębiłam się w lekturę . Po chwili zadzwonił dzwonek do drzwi . Moja pierwsza myśl była taka , że to Bartek ale przecież on ma klucze więc po co miałby dzwonić . Poszłam otworzyć drzwi i zobaczyłam Winiara z Olikiem .
- W czym mogę Wam pomóc ? - zapytałam wpuszczając ich do środka .
- Potrzebujemy porady kobiety . - powiedział Michał .
- No to tak się składa , że jestem kobietą i mogę wam pomóc w takim razie . - powiedziałam zapinając bluzę .
- A jak tam zdrowie ? Lepiej już się czujesz ? - zapytał Misiek .
- Winiarski do rzeczy . Chora nadal jestem nie widać .
- To Oli ty mów . - postawił go na ziemi bo wcześniej Młody siedział mu na baranach .
- Tak więc z racji , że moja mama ma za chwilę urodziny to chciałbym jej jakiś prezent dać . No i potrzebuję pomocy bo nie wiem co mam jej dać . - powiedział .
- Urodziny powiadasz . - zaczęłam się zastanawiać - Wiesz mi się wydaje , że mama byłaby najbardziej zadowolona gdybyś zrobił jej coś własnoręcznie . Nie wiem może coś narysuj albo jakiś wierszyk ułóż .
- Genialny pomysł . Tato idziemy ! - powiedział radośnie i przytulił się do mnie . Winiar stał tylko z boku i się śmiał .
- Powiedziałem mu to samo ale jakoś wierzyć mi nie chciał i wolał się Ciebie zapytać . - zaśmiał się Michał szepcząc do mnie tak żeby Oliwier nie usłyszał . Po chwili znowu zostałam sama z lekturą . Chwila ta jednak nie trwała zbyt długo bo wrócił Bartek z Zuzią . No nie powiem stara się i to bardzo . Byłam bardzo z niego dumna i zarazem szczęśliwa , że mogę na nim polegać . Na drugi trening już poszedł bez naszej dziewczynki tylko po tym jak wrócił to wrócił z lekarzem bo tak obstawialiśmy kiedy się rozchoruje . Tym byłyśmy obydwie na antybiotyku .
- Oj baby moje baby . - westchnął Bartek i objął mnie ramieniem , a że usypiałam Zuzię to i ona załapała się na ten obrazek .
- Jakiś problem ? - zapytałam nadal delikatnie się kołysząc .
- Skądże żaden . Jestem bardzo szczęśliwy , że Was mam . Nawet nie zdajesz sobie pewnie sprawy jak bardzo jestem szczęśliwy .


Pięćdziesiąty !

Jeżeli chcesz być informowany o nowych rozdziałach pisz na : 7589078 ( to moje GG ;d ) lub zostaw swój numer GG w komentarzu .
Nie informuję w żaden inny sposób tylko przez GG !

POZDRAWIAM  I  PROSZĘ  O  KOMENTARZE !!! 

sobota, 17 listopada 2012

Rozdział 49

- Wika coś się stało ? - zapytał Oliwier . Nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa . On znowu powrócił myślałam , że już nigdy więcej go nie zobaczę , że jego osoba została wymazana z mojego życia , a on tak bezczelnie znowu się pojawia . Usiadłam na podłodze powoli zsuwając się po ścianie . Z moich oczu popłynęły gorzkie łzy przerażenia i strachu . Tak cholernie się bałam .
- Ej ? - zapytał niepewnie Olik podchodząc do mnie i kładąc swoją rączkę na moim ramieniu - Wika nie płacz . - powiedział łamiącym się głosikiem . Nie myśląc więcej przytuliłam się mocno do niego . Kiedy już się od niego wziął mój telefon i wybrał czyjś numer po czym zadzwonił . Byłam cała tak roztrzęsiona , że nawet nie zrozumiałam co mówił . Usłyszałam tylko płacz Zuzi więc wstałam mimo , że cała byłam sparaliżowana i mocno ją do siebie przytuliłam i zaczęłam uspokajać . Usidłam z nią na podłodze i cały czas płakałam . Nie umiałam powstrzymać tych lecących strumieniami łez z moich oczu . Kiedy usłyszałam pukanie do drzwi moje serce zaczęło tak mocno walić , że mało co nie wyskoczyło mi z klatki piersiowej . Oliwer wstał , bo wcześniej siedział obok mnie i się przytulał , i otworzył drzwi . Usłyszałam męski głos . Po chwili w pokoju był Bartek i Michał . Jeden z nich mocno mnie przytulił zapewne Bartek , Michał zabrał ode mnie Zuzię .
- Ona jest głodna . - powiedziałam .
- Dobra coś poradzimy . - powiedział Michał i zabierając i Zuzię i Oliwiera wyszedł z pokoju .
- Już jesteś bezpieczna spokojnie . - wyszeptał w moje włosy Bartek . Powoli przerażenie i strach mijały . Kiedy już łzy przestały mi lecieć odważyłam się opowiedzieć mu wszystko co się stało . Miałam wrażenie , że chętnie by wstał i poszedł szukać Charlsa żeby mu brzydko mówiąc wpierdolić .
- Bartek przecież wy dzisiaj gracie finał . - powiedziałam .
- No gramy . - przytaknął .
- Nie powinieneś być na jakimś treningu , odpoczywać , skupiać . - zaczęłam nerwowo wymieniać - A ja Ci tylko kolejne problemy zesłałam na głowę , kiedy ty powinieneś myśleć tylko o tym jak musisz zagrać . Jezu znowu wszystko się spieprzy przeze mnie .
- Kochanie spokojnie . Ja jestem naprawdę bardzo zrelaksowany . Przecież doskonale wiesz , że z tobą jest mi najlepiej więc chyba dobrze , że tak się relaksuję .  A po za tym kiedy coś się spieprzyło przez Ciebie ?
- Nie wiem ale wiem , że nie powinno Cię tutaj być . Dobra muszę zabrać od Michała dzieci i dać Wam spokój bo przecież potem źle zagracie i wszystko będzie na mnie . - zaczęłam wstawać jednak ramiona Bartka trochę mi to uniemożliwiały .
- Wiktoria możesz się uspokoić ? - zapytał sadzając mnie z powrotem obok siebie na podłodze .
- Jak mam się uspokoić ? Bartek powiedz mi ... - nie dokończyłam bo wpił się w moje usta .
- Bardzo lubię to robić . - zaśmiał się i jeszcze raz mnie pocałował .Oderwałam się od niego i wstałam . Pokręcił z rezygnacją głową i poszedł w moje ślady . Zlokalizowałam wszystkie potrzebne mi rzeczy i wyszliśmy .
- Dobra czyli co powinniście teraz robić ? - zapytałam wzywając windę .
- No zapewne leżeć i nic nie robić żeby przypadkiem sobie czegoś nie zrobić . - odpowiedział i przepuścił mnie żebym wsiadła , potem wybrał parter i zjechaliśmy na dół .Szybko przeszliśmy do hotelu siatkarzy . W pokoju Michała siedziała chyba cała reprezentacja , która dzielnie bawiła się z naszym dzieckiem .
- Wika to może my ich zostawimy jeszcze z Zuzką na pewien czas , a potem dopiero po nią wrócimy . - zaproponował Bartek , a cały pokój zaczął się śmiać .
- Nie ma mowy . - podeszłam do Zuzi , która zaczęła się cieszyć na mój widok i od razu wyciągnęła rączki .Wzięłam ją na ręce i zaczałam lokalizować wzrokiem Oliwiera . Młody chciał jeszcze zostać z chłopakami więc umówiłam się z Winiarem , że przejmę Olika po meczu . Jakoś specjalnie nie miałam ochoty gdzieś wychodzić no ale nie codziennie twój mąż gra finał Mistrzostw Europy . Zresztą Oliwier uznał , że nie może odpuścić takiego meczu , a zobowiązałam się pomóc Michałowi z opieką nad nim to muszę tej obietnicy dotrzymać . Marta z Olą wróciły wcześniej do Polski , a dokładniej dzisiaj rano bo Ola rozchorowała się i Marta wraz z Kubą zadecydowali , że nie ma najmniejszego sensu żeby siedzieć z nią na hali czy nawet w tym hotelu kiedy ona ma wysoką gorączkę . Około dziewiętnastej weszliśmy na halę . Trwała końcówka meczu o trzecie miejsce , w którym wygrywali Włosi i wszystko wskazywało na to , że to na ich szyjach zawisną brązowe medale . W końcu po wspaniałej walce o brąz , którą wygrali Włosi na parkiet wbiegli Polacy i Niemcy , którzy zaczęli się rozgrzewać . Siedzieliśmy sobie na naszych stałych miejscach w loży VIP i przyglądaliśmy się rozgrzewce . Bartek praktycznie cały czas się na mnie patrzył sprawdzając najprawdopodobniej czy nic mi i dzieciakom nie jest . Mecz zaczął się bardzo nerwowo po naszej stronie . Przez co przegraliśmy pierwszego seta . W drugim secie chłopcy wyszli już zdecydowanie bardziej skoncentrowani i nie pozostawili rywalom nic do powiedzenia i wygrali gładko dwa następne sety . W czwartym secie znowu wkradła się ta nerwowość z pierwszego seta . Andrea się chyba nieźle wkurzył na chłopaków i porządnie ich okrzyczał podczas drugiej przerwy technicznej , na której przegrywaliśmy 8:16 . Po przerwie na boisko wszedł Kuba zmieniając Zbyszka . Mimo tego , że przez trzy poprzednie sety stał w kwadracie dla rezerwowych to zaliczył serię wspaniałych zagrywek , z którymi za nic nie mogli sobie poradzić przeciwnicy . Tym sposobem nasza strata zaczęła topnieć i zrobiło się 14:16 . Panowie znowu zaczęli grać i walczyć o każdą piłkę . Igła razem z Winiarem zaliczyli piękną obronę gdzieś w trybunach . Wyszliśmy na prowadzenie i już do końca seta trzymaliśmy wszystko pod kontrolą . Tym samym zdobyli tytuł Mistrzów Europy . Radości nie było końca znowu jesteśmy najlepsi w Europie . Po szale w jaki oczywiście wpadli nasi zawodnicy i dziękowaniu kibicom Bartek podszedł do nas i najpierw namiętnie mnie pocałował , a potem wziął na ręce Zuzię , która podczas meczu trochę się zdrzemnęła . Olik już dawno gdzieś wbiegł na parkiet do taty . Potem odbyła się dekoracja . Zanim na szyjach naszych Mistrzów zawisły złote medale niektórzy panowie dostali nagrody indywidualne . Łukasz dostał nagrodę dla najlepszego rozgrywającego , Winiarski za najlepiej przyjmującego , Igła już tradycyjnie dla najlepszego libero . Bartek za to zgarnął dwie nagrody za najlepiej punktującego i MVP całego turnieju . Po dekoracji panowie udali się do szatni oczywiście udzielając po drodze do niej milion wywiadów . Ja tak jak już wcześniej ustaliłam z Bartkiem miałam następnego dnia wracać do Warszawy , w której będziemy musieli zostać pewnie przez jakiś czas bo w końcu mój mąż ma obowiązki osoby publicznej i będzie musiał iść na różne konferencje i wywiady . Skorzystamy dlatego z mieszkania moich rodziców . Olik ma być przejęty przez Miśka i oni mają wrócić sobie tylko na oficjalne przywitanie drużyny , a potem prosto do Bełchatowa . W końcu Młody Winiarski chodzi do szkoły. Tak też zrobiłam . Zabrałam już ledwo żywe dzieciaki do hotelu . Zuzia tam nie miała problemu i zasnęła za to Oliwier ledwo co doszedł bo dzielnie szalał wraz z siatkarzami po wygraniu złota . Po dzisiejszych porannych przeżyciach trochę bałam się wracać z dwójką małych dzieci w środku nocy do tego hotelu . Jednak udało nam się dotrzeć do pokoju bezproblemowo . Od razy położyłam Zuzię do łóżka , a Oliwier sam padł twarzą w poduszkę . Ja sama też miałam dość przeżyć na cały dzień więc szybko poszłam pod prysznic , a potem położyłam się spać . Następnego dnia rano wstałam około szóstej i zaczęłam pakowanie naszych rzeczy . Po ósmej już było wszystko spakowane , a ja byłam gotowa do drogi więc zaczęłam budzić dzieciaki . Najpierw Zuzia . Szybko ją umyłam i ubrałam w dresik naszej reprezentacji . Dostała go w prezencie od wujków trenerów . Potem obudziłam Oliwiera , który poszedł się sam ogarnąć . Kiedy Winiarski był gotowy poszliśmy razem na śniadanie . Po zjedzonym śniadaniu wyruszyliśmy w trasę . Droga mijała mi szybko . Oliwier zabawiał Zuzię dopóki nie zasnęła . Ja dzięki temu mogłam skupić się prowadzeniu samochodu .Wieczorem byliśmy już w Warszawie . Siatkarze lecieli samolotem więc byli już dawno na miejscu . Odstawiłam Oliwiera Winiarskiemu , a sama razem z Zuzią udałam się do mieszkania moich rodziców . Z racji , że była już prawie dwudziesta druga chciałam jak najszybciej położyć Zuzię do łóżka . Ja też marzyłam o ciepłej kąpieli i łóżku . Kiedy otworzyłam drzwi moim oczom ukazał się Bartek , który od razu zabrał mi nosidełko z Zuzią i poszedł z nią do sypialni . Ja za to odstawiłam walizkę , zdjęłam buty i poszłam do łazienki . Kiedy wychodząc otworzyłam drzwi zobaczyłam Bartka opierającego się o ścianę .
- No nareszcie mam Cię tylko dla siebie . - powiedział i wyciągnął do mnie swoją rękę tak bym mogła podać mu swoją dłoń . Powoli wyciągnęłam dłoń do przodu i położyłam moją dłoń na jego . Uśmiechnął się do mnie i zaprowadził do salonu , w którym stał nakryty stół , a danie było na tyle ciepłe , że z niego parowało ciepło . Świece , wino i ledwo słyszalna spokojna muzyka . Usiadłam na jednym z krzeseł , a Bartek nalał mi wina po czym usiadł na przeciwko . W ciszy zjedliśmy posiłek i muszę przyznać , że wyszedł mu bardzo dobry . Potem siedzieliśmy i nie odzywając się tylko patrzyliśmy się sobie w oczy . W pewnym momencie Bartek wstał i podając mi znowu dłoń pomógł i mi wstać . Zaczęliśmy się delikatnie kołysać w rytm muzyki .
- Brakowało mi tego . - wyszeptał i delikatnie pocałował w czubek głowy . Podniosłam wcześniej opuszczoną głowę i znowu popatrzyłam się mu w oczy . Biło z nich takie ciepło i troska , że aż uśmiech sam cisnął mi się na usta . Po chwili poczułam jego usta na moich . Zaczęliśmy się całować . Najpierw delikatnie potem coraz zachłanniej . Na sam koniec nasze rozpalone ciała wylądowały na rozłożonej kanapie wśród poduszek .


Znowu zrobiłam sielankę na koniec -.- Uroczo -.-
Przepraszam , że nic tak długo nie dodawałam ale jakoś nie miałam kompletnie weny do napisania tego rozdziału i wiem , że wyszedł mi beznadziejnie .
Nie mam zielonego pojęcia kiedy pojawi się następny .

Wiecie , że MartyŚ wróciła ? Nie ? No to już wiece :) Reaktywacja bloga MartyŚ :) Zapraszam !

Jeżeli chcesz być informowany o nowych rozdziałach pisz na : 7589078 ( to moje GG ;d ) lub zostaw swój numer GG w komentarzu .
Nie informuję w żaden inny sposób tylko przez GG !

POZDRAWIAM  I  PROSZĘ  O  KOMENTARZE !!!

środa, 31 października 2012

Rozdział 48

Dzisiaj Polska gra swój pierwszy mecz grupowy . Cała Ergo Arena zapełniona . Siedzimy sobie w strefie dla vipów ubrane w koszulki naszych mężów . Nasze dzieci też w replikach koszulek tatusiów . Obok mnie młody Winiarski wierci się okropnie bo nie może doczekać się początku meczu . Ale w końcu się doczekał . Pierwsza piłka poszła w ruch . Na szczęście cały mecz skończył się szczęśliwie dla naszych reprezentantów . Z raportu jak zdał nam nasz statystyk wszyscy czują się dobrze i nie trzeba się o nikogo martwić . Kiedy Bartek udzielał wywiadów podeszłyśmy z Zuzią do band reklamowych i grzecznie na niego poczekałyśmy . Kiedy skończył podszedł do nas . Wziął na ręce Zuzię , a mi dał buziaka .
- Gratuluję . - uśmiechnęłam się promiennie .
- Ah dziękuję . - schylił się i jeszcze raz mnie pocałował .
- Wiesz , że jeszcze dzisiaj te zdjęcia obiegną cały internet ? - zapytałam kiedy zobaczyłam ilu fotografów robi nam zdjęcia .
- No i co związku z tym ? - odpowiedział mi pytaniem na pytanie .
- E tam nic . - tym razem to ja go pocałowałam .
- Dobra wymiana . - zaśmiał się Winiarski podchodząc do nad i przestawił na drugą stronę Oliwiera- Ja biorę dużego ty małego .
- No niech Ci będzie . - poczochrałam włosy Oliwera i przejęłam Zuzię od Bartka . Polska wygrała swoją grupę oraz swój ćwierćfinał teraz czekała nas podróż do Kopenhagi . Spakowałyśmy mój samochód i razem z dziećmi ruszyłyśmy w stronę stolicy Dani gdzie miały spotkać się cztery najlepsze drużyny Europy i walczyć o tytuł Mistrza Europy . Polska , Rosja , Włochy i Niemcy . Spośród tej czwórki miał wyłonić się zwycięzca . Polska trafiła na Włochów w półfinale , a Rosja na Niemców . Zapowiada się naprawdę bardzo dobre widowisko . Kiedy dotarłyśmy na miejsce szybko zakwaterowałyśmy się w naszym hotelu po czym udałyśmy się na upragniony odpoczynek po długiej i męczącej podróży . Następnego dnia już od rana wyczekiwaliśmy wszyscy godziny , w której pójdzie w ruch pierwsza piłka półfinału Polaków . Zaliczyliśmy piątką krótki spacer po Kopenhadze w końcu jak jest się w nowym miejscu to trzeba je zwiedzić . Po spacerze trafiłyśmy na halę na której rozgrywane były mecze . Duża , a co najważniejsze wypełniona po brzegi głównie kibicami z Polski . No i ruszyli . Piłka za piłkę . Punkt za punkt . Pierwszy set dla Włochów po grze na przewagi 28:30 . W drugim secie bardzo słabo zaczęliśmy . Na pierwszej przerwie technicznej przegrywaliśmy sześcioma punktami . Trener zmienił Łukasza na Pawła i nagle Polacy zaczęli zbierać punkty całymi garściami . Do tego punktu , że na drugiej przerwie technicznej było 16:11 . Podczas tej serii genialną serię zagrywek zaliczył Bartman . W efekcie do końca seta prowadziliśmy , a na końcu wynik wynosił 25:17 . Trzeci set również należał do nas . Wynik 25:14 mówił sam za siebie . Wszyscy kibice byli wniebowzięci . Do czwartego seta wyszła po stronie Włochów zupełnie zmieniona szóstka . No i ona zaczęła nam krzyżować szyki . Świeżaki nie odpuszczali i prawie cały set prowadzili dwoma bądź trzema punktami . W końcówce odegrał się horror . Kubiak podczas pogoni za piłką , która poleciała w stronę trybun niefortunnie stanął i skręcił sobie kostkę. Do gry wszedł Bartek , który został zmieniony przez Miśka w trzecim secie . Wchodząc ponownie na boisko puścił do nas oczko , a ja uśmiechnęłam się delikatnie . Nasza drużyna wygrała 27:25 . Tym samym wygrała półfinał pięknym wynikiem 3:1 i dostała się do finału , w którym czekali już na nas Niemcy , którzy sprawili wszystkim ogromną niespodziankę wygrywając z Rosją tak jak Polacy 3:1 . Wróciłyśmy sobie do hotelu zmęczeni kibicowaniem zwłaszcza Oliwier był padnięty bo tak dzielnie kibicował , że ochrypł . Na szczęście ciocia Wiktoria przygotowana na takie przypadłości i wzięła ze sobą tabletki na ból gardła niwelujące również chrypę . Cała gromadka szybko zasnęła , a ja zdążyłam jeszcze porozmawiać z Bartkiem za nim sama padłam do łóżka . Wyszłam na balkon żeby nikogo nie obudzić .
- Cześć kochanie . - odebrał .
- Cześć mistrzu . Gratuluję pięknego meczu . - zaśmiałam się .
- Ahh dziękuję pięknie . - dołączył do mnie .
- Jak tam kolano ? - zapytałam zatroskana .
- No trochę boli i leżę z lodem no ale jakoś trzeba pocierpieć żeby móc potem świętować . - powiedział i czułam przez telefon , że się uśmiecha .
- Oj biedaku było tak nie szarżować dzisiaj na tym ataku i tak byście wygrali .
- Nie wydaje mi się .
- Nie kłóć się ze mną ja wiem lepiej . - zaśmiałam się .
- Dobra , dobra . Idę się zregenerować bo inaczej jutro nawet z łóżka nie będę mógł wstać .
- Dobranoc . - przesłałam mu buziaka przez telefon .
- Dobranoc . Kocham Cię . - powiedział , a ja nie powiem , że się nie wzruszyłam bo w moich oczach stanęły łzy .
- Też Cię kocham . - wyszeptałam . Po czym Bartek się rozłączył . Wróciłam do pokoju i położyłam się od razy do łóżka spać bo jednak cały ten stres związany z meczami chłopaków może człowieka wymęczyć . Następnego dnia obudził mnie hałas dochodzący z łazienki . Przeciągnęłam się , spojrzałam na zegarek żeby się upewnić czy przypadkiem mój budzik nie powinien już dawno zadzwonić po czym przekonałam się , że jednak mam przewidziane trzy godziny spania . Zaniepokojona jednakże hałasem dochodzącym z łazienki wstałam i sprawdzając czy Zuzia nie jest przypadkiem odkryta zapukałam do drzwi łazienki .
- Oliwier można wiedzieć dlaczego już tak wcześnie wstałeś ? - zapytałam lekko uchylając drzwi .
- Wchodź Wika . - powiedział . Za jego poleceniem weszłam do środka i zobaczyłam Winiarskiego , który mył ręce .
- No więc co się stało ? - zapytałam .
- Siku mi się zachciało więc wstałem .
- A od kiedy trzeba robić taki hałas robiąc siku ? - zapytałam poprawiając ręcznik na kaloryferze .
- No przez przypadek . Ale już wracam do łóżka . - powiedział i wyszedł z łazienki . Wyszłam za nim i położyłam się do swojego łóżka . Kiedy już prawie zasypiałam usłyszałam szept Oliwiera .
- Wika śpisz ?
- Nie . - wymamrotałam .
- A mogę do Ciebie przyjść bo tak mi jakoś smutno . - powiedział cichutko .
- Chodź . - podniosłam do góry kołdrę żeby mógł się pod nią wgramolić . Ułożyliśmy się i obydwoje zasnęliśmy . Zrobiło się go szkoda jak powiedział , że mu smutno zresztą nawet jakby tego nie powiedział to bym go przygarnęła do siebie pod kołdrę . Jest to tak sympatyczny dzieciak , że naprawdę trudno jest odmówić mu w jakiejkolwiek sprawie . Szkoda mi go , że tak ma w życiu ciężko przez rodziców . Nie chce zwalać nic na Dagmarę no ale jednak to ona zawiniła i to przez jej zachowanie rozsypało się jej i Michała małżeństwo . O dziewiątej zadzwonił mój budzik . Szybko go wyłączyłam i wyślizgnęłam się z łóżka tak żeby nie obudzić Oliwiera i udałam się do łazienki uprzednio zabierając z szafy przygotowane ubrania , czyli czarne rurki i białą bluzkę z długim rękawem . Kiedy wzięłam prysznic ubrałam się w ubranie zaczęłam suszyć włosy . Związałam je potem w luźnego warkocza . Umalowałam się delikatnie i wyszłam budzić dzieci . Po drodze założyłam moje ukochane czarne Vansy . Najpierw obudziłam Zuzię , którą od razu zabrałam do łazienki i ją przewinęłam załatwiając przy okazji poranną toaletę w umywalce . Ubrałam ją w szary dres z czerwonym napisem POLSKA na plecach . Następnie przyszła kolej na Oliwiera , który sam poszedł się wykąpać , a potem ubrał się w czarne rurki , bluzkę z jednym z Angry Birds i czarną rozsuwaną bluzę . Na nogi założył swoje Air Maxy . Postanowiłam pójść zobaczyć czy Marta z Olą już wstały , a jak nie to je obudzić . Kiedy wychodziłam wpadłam na jakiegoś mężczyznę .
- O przepraszam bardzo . - powiedziałam . Po chwili zorientowałam się , że to Charles .
- O jakie miłe spotkanie . - powiedział uśmiechając się chytrze .
- Nie wiem czy takie miłe . - uśmiechnęłam się krzywo i z powrotem chciałam wejść do mojego pokoju ale uprzedził mnie i trzymał drzwi na klamce - Dobra czego chcesz ? - zapytałam wkurzona .
- Oj Wika nie zadawaj durnych pytań . - zaśmiał się pod nosem i zbliżył się do mnie . Automatycznie zrobiłam krok do tyłu . Moja droga ucieczki była dość marna bo natknęłam się na ścianę .
- Nawet nie waż się mnie dotykać bo zacznę krzyczeć . - wysyczałam .
- Spokojnie przecież nic Ci nie zrobię . - znowu miał ten chytry uśmieszek na twarzy . W tym samym momencie jego ręka powoli powędrowała do góry i pogłaskał mnie po policzku . Stałam jak sparaliżowana już miałam zacząć krzyczeć kiedy usłyszałam dźwięk sygnalizujący otwierającą się windę . Charles spojrzał się w jej stronę po czym nagle zachłannie wpił się w moje usta . Na początku zaczęłam go od siebie odpychać ale był za silny . Kiedy już udało mi się od niego uwolnić sprzedałam mu siarczystego liścia w policzek po czym kiedy puścił klamkę od drzwi żeby złapać się ze policzek szybko wykorzystałam ten moment i wróciłam do pokoju . 


Mówiłam , że przyjemnie nie będzie . Charles się pojawił i szybko jak na razie nie zniknie . Prawdopodobnie pojawi się jeszcze jedna postać , która trochę namiesza . Możecie pisać swoje opinie w komentarzach i zgadywać dlaczego tak , a nie inaczej .

Miało być wcześniej ale internetu nie miałam akurat jak miałam przypływa chęci do pisania :/ A jak już go miałam to nie za bardzo chciało mi się pisać :/
No ale udało się i dodaję ostatniego dnia października :) Nie wiem jak u Was ale u mnie od czterech dni leży śnieg ! :D

A tak w ogóle to chciałabym baaaaardzo serdecznie pozdrowić wszystkie czytelniczki , które nadrobiły 47 rozdziałów ! Mam nadzieję , że zostaniecie ze mną już do końca :)

Baaaaaaaardzo się cieszę , że liczba odwiedzin przekroczyła magiczne 50 000 ! Mam nadzieję , że kiedyś uda się przekroczyć 100 000 :)

Pozdrawiam również moją kochaną Paulenkę , która jest autorką 200 komentarza na tym blogu :* Chciałabym dodać , że Paulina jest osobą , która skomentowała chyba każdy rozdział jeżeli dobrze kojarzę :)

Jeżeli chcesz być informowany o nowych rozdziałach pisz na : 7589078 ( to moje GG ;d ) lub zostaw swój numer GG w komentarzu .
Nie informuję w żaden inny sposób tylko przez GG !

POZDRAWIAM  I  PROSZĘ  O  KOMENTARZE !!!

niedziela, 21 października 2012

Rozdział 47

Do Gdańska pojechałyśmy dwa dni przed rozpoczęciem turnieju . Po urazie Bartka podobno nie ma już śladu i normalnie trenuje i będzie mógł normalnie zagrać i pomóc drużynie podczas Mistrzostw . Podróż do Gdańska minęła nam bardzo szybko . Może to dlatego , że dziewczynki i Oliwier całą drogę praktycznie przespali i nie trzeba było robić tyle przystanków , a ja lubię przycisnąć pedał gazu . Specjalnie nie pozwoliłam Marcie kierować bo z jej umiejętnościami to jutro nawet pewnie byśmy nie dotarły . Bardzo miły portier pomógł nam ze wszystkimi naszymi bagażami . Kiedy już znalazłam się w swoim wynajętym pokoju dla mnie , dla Zuzi i Oliwiera usłyszałam pukanie . Poszłam otworzyłam drzwi , a moim oczom ukazał się bukiet czerwonych róż . Podniosłam go z ziemi i weszłam razem z nim do pokoju . Znalazłam karteczkę : Przepraszam . No tak Bartek uznał , że warto się jednak odezwać . Od czasu naszej rozmowy podczas mojego pobytu w szpitalu nie rozmawialiśmy ze sobą w ogóle . Siatkarze mieszkają w hotelu obok i cały jest wynajęty tylko dla drużyn więc nie mogłyśmy razem z Martą w nim zamieszkać .
- Wika , a pójdziemy zobaczyć się z tatą ? Czy dopiero na meczu będę się mógł z nim zobaczyć ? - zapytał chłopczyk podchodząc do mnie .
- Zobaczymy co da się zrobić . - ukucnęłam przy nim i wyjęłam telefon z torebki . Wybrałam numer Winiara i zadzwoniłam . Po paru sygnałach usłyszałam zaspany głos Michała .
- Cześć . Przepraszam , że Cię obudziłam ale mam pilną sprawę . - powiedziałam przepraszającym tonem - Mógłbyś wyjść przed wasz hotel ?
- Jasne . Za chwilę zejdę . - usłyszałam w odpowiedzi po czym się rozłączyliśmy obydwoje .
- No to wychodzimy . - poczochrałam włosy Olika i wzięłam Zuzię na ręce . Nie zdążyłam jej nawet rozebrać więc tylko schowałam telefon do kieszeni i wyszliśmy . Kiedy zamykałam pokój Oliwier już pobiegł zawołać windę . Szybko opuściliśmy budynek i podeszliśmy pod hotel siatkarzy . Michał już stał i na nas czekał . Olik jak tylko go zobaczył ruszył biegiem w jego stronę . Podeszłam spokojnie do Winiarskiego i się z nim przywitałam .
- Witam panią Kurek .
- Witam pana Winiarskiego . - zaczęliśmy się obydwoje śmiać .
- Jaka ty duża panienko . - zagadał do Zuzi , a ta tylko zaczęła się śmiać .
- Ma dobre geny po tatusiu .
- Oj dobre . Chodźcie do środka . Nie będziemy stać na ulicy .
- Wiesz co ja to bym chciała odpocząć po podróży . Nawet nie zdążyłam butów zdjąć , a prowadziłam całą drogę więc jestem trochę zmęczona . - uśmiechnęłam się delikatnie .
- A no to idź odpocznij . Ja sobie po przebywam z synem . Za chwilę wychodzimy na trening to go zabiorę ze sobą , a potem odprowadzę do Ciebie . Chyba , że przyjdziesz na trening .
- Pewnie z Martą się wybierzemy . To po treningu wróci już ze mną .
- No to idealny plan . To do zobaczenia .
- Do zobaczenia . - odeszłam z Zuzią w stronę naszego hotelu . Szybko znalazłyśmy się z powrotem w naszym pokoju . Zaczęłam rozpakowywać rzeczy . Kiedy już kończyłam i wszystko było wypakowane i na swoim miejscu ktoś zapukał . Podeszłam i otworzyłam drzwi .
- Chodź idziemy na trening . - powiedziała Marta .
- No dobra to ja chyba wezmę sobie wózek bo nie będę jej cały czas nosić . - zaczęłam szybko składać pojazd Zuzi . Usadziłam ją w nim i przewieszając torbę z najpotrzebniejszymi rzeczami opuściłyśmy hotel . Oczywiście nie zapomniałam wziąć aparatu . Spacerowym krokiem udałyśmy się w stronę hali . Pokazałyśmy ochroniarzowi nasze specjalne przepustki pozwalające nam na wejście na halę podczas treningu polaków . Przywitałyśmy się z trenerami i całym sztabem . Oczywiście zapytałyśmy się czy możemy zostać czy nikomu nie będzie to przeszkadzać . Ja też zapytałam się o zdjęcia czy mogę robić . Andrea jak zwykle pozytywnie nastawiony zgodził się na wszystko . Panowie nie przerywali gry bo w końcu o to chodziło , że mają trenować i nasze osoby ich nie rozproszyły . Po treningu wszyscy usiedli żeby się porozciągać . Marta krążyła cały czas z Olką , która już zaczynała chodzić . Kiedy wreszcie na chwilę jej dała spokój usiadła na krzesełkach.
- Mój kręgosłup . - zajęczała , a ja się tylko zaśmiałam .
- Kto powiedział , że będzie łatwo .
- Nikt .
- No właśnie . Nie martw się mnie też to czeka . - skrzywiłam się i posadziłam Zuzię do wózka bo już się zbieraliśmy wszyscy . Podszedł do nas Kuba .
- Poczekajcie na mnie przed halą to wrócę z wami .
- Spoko . - wyszłyśmy przed halę i czekałyśmy na przyjście Jarosza . Porozmawiałyśmy sobie trochę o tym jak to Ola dzielnie próbuje chodzić i jak to Marta ma już tego dosyć ale jednak tyle radości jej to daje , że ma taką malutką osóbkę , która zawsze jej daje dużego kopa do tego żeby dalej żyć i się nie poddawać w największych chwilach zwątpienia . Patryk nic się nie odzywał ale podobno z tego co Marta wie to wyjechał do Niemiec i tam słuch po nim zaginął .
- Jestem . - przybiegł Jarosz , a za nim doszedł spokojnie Bartek .
- Widzimy . - zaśmiała się Marta i przytuliła się do niego .
- To my idziemy , a wy tam róbcie sobie co tam chcecie . - powiedział Kuba i przejął Olę od Marty . Państwo Jarosz oddalili się kawałek , a ja popatrzyłam się na Bartka .
- Cześć . - powiedział cicho .
- Cześć . - odpowiedziałam mu i spuściłam wzrok bo nie mogłam patrzeć się w te oczy pełne bólu i smutku .
- Przepraszam . - wyszeptał zbliżając się powoli do mnie .
- Bartek ..- zaczęłam ale nie dokończyłam bo wpił się w moje usta . Tak bardzo mi brakowało tej bliskości . Zarzuciłam ręce na jego szyję i wspinając się na palce zmusiłam żeby się schylił . Trwalibyśmy pewnie tak w tym pocałunku gdyby nie jakieś dziewczyny , które zaczęły robić nam zdjęcia .
- Przepraszam . - wyszeptał jeszcze raz kiedy patrzyliśmy się tak w swoje oczy . Złapał moją dłoń , a drugą zaczął pchać wózek , w którym siedziała już na wpółprzytomna Zuzia .
- Nigdy więcej . - powiedziałam opierając się o jego ramię . Milcząc dotarliśmy do mojego pokoju i wtedy mnie oświeciło , że miałam zabrać Oliwiera od Winiara .
- Boże Oliwier .
- Spokojnie będzie spał tą jedną noc z Michałem . - powiedział Bartek kładąc Zuzię już w łóżeczku . Podszedł do mnie i znowu zaczął całować . Leżeliśmy tak na moim łóżku przytuleni do siebie i tylko tyle nam było potrzebne do szczęścia . Bartek musiał iść do swojego hotelu gdzie mieszkała cała kadra . Kiedy już wyszedł poszłam pod prysznic bo właśnie tego potrzebowałam . Długiego , gorącego , odprężającego prysznica .  Zmęczona i szczęśliwa błyskawicznie zasnęłam . Następnego dnia wstałam obudzona przez Zuzię . Szybko ją przewinęłam i poszłam ubrać i przyszykować na śniadanie . Sama też zadbałam o to żeby jakoś  wyglądać więc ubrałam się , włosy związałam w wysokiego kucyka . Spokojnie zeszłyśmy sobie na stołówkę i zjadłyśmy śniadanie . W połowie dołączyła się do nas Marta z Olą .
- I ? - zapytała patrząc się na mnie wymownie .
- Co i ? - zapytałam jakbym nie wiedziała o co chodzi .
- No nie graj głupiej tylko gadaj . - ponaglała .
- Tak więc . Odpowiem Ci tak . Dobrze jest . - uśmiechnęłam się .
- No i o taką odpowiedź mi chodziło . - zaśmiałyśmy się obydwie . Kiedy już wracałyśmy do pokoju mój telefon zaczął dzwonić .
- Wiki ja wiem , że i tak nadużywam twojego dobrego serduszka ale nie chciałabyś przejąć Oliwiera? - zapytał Misiek .
- Oczywiście , że bym chciała . Już po niego przychodzę . Będę czekać przy recepcji . - zawróciłyśmy razem z Zuzią i poszłyśmy do hotelu siatkarzy . Chwilę poczekałam na Winiarskich po czym wróciłyśmy razem z Oliwierem do naszego pokoju .
- To co pod prysznic wskakuj i przebieramy się w jakieś czyste ubrania . - pognałam Młodego do łazienki , a Zuzi podałam jej ulubioną maskotkę , którą dostała ostatnio od moich rodziców . Kiedy Winiarski się umył i przebrał pomogłam mu wysuszyć włosy to przyszła Marta . Dzieci zaczęły się ze sobą bawić , a my usiadłyśmy na moim łóżku i się im przyglądałyśmy .
- To co spacer ? - zapytałam .
- Może być i spacer . - zebrałyśmy się i wyszliśmy wszyscy na spacer do portu .


No i tak jest przyjemniej . Ale jest plan żeby przyjemnie nie było . Mam wizję tego strasznego epilogu ale i mam wizję tego miłego . Pewnie napiszę obydwa i będę długo rozważać który macie przeczytać .

A dodaję dzisiaj bo mam wyjątkowo dobry humor po wczorajszych zawodach bardzo owocnych dla mnie i dla moich znajomych , a zwłaszcza dla jednego kolegi .

Jeżeli chcesz być informowany o nowych rozdziałach pisz na : 7589078 ( to moje GG ;d ) lub zostaw swój numer GG w komentarzu .
Nie informuję w żaden inny sposób tylko przez GG !

POZDRAWIAM  I  PROSZĘ  O  KOMENTARZE !!!

piątek, 12 października 2012

Rozdział 46

Kiedy gotowałam obiad dla moich gości i dla mnie Zuzia sobie smacznie spała . Kiedy wyjmowałam ciasto z piekarnika usłyszałam płacz Zuzi . Jak tylko postawiłam blachę na przygotowanym dla niej miejscu . Już skierowałam swoje kroki w stronę wyjścia z kuchni kiedy zakręciło mi się w głowie . Oparłam się o framugę i zamrugałam parę razy . Wzięłam parę głębokich wdechów i ruszyłam dalej w stronę pokoju Zuzi . Kiedy do niego doszłam siedziała w swoim łóżeczku i dzielnie płakała . Od razu wzięłam ją na ręce i usiadłam z nią w fotelu . Zaczęłam kołysać i przyśpiewywać jej ulubioną piosenkę przy której zawsze się uspokaja . Jednak w głowie cały czas w głowie lekko mi szumiało i obraz przed oczami lekko mi się rozmazywał . Po chwili Zuzia przestała płakać , a ja doszłam do siebie . Wstałam i poszłam z powrotem do kuchni nadal trzymając Zuzię na rękach . Kiedy przechodziłam obok drzwi wejściowych ktoś zadzwonił do drzwi . Od razu otworzyłam . Moim oczom ukazała się Marta trzymająca Olę na rękach i jej tata z jej walizkami .
- Cześć . - uścisnęłyśmy się .
- Witam . - przywitałam się z jej tatą - Zapraszam do środka , przepraszam , że jak tak w dresie i trochę nieoficjalnie wyglądam no ale tak z małym dzieckiem zdecydowanie wygodniej .
- Dobra już się nie tłumacz . - zaśmiała się Marta .
- Jezuńciu Ola jaka ty duża . - zagadnęłam do małej Jaroszowej .
- Kto duży ten duży spójrz na swoją Zuzkę . - zaśmiała się Marta .
- Zapraszam na obiad . - zaprosiłam moich gości . Marta poszła z Olą do łazienki , a wujek zaczął pomagać mi w kuchni mimo , że dzielnie dziękowałam za pomoc . Jednak jak się uparł to nie ma przebacz . Marta ewidentnie ma tą cechę po nim jedno i drugie strasznie takie uparciuchy . Zjedliśmy obiad , tata Marty pojechał , a my usiadłyśmy sobie w salonie na kanapie z naszymi pociechami .
- Wiki czy ty w ogóle śpisz ? - zapytała się Marta .
- Tak . - odpowiedziałam i ziewnęłam .
- No właśnie widzę jaka jesteś wyspana . Na dodatek cała blada . Wyglądasz jak wrak człowieka .
- Nie przesadzaj . Jedną noc nie mogłam spać i od razu wrak człowieka . - przewróciłam oczami .
- No nie przewracaj mi tutaj oczami tylko mówię jak jest . - poklepała mnie po plecach i przytuliła .
- Oj no bo Bartek mnie zdenerwował tą kontuzją i w ogóle tym , że mi nie powiedział i jakoś spać przez to nie mogłam tej ostatniej nocy . - powiedziałam opadając głową na poduszkę , a z moich oczu popłynęły pojedyncze łzy . Marta przytuliła się do mnie i zaczęła delikatnie gładzić po głowie .
- Spokojnie . Pójdziesz teraz spać . Ja z nimi posiedzę , a ty masz porządnie się wyspać . Nawet ze mną nie dyskutuj .  - powiedziała stanowczo .
- Dziękuję . - powiedziałam i uśmiechając się do dziewczynek wstałam z kanapy i ruszyłam w stronę schodów , które miały mnie zaprowadzić do sypialni gdzie mogłabym nareszcie w spokoju odpłynąć w krainę morfeusza . Jednak nie udało mi się tam dojść bo moje nogi odmówiły posłuszeństwa . Cały świat nagle stanął za mgłą , a ja czułam już tylko jak upadam na ziemię , a Marta coś krzyczy .

Lekko podniosłam powieki do góry po czym szybko je zamknęłam bo oślepiło mnie ostre światło lamp .
- Wika nareszcie . Ja idę już po lekarza . - powiedział kobiecy głos . W między czasie dopóki zostałam sama w sali domyśliłam się , że trafiłam do szpitala i właścicielką głosu była Marta . Przypomniałam sobie , że zemdlałam z przemęczenia . Ale gdzie jest moje dziecko jeżeli Marta jest tutaj . Od razu moje serce zaczęło szybciej bić ze strachu . Do sali powróciła Marta .
- Boże Marta gdzie jest Zuzia ? - zapytałam przerażona .
- Czyli wszystko z tobą w porządku . - zaśmiała się - Zostawiłam Zuzię i Olę pod opieką Ani . Dałam też jej klucze gdyby czegoś potrzebowała dla dziewczynek . - od razu odetchnęłam z ulgą .
- Dziękuję . - uśmiechnęłam się do niej delikatnie . Wtedy też do sali wszedł doktor . Poprosił Martę o opuszczenie sali i przeprowadził ze mną krótką rozmowę na temat braku snu i tak dużego stresu . Zdziwił też się na moje nazwisko i oczywiście musiałam mu tłumaczyć , że jestem żoną tego Bartosza Kurka , tego genialnego siatkarza . Poinformował mnie też , że jutro rano będę mogła opuścić szpital . Po oględzinach do sali wróciła Marta z telefonem przy uchu .
- Chyba ktoś chciałby z tobą porozmawiać . - powiedziała i podała mi telefon .
- Halo .
- Boże Wiktoria czyli jednak żyjesz . Nigdy więcej mi tego nie rób . Ja tutaj od zmysłów odchodzę . Miałem już do Ciebie jechać . Nawet na piechotę mógłbym iść . Dobra nie ważne . Powiedz ty mi dlaczego o siebie nie dbasz należycie ? Dlaczego zemdlałaś ? Czy wszystko już w porządku ? Co z Zuzią ? Kiedy wyjdziesz ze szpitala ? - zasypał mnie gradem pytań i oskarżeń więc nie przerywałam mu dopóki nie skończył .
- Po pierwsze czy ty siebie słyszysz . Po drugie Zuzi nic nie jest i jest pod opieką Ani . A tak w ogóle to powiem Ci , że to przez Ciebie tutaj wylądowałam . A dlaczego ? Bo nie raczyłeś mnie o niczym poinformować . Marta czy możesz wyjść ? - opuściła pokój bez słowa , a ja kontynuowałam mój monolog - Wiesz ja jestem ciekawa co ty byś na moim miejscu zrobił . Byłam tak zdenerwowana , że spać nie mogłam . Przeróżne scenariusze snuły się po mojej głowie , a ty mi wyjeżdżasz z tekstem , że zapomniałeś mi powiedzieć .
- Wiktoria ja przepraszam .
- Z tym swoim przepraszam możesz iść do innej . Odezwij się jak już postanowisz przeprosić jak prawdziwy facet . - powiedziałam rozłączając się . Położyłam telefon na materacu , a z moich oczu popłynęły łzy . Byłam taka bezradna . Nie wiedziałam co robić . Z jednej strony miałam już tego wszystkiego dość , a z drugiej wiedziałam , że nie powinnam się z nim teraz kłócić zwłaszcza , że Mistrzostwa się zbliżają , a on ma kontuzję i jego występ stoi pod znakiem zapytania . Chciałam się do niego przytulić i poczuć woń jego perfum . A ja głupia jeszcze tylko dolewałam oliwy do ognia .


Napisałam :) Wreszcie . Pisałam ten rozdział trzy razy . Znaczy końcówkę  bo mi się nie zapisywała , a mój komputer ostatnimi czasy dzielnie się zacina i nie pozwala mi normalnie z niego korzystać .

Nie wiem kiedy pojawi się następny ale mam nadzieję , że jak najszybciej :) Nic nie obiecuję bo mam przed sobą cztery konkursy co wcale nie jest fajne .

Zapraszam też na mojego nowego bloga gdzie znajdziecie prolog :)

Jeżeli chcesz być informowany o nowych rozdziałach pisz na : 7589078 ( to moje GG ;d ) lub zostaw swój numer GG w komentarzu .
Nie informuję w żaden inny sposób tylko przez GG !

POZDRAWIAM  I  PROSZĘ  O  KOMENTARZE !!!