środa, 2 stycznia 2013

Epilog

- Otwiera oczy . - powiedział męski głos . Byłam w szoku . Pierwsze co zobaczyłam to oślepiające światło , które automatycznie spowodowało , że zamknęłam z powrotem oczy . Po chwili spróbowałam ponownie .
- Pani Wiktorio czy jest już pani z nami ? - zapytał męski głos inny od tego , który usłyszałam pierwszy . Domyśliłam się , że to pytanie skierowanie było do mnie więc lekko pokiwałam głową i trzeci raz spróbowałam otworzyć oczy . Kiedy już moje oczy przyzwyczaiły się do ostrego światła lamp zaczęłam rozglądać się do o koła .
- Co ja tutaj robię ? - zapytałam ledwo co mogąc coś z siebie wydusić , ponieważ okropnie zaschło mi w gardle .
- Nic pani nie pamięta ? - zapytał ponownie gość ubrany w biały kubraczek .
- No skończyło się na tym , że upadłam , a dalej to mi się film urwał . - powiedziałam już wyraźniej i głośniej .
- Już się obudziła ? - zapytał kolejny mężczyzna zdyszanym głosem . Dość wysoki i przystojny .
- Tak . Pani Wiktorio to jest pan Bartosz Kurek , który spowodował to , że była pani w śpiączce przez ostatnie cztery dni .
- Byłam w śpiączce ? To znaczy , że to był tylko sen ? - zdziwiłam się .
- Tak była pani w śpiączce .
- Ale przecież ja i on i nasze dzieci . - zaczęłam mówić coraz ciszej . W mojej głowie było milion myśli na minutę . Przecież ja byłam w ciąży . Drugiej na dodatek to co ja tutaj robię . Moim mężem był Bartek , a my mieliśmy spędzić razem święta . Znaczy jechaliśmy do jego rodziców . Moich teściów . Zuzia coś mówiła i wtedy pojawił się ten jednorożec i zaczęło kręcić mi się w głowie .
- O czym pani mówi ? - zdziwił się lekarz .
- No bo mi się coś śniło chyba . Znaczy to było takie realne i możliwe , że w końcu nie wiem czy to był sen czy nie . - znowu zaczęłam mówić bardzo chaotycznie . Popatrzyłam się na Kurka , który stał oparty o parapet centralnie na przeciwko mojego łóżka i ze skrzyżowanymi rękami na piersi przyglądał mi się dość intensywnie . Popatrzyłam mu się w oczy . Przez chwilę próbowałam coś z nich wyczytać innego niż pogarda i śmiech . Jedyne co jeszcze dostrzegłam to znudzenie . Pewnie miał milion ciekawszych rzeczy do robienia niż przybieganie codziennie i sprawdzanie czy może już się obudziłam . Bartek z mojego snu miał zdecydowanie przyjemniejsze spojrzenie .
- Dobrze przejdziesz serię badań . Wypuścimy Cię za tydzień jeżeli wszystkie wyniki będą prawidłowe . Tylko , że będziesz musiała przychodzić na kontrolę co tydzień przez najbliższe pięć czy sześć tygodni . - powiedział doktor , a Kurek jak stał tak stał nadal niewzruszony - Pani Jolu pobieramy krew i zabieramy próbki do laboratorium .
- Mam wyjść ? - zapytał Bartek .
- Może pan zostać to zajmie dosłownie chwilę . - odpowiedziała pielęgniarka o imieniu Jola , a doktor wyszedł .
- Dobrze to zostanę . - westchnął i odwrócił głowę żeby nie patrzeć jak siostra pobiera mi krew . Po chwili tak jak powiedziała było po wszystkim i również ona wyszła uprzednio mi mówiąc co mam zrobić gdybym czegoś potrzebowała .
- Cześć . - zaczął Kurek - Mam na imię Bartosz na nazwisko Kurek i jestem twoim pogromcą jak kolwiek to zabrzmi to ja Cię tak załatwiłem . W sumie to chyba jednak ty we mnie wpadłaś no ale to pozostawiam do oceny własnej . - powiedział siadając na krzesełku stojącym przy moim łóżku .
- Cześć . Mam na imię Wiktoria na nazwisko Witkiewicz i wiem o co Ci chodzi . - powiedziałam lekko unosząc kąciki ust do góry - Możesz mi powiedzieć ile czasu byłam nieprzytomna ?
- Cztery dni . Trener mnie prawie wywalił z treningu bo już zaczynałem myśleć , że Cię zabiłem i nie nadawałem się do życia . Zresztą jak ty byś się czuła gdybyś spowodowała czyjąś śmierć ?
- Mogę uznać to pytanie za retoryczne ?
- Jak wolisz . Zresztą dobra ja przyszedłem się zapytać ile chcesz odszkodowania i czy musisz tą sprawę wnosić do sądu ?
- A mogę najpierw w zupełności , a przynajmniej w połowie dość do siebie ? Nie zamierzam wytaczać Ci sprawy wiem , że to mogłoby zniszczyć w pewnym stopniu twój wizerunek publiczny , a wiem kim jesteś . - powiedziałam . Popytał się mnie jeszcze jak się czuję ale i tak doskonale wiem , że go to gówno po prostu obchodzi i nie chce mieć tylko mediów na głowie . Ja również zadałam kilka pytań jak tam na przykład kształtuje się jego forma . Przyjął entuzjastycznie to , że wiem o co chodzi w siatkówce i powiedział , że w ramach rekompensaty zaprosi mnie kiedyś na mecz . Zaproszenie oczywiście przyjęłam . Byłam jeszcze bardzo słaba dlatego nawet na tyle krótka wymiana zdań bardzo mnie zmęczyła i po chwili nie miałam siły ruszać ustami . Mój gość się pożegnał i powiedział , że jutro też wpadanie w co nie wątpię . Kiedy wyszedł od razu zasnęłam . Miałam sen bardzo dziwny sen . Było w nim jakieś dziecko o zielonych oczach bardzo podobnych do moich i miało brązowe kręcone włosy . Była to dziewczynka , której usteczka nieustanie były zadowolone . Co jakiś czas klaskała z radości i ściskała swojego misia , którego trzymała na pod pachą . Co śmieszniejsze siedziało u mnie na kolanach , a byłyśmy w Ergo Arenie . To dziecko było bardzo podobne do tego , które mi się śniło kiedy byłam w śpiączce . Po chwili obudziłam się , a na zegarku była godzina dziewiąta rano . Co oznaczało , że spałam ponad dwanaście godzin . Przyszła do mnie pielęgniarka , przyszedł i lekarz , który przeprowadził badanie i powiedział żebym się nie martwiła , że tyle śpię bo to normalne . Mój organizm musi sam się zregenerować . Kiedy tak leżałam zaczął wibrować mój telefon . Odebrałam bo dzwoniła moja kuzynka Marta . Powiedziała , że już do mnie jedzie i wieczorem będzie na miejscu . Okazało się , że była w służbowej delegacji w Niemczech i dopiero wyjeżdża . Kiedy tak leżałam miałam czas na spokojne zanalizowanie tego co się działo w moim przedziwnym śnie . Po chwili jednak moje przemyślenia zostały przerwane bo do sali wszedł Bartek z drugim równie wysokim mężczyzną . Z racji , że się na tym znam to rozpoznałam , że to Michał Winiarski .
- Cześć . - powiedział Bartek .
- Cześć . - powiedziałam delikatnie .
- To jest Michał . Michał to jest Wiktoria . - przedstawił nas sobie Bartek .
- Miło mi . - powiedziałam .
- Michał mnie podwozi do domu , a powiedziałem mu , że najpierw ma mnie przywieźć do Ciebie bo w końcu obiecałem , że wpadnę . - powiedział Bartek .
- Miło z twojej strony . Ale wydaje mi się , że koledze Michałowi nie na rękę jest siedzenie u obcej osoby w szpitalu . My też się nie znamy oprócz tego , że na mnie wpadłeś przez co byłam w śpiączce przez cztery dni . 

Po dwóch tygodniach leżenia w szpitalu , częstych odwiedzin lekarza i pielęgniarek pozwolili mi opuścić tą jakże cudowną jednostkę . W ciągu tych dwóch tygodni czas umilał mi Bartosz Kurek i Marta moja przyjaciółka i za razem siostra cioteczna . Teraz ma ze mną zamieszkać przez najbliższy czas aż będzie pewna , że dam sobie radę ze wszystkim sama .  Szybko wróciłam do żywych . Znowu szara rzeczywistość . Lekarz zabronił mi jakiegokolwiek większego wysiłku więc pozostawały mi tylko spacery po parku z moją kochaną lustrzanką . Miałam już tyle zdjęć budzącej się wiosny , że miałam ich nawet dosyć . Codzienność przeplatana meczami siatkarzy , którym doskonale szło podczas fazy interkontynentalnej w Lidze Światowej . Wielkimi krokami zbliżało się wielkie święto siatkówki w Polsce , czyli turniej w katowickim spodku . Bilety mam już zakupione z czego się bardzo cieszę  , że będę mogła zobaczyć to widowisko na żywo . Aktualni jestem w drodze do Katowic . Lekarz nie był zadowolony z tego powodu , że będę przebywać w tak wielkim hałasie jednak nie wiem jaka siła mogłaby mnie powstrzymać przed nie pojawieniem się tam . Na hali pojawiłam się akurat wtedy gdy nasi reprezentanci wyszli na rozgrzewkę . Usiadłam sobie na moim miejscu gdy nagle usłyszałam kogoś wymawiającego moje imię . 
- Wiktoria ! Wiktoria ! - rozejrzałam się zdezorientowana dookoła i w końcu spostrzegłam , że woła mnie Kurek . Pomachał mi po czym wrócił do rozgrzewki . Sympatyczny jest nie mogę zaprzeczyć . Miał w sobie jakieś takie coś co sprawiało , że człowiek po pewnym czasie się od niego uzależniał . Tak też było wtedy kiedy leżałam w szpitalu , a on mnie odwiedzał . Nie znałam go był mi obcą osobą . No może oprócz tego , że mnie zrównał z ziemią wtedy w paru . To było intrygujące , że obcy facet , którego ja kompletnie nie znam , no oprócz jego występów na boisku , przychodzi do obcej sobie zupełnie dziewczyny . Z moich rozmyślań wyrwał mnie głos pana Magiery ogłaszający , że za chwilę odśpiewamy hymn Polski . Spodek odleciał . Zresztą chyba zawsze to robi . Dwa gładkie zwycięstwa 3:0 nad Kanadą i Finlandią oraz po pięknej i zaciętej walce 3:2 z Brazylią zadowolona miałam wracać do Bełchatowa kiedy zorientowałam się , że nie mam mojego sweterka . Kiedy wróciłam na halę była już praktycznie cała pusta . Sweterka niestety nie było . Zbytnio się nie przejęłam tym , że ktoś może zrobi z niego sobie dobry użytek . Kiedy wychodziłam zahaczyłam o toaletę po czym szybko udałam się w kierunku mojego samochodu . Miałam zamiar od razu wrócić do Bełchatowa bo nie widziałam sensu siedzenia w Katowicach o pierwszej w nocy . Szybko wróciłam do mojego mieszkania i zatopiłam się w kolejnych przygodach z przeróżnych książek . 

Czas leci jak oszalały , a ja cały czas myślę co ma w sobie jeden facet . Odpowiedź jest dla mnie wielką zagadką . Tydzień w Paryżu to idealny sposób na to żeby odprężyć się i kolejny raz przespacerować się uliczkami tego pięknego miasta . Pewnego wieczoru idąc kolejną nieznaną mi jeszcze ścieżką dotarłam pod halę sportową . Właściwie to pod tylne wejście ,którym akurat wychodzili zawodnicy Dynama Moskwy . No tak w tym sezonie LM Dynamo ma w swojej grupie tutejszy klub Paris Volley . Po ich humorach widać było , że wygrali . Miałam iść dalej ale usłyszałam , że ktoś mnie woła . 

- Wiktoria ? - zapytał męski głos , który przeszył mnie całą od środka . 
- Tak we własnej osobie . - odwróciłam się i podeszłam bliżej Kurka . 
- Co ty tutaj robisz ? - zapytał zdziwiony - Dlaczego mi nie powiedziałaś , że będziesz na meczu ?
- Nie byłam na meczu . Plus jak miałam Ci powiedzieć przecież od tego wypadku ze sobą nie rozmawiamy i nie mamy żadnego kontaktu plus nie wiem jakim cudem mnie pamiętasz . Nie przyjechałam do Paryża na mecz tylko na wakacje . 
- Trudno żebym zapomniał osobę , którą prawie zabiłem . - zaśmiał się - To może jak już wygraliśmy trzy zero to pójdziesz ze mną na spacer . Wiesz gdzie jest hotel Grand Paris ? 
- Z przyjemnością się przespaceruję i tak nic innego nie robię od paru dni to towarzysz mi się przyda i tak wiem gdzie to jest . 
- To może spotkajmy się za godzinę przy wejściu do hotelu to ja się trochę ogarnę po tym meczu . 
- Jasne . - uśmiechnęłam się i zaczęłam odchodzić . Spojrzałam jeszcze przezornie na zegarek żeby wiedzieć o której mam się zjawić w umówionym miejscu . Zanim się zorientowałam już musiałam stać i czekać na Kurka . Po pięciu minutach zjawił się zziajany . 
- Przepraszam , że się spóźniłem . Musiałem jeszcze z trenerem porozmawiać . - zaczął się tłumaczyć . 
- Rozumiem . - uśmiechnęłam się . 
- No to z tego co wiem to ty lepiej znasz Paryż . 
- Jak własną kieszeń ale i tak lubię się go uczyć na pamięć za każdym razem jak tutaj jestem . - odpowiedziałam patrząc w niego , na którym widać było olbrzymi księżyc . 
- To co proponujesz ? - zapytał . 
- Wieża Eiffla ? Byłeś tam kiedyś ? - zapytałam . 
- No jeszcze nie miałem okazji . 
- To korzystaj dzisiaj póki ją masz . - zaśmiałam się i ruszyliśmy w stronę naszego celu . Idąc różnymi skrótami nie dość , że pokazywałam mu najpiękniejsze zakątki to jeszcze szybciej dotarliśmy . Paryż nocą to jest to co kocham najbardziej . Wjechaliśmy na górę i patrzyliśmy się na oświetlone miasto . W mojej głowie od razu wspomnienia z dzieciństwa kiedy to moja mama zabrała mnie tutaj pierwszy raz . Kiedy pierwszy raz zakochałam się w tym miejscu . Teraz też stałam zapatrzona jak w obrazek . Nie wiem co to miejsce ma w sobie ale jest zdecydowanie za ładne na ten świat . Kiedy odwróciłam głowę w stronę Bartka ten mi się bardzo intensywnie przyglądał . 
- Ubrudziłam się czy jak ? - zapytałam wyrywając go z transu . 
- Nie , nie wszystko w jak najlepszym porządku . - uśmiechnął się i popatrzył się na panoramę Paryża - Dziękuję . 
- Za co ? - zapytałam zdziwiona . Teraz to ja się jemu przypatrywałam . 
- Za to , że mnie tutaj zabrałaś . Za to , że pokazałaś mi jak to jest myśleć o kimś każdego dnia . Za to , że moje życie nabrało sensu po tym jak zobaczyłem , że się obudziłaś . Za to , że wiem , że warto żyć dla takich chwil jak ta . Czuję się jak pewnego rodzaju magnez , który walczy zawzięcie jak by tutaj jej więcej nie spotkać , a i tak w końcu udaje im się połączyć . Północ z południem . Za to , że patrzysz się na mnie właśnie teraz kiedy ja pierdole jakieś farmazony . - nie wytrzymałam tylko wpiłam się w jego usta . Nasz pocałunek był na początku namiętny i pełen pasji po chwili były to tylko pojedyncze delikatne pocałunki - Za to , że spotkałem Cię pewnego dnia w Paryżu .


Cześć ! Nazywam się Wiktoria Witkiewicz , a raczej Wiktoria Kurek od dwóch lat . Mam 22 lata , męża , córkę Zuzannę . Studiuję na Uniwersytecie Łódzkim lingwistykę . Mieszkam w Bełchatowie wraz z moją rodziną . Mamy dom na Majorce oraz działkę w pod miejskiej wsi .

Cześć ! Nazywam się Wiktoria Witkiewicz . Mam 20 lat i właśnie przeprowadzam się do Moskwy aby móc zamieszkać z moim chłopakiem Bartoszem Kurkiem , który broni barw stołecznego Dynamo . Ale nie ważne w jaki zakątek świata go wywieje ja i tak polecę za nim aby mieć go jak najbliżej siebie i wspierać go na każdym kroku jak tylko się da .

Koniec



Ekhem <stuka łyżeczką w kieliszek> . Nie wiem od czego zacząć . Gdybym wiedziała gdzie jest początek to pewnie zaczęłabym od początku . Domyślam się jednak , że początek jest 2 stycznia 2012 roku .Tak więc ten blog był moim postanowieniem noworocznym . To było pierwsze postanowienie noworoczne , które doszło do skutku . Był to piękny czas mojego angażowania się w pisanie nowych rozdziałów przygód Wiktorii i Bartka . Na początku było bardzo ciężko bo tak gdzieś dopiero od 15 rozdziału zaczęto komentować moje wypociny . Niektórzy pomyślą : jak ona mogła pisać nie mając komentarzy ? Sama się zastanawiam . No ale chyba się opłacało jeżeli teraz mój blog ma ponad 83 tyś. wyświetleń (tylko na bloggerze). W każdym bądź razie po pierwszym komentarzu Dari bądź Angeliki (wybaczcie ale nie pamiętam , która pierwsza skomentowała) maszyna jakoś powolutku ruszyła . Zaczęto komentować oraz pisać do mnie na GG z prośbą o informowanie . Prawdziwy bum na mojego bloga nastąpił w czerwcu . Potem powoli coraz więcej w lipcu i w sierpniu żeby zanotować we wrześniu ponad 13 tyś. wyświetleń . Był to dla mnie ogromny szok . Od czerwca nie zaliczyłam w żadnym miesiącu mniejszej ilości wyświetleń niż 10 tyś. . Jestem z Was bardzo dumna i za razem okropnie szczęśliwa , że byłyście ze mną w takich ilościach . Wiem pewnie , że większości z Was nie będzie się chciało czytać tego jakże nudnego posłowia . Jednak nie wypada mi nie pożegnać się z Wami . Nie będę żegnać się z każdą osobą oddzielnie bo niestety zabrakło by mi słów i większości z Was nie znam bo większość nie ujawniła się . Szczególnie jednak chciałabym podziękować :
*Paulence za to , że odkąd trafiła na moje blogi komentuje każdy rozdział . Jesteś wspaniała <3 
*Mojej kochanej Marcie za to , że kiedyś to przeczyta :) 
*Kruszi za to , że dzięki tobie mój blog zdobył taką popularność bo poleciłaś go na swoim ;)
*Irish Girl za to , że również dzięki tobie mój blog ma taką popularność , a nie inną (a tak w ogóle to dlaczego do mnie nie napisałaś jeżeli poleciłaś mojego bloga?)
Jeszcze raz wszystkim czytającym i komentującym wielkie DZIĘKUJĘ !!!
Pewnie nie zdajecie sobie sprawy jak to jest kończyć opowiadanie , które pisało się cały okrągły rok . Powiem Wam tylko tyle , że moje serce właśnie cierpi bo kończy się pewna część mojego życia dzięki , której siatkówka tak bardzo głęboko zamieszkała w moim sercu . Dzięki wszystkim ludziom , których poznałam dzięki tej przygodzie jaką było pisanie blogów . Ja jeszcze nie skończyłam ze światem blogowym bo jeszcze funkcjonują dwa moje blogi ze wszystkich ośmiu także zapraszam tutu . Jednak to i tak nie zmienia faktu , że z wieloma z moich czytelniczek muszę się pożegnać już teraz .
Jeszcze jedną mam prośbę na koniec tego jakże nudnego posłowia . Proszę skomentujcie chociaż ten ostatni rozdział . Pokażcie ile Was tak naprawdę jest po drugiej stronie monitora . Ile z Was kręciła historia Wiktorii i Bartka . Włączyłam opcję komentowania anonimowo . Tylko jeżeli z niej korzystacie to proszę abyście się podpisały imieniem bądź pseudonimem artystycznym jeżeli taki posiadacie :)

(Jeżeli ktoś nie zrozumiał epilogu to niech przeczyta jeszcze raz prolog i rozdział 55. W woli wyjaśnienia ten blog można powiedzieć zakończył się już w 55 rozdziale ale mam nadzieję , że jednak epilog Wam się podoba.) 

DZIĘKUJĘ !!!