środa, 18 lipca 2012

Rozdział 39

Następnego dnia wstałam chwilę przed ósmą . Wyszłam z pokoju i od razu poszłam do kuchni , a tam właśnie jadł śniadanie Kuba .
- Cześć Kuba . - wstawiłam wodę .
- Cześć Wika . Jak się spało ? - zapytał .
- Doskonale ja Ci powiem . Mam po prosu chęć do życia zwłaszcza , że przywitało mnie słońce i jeszcze na dodatek tutaj jest tak ciepło nie to co u nas w Bełchatowie jak mnie Bartek odwoził na lotnisko to wyświetlało nam się minus dziesięć stopni .
- Przecież to Polska normalna zima . Nie wymagaj za dużo . Dobra , a teraz muszę Cię zostawić samą bo muszę lecieć na trening .
- Spoko . - pomachałam mu , a on wyszedł po chwili z mieszkania . Zrobiłam śniadanie dla mnie i dla Marty po czym postanowiłam , że ją chamsko obudzę . Tak więc urządziłam pobudkę . Po wspólnym śniadaniu poszłyśmy na spacer z Olą . Kiedy wróciłyśmy razem ugotowałyśmy obiad , a potem wrócił Kuba , który od razu zajął się córką . Tak Marta zdecydowała , że Jarosz będzie ojcem jej córki . Nie mieli mieć popołudniowego treningu więc wpadłyśmy na genialny pomysł pójścia do kosmetyczki . Tym samym zostawiając Olę z Kubą , a raczej Kubę z Olą samych . Marta miała wielkie obawy ale po tym jak już nawet Jarosz kazał jej iść to w końcu się zgodziła . Takie popołudnie to ja mogę mieć zawsze . Najpierw maseczka na twarzy potem pedicure , manicure i takie malutkie zakupy . Marta postanowiła również zrobić sobie czarny kolorek na włosach z brązu . I muszę przyznać , że bardzo fajnie wyglądała . Do domu zawitałyśmy dopiero na kolację . Jak się okazało dziecko jak i Kuba przeżyli więc nie było się czym martwić . Następnego dnia miałam samolot więc umówiłam się z Kubą , że przed treningiem jeszcze mnie na lotnisko podrzuci . Pozbierałam moje rzeczy i późnym wieczorem położyłam się spać . Następnego dnia tak jak się umawialiśmy pożegnałam się z Martą i Olą , a Kuba podrzucił mnie na lotnisko . Kazali mi jeszcze kiedyś przyciągnąć ze sobą Bartka ale jest to raczej nie możliwe bo teraz to już nie ma odpuszczania i mowy o wolnym weekendzie Puchar Polski się zbliża , Final Four i Play Offy . Po spokojnym i krótkim locie wylądowałam na Majorce . Złapałam taksówkę , która zawiozła mnie do naszego domku , a w sumie to ten przystojny taksówkarz to zrobił . Był naprawdę bardzo sympatyczny . Całą drogę rozmawialiśmy więc podszkoliłam dodatkowo hiszpański . Śmiał się ze mnie , że jedno słowo mówię po angielsku drugie po hiszpańsku ale się dogadaliśmy . Kiedy dotarłam do domu byłam w lekkim szoku bo było tam czysto co mogło wydawać się bardzo podejrzane . Kiedy usiadłam sobie spokojnie na kanapie i odetchnęłam od razu zadzwoniłam do Bartka .
- Część Kochanie . - przywitałam się z nim .
- Cześć . Już na Majorce ?
- Na kanapie . - roześmiałam się - Tak już dotarłam więc dzwonię .
- Cała i zdrowa ?
- Cała i zdrowa . Ej Bartek mam do Ciebie pytanie .
- No dawaj .
- Wolisz Liliannę , Alicję czy Zuzannę ? - zapytałam i popatrzyłam się na mój brzuch .
- No przecież podobno ty miałaś imię wybrać ?
- Nie możesz mi pomóc ?
- No mogę . Tak więc mówię , że chcę Zuzannę .
- Dobra . A mam jeszcze jedno pytanie . Czy nasze mieszkanie jest jeszcze całe ?
- Całe i zdrowe . - aż czułam jak szczerzy się do słuchawki .
- Dobra , dobra ja to sprawdzę jak wrócę .
- A właśnie jak wracasz to ja mam mecz wyjazdowy więc nie będę mógł Cię odebrać ale już szukam jakiegoś godnego szofera dla Ciebie .
- Ok .
- I chyba będzie to mój kolega jeszcze z Nysy co w Krakowie teraz mieszka . Podrzuci Cię bo i tak jedzie podobno do Łodzi .
- Dobrze to jeszcze jutro mi powiesz jakieś cechy szczególne .
- Już mu kazałem napisać sobie kartkę z napisem Wiktoria Kurek więc na pewno się znajdziecie .
- No dobra . Już dobra . Kocham Cię .
- Oj Kocie ja też Cię kocham .
- To do zobaczenia trzymam kciuki za mecz .
- Do zobaczenia .
- A  Bartek gdzie gracie ?
- W Gdańsku .
- A no to przyjemnej podróży życzę .
- Dziękuję . Trzymaj się . Tęsknię .
- Ja też . Papa .
- Pa . - no to sobie porozmawialiśmy . Od razu jak tylko skończyłam z nim rozmawiać zabrałam się za zrobienie czegoś na ząb bo moje dziecko nie próżnowało i ciągle zmuszało mnie do jedzenia . Po posiłku wzięłam książkę i poszłam na naszą plażę ale zrobiło się tak brzydko i nieprzyjemnie , że wróciłam do domu i usiadłam na kanapie . Kiedy znudziło mi się już czytanie książki włączyłam laptopa i zaczęłam przeglądać facebooka . Dawno tam w sumie nie byłam . Troszkę wiadomości było więc grzecznie na wszystkie odpisałam i kiedy miałam już wyłączać komputer dostałam powiadomienie , że mój tata wszedł na skajpaja . Tym sposobem następne dwie godziny spędziłam na rozmowie z nim i mamą bo właśnie przelatywali do Indii . Jak skończyliśmy rozmawiać poszłam się umyć i przyszykować do spania . Kiedy już układałam się w naszym łóżku dostałam smsa . Odczytałam go jeszcze . Była to wiadomość od Bartka , który zmienił plany co do mojego szofera i okazało się , że jednak Igła przejedzie się przez Kraków jak będzie jechał na imprezę do Wlazłych , na którą my również jesteśmy zaproszeni . Co ciekawsze będziemy jechać w piątkę bo państwo Ignaczak uznali , że zabiorą dzieci bo w końcu co z nimi zrobią , a po za tym Winiarski też będzie z dzieckiem i Mariusz i Paulina też raczej nie będą wywozili Arka do dziadków . Tak więc czeka mnie podróż z rodzinką Ignaczaków . Następnego dnia było milion razy przyjemniej na dworze więc poszłam na spacer oczywiście z aparatem . Udało mi się uchwycić parę takich ślicznych widoczków i momentów . Moją uwagę przykuł kot , który miał bardzo śmieszne umaszczenie bo wyglądał jak Garfild . Po spacerze wróciłam do mieszkania i zajęłam się obiadem . Skonsumowałam go i zajęłam się sprzątaniem . Wysprzątałam każde pomieszczenie oczywiście oprócz tego , które było zamknięte na klucz . Spakowałam walizkę i już postawiłam ją nawet przy wyjściu miałam następnego dnia rano pojechać taksówką na lotnisko , a już o dziewiątej wsiąść do samolotu , a potem odlecieć do Krakowa . Tak też się stało . Lot był krótki i przyjemny . Na lotnisku czekał na mnie Igła z córką , która dzielnie nie schodziła z jego rąk . Potem Krzysiek wrzucił ją sobie na barana i wziął moja walizkę bo przecież ja nie mam rąk . W samochodzie została Iwona z Sebastianem . Iwona jak tylko mnie zobaczyła to mnie wyściskała , a z młodym Ignaczakiem przybiłam piątkę . Droga minęła nam szybko . Igła cały czas sypał jakimiś żarcikami aż w końcu tak się jego dzieci znudziły , że zasnęły . To potem my z Iwoną śmiałyśmy się z niego , że jest aż tak zabawny , że dzieci uśpił . Ignaczakowie odstawili mnie pod drzwi z walizką . Znalazłam klucze i weszłam do mieszkania . Zostawiłam walizkę przy drzwiach po czym zdjęłam buty i płaszcz i weszłam do łazienki . Podeszłam do umywalki i umyłam ręce . Spojrzałam w lustro automatycznie i to co przykuło moją uwagę to to , że na jednym z wieszaków w tym przypadku na tym , na którym zawsze wisi mój szlafrok zauważyłam bardzo interesująca rzecz . Otóż był to stanik . Co ciekawsze nie należał do mnie . Zabrałam go i rzuciłam go na ławę przy telewizorze , a sama usiadłam na kanapie i wpatrywałam się w niego . Przez moją głową przepływało milion scenariuszy . Tylko , który był prawdziwy . Bartek miał wrócić dzisiaj wieczorem co oznaczało , że jeszcze chwilę na niego poczekam . Po godzinie siedzenie i myślenia o tym jak mogła wyglądać kobieta , z którą mnie zdradził . Trochę mnie to zmęczyło więc położyłam się na kanapie i nawet nie zorientowałam się kiedy zasnęłam . Obudził mnie delikatny dotyk , który czułam na moim policzku . Najpierw uśmiechnęłam się , a potem zdałam sobie sprawę , że to Bartek . Otworzyłam oczy i spojrzałam się na niego lodowato . Usiadłam i zobaczyłam , że siedzi na ławie i trzyma w rękach stanik . Ten , który nie należał do mnie .
- To nie tak jak myślisz Kochanie . - zaczął .
- Zawsze tak mówicie jak zdradzicie . - wstałam po czym znowu usiadłam bo zakręciło mi się w głowie - Lepiej zejdź mi z zasięgu wzroku i spakuj swoje rzeczy i nie chcę Cię widzieć w moim mieszkaniu .
- Wiktoria pozwól mi powiedzieć , a nie od razu wyciągasz pochopne wnioski i każesz mi się wyprowadzać . - powiedział stanowczo .
- Dobrze proszę Cię bardzo . Chętnie poznam twoją wersję . - powiedziałam chłodno .
- Tak więc ten stanik należy do mojej siostry ciotecznej , która była tutaj na jedną noc i najwidoczniej zapomniała go zabrać . Jak chcesz to mogę do niej zadzwonić i ona Ci to potwierdzi to co mówię .
- Zadzwoń . - Bartek wyciągnął telefon z kieszeni po czym wybrał numer niejakiej Zuzy .


Jest i 39 trochę czasu je pisałam no ale napisałam :)

W końcu udało mi się wymyślić jakiś powód żeby nie było tak kolorowo ! Jestem taka sama z siebie dumna , że nawet nie wiecie jak bardzo !

Następny pojawi się dopiero po moim powrocie z Włoch , a tak w ogóle to chyba zawieszę ten blog na cały sierpień bądź jeszcze dłużej jeżeli w ogóle ktoś będzie jeszcze chciał go wtedy czytać . W moich zamierzeniach jest pisać go do 2 stycznia 2013 roku tak żeby minął równy rok od założenia go :) Chciałam też napisać 50 rozdziałów plus prolog i epilog więc będę rzadziej dodawać żeby wszystko mi się zgadzało :)

Jeżeli chcesz być informowany o nowych rozdziałach pisz na : 7589078 ( to moje GG ;d ) lub zostaw swój numer GG w komentarzu .
Nie informuję w żaden inny sposób tylko przez GG !

POZDRAWIAM  I  PROSZĘ  O  KOMENTARZE !!!

niedziela, 8 lipca 2012

Rozdział 38

Święta , święta i po świętach . Grunt to moja mama mówiąca mi najpierw , że mam zrobić zakupy , a potem się okazało , że jednak je zrobiła . Tym sposobem dostaliśmy z Bartkiem mnóstwo rzeczy , przyrządów i takich innych dla dziecka . Dzisiaj mój mąż ze swoimi kolegami patrz Miśkiem i Marcinem z racji , że Ci mieszkają najbliżej postanowił zrobić sypialnię dla naszego szkraba . Oczywiście Oliwier też dzielnie pomaga . Dlatego też ja sobie siedzę w salonie i nadzoruję ich pracę i robię zdjęcia . Takie dostałam wytyczne więc dzielnie się ich stosowałam . Niestety panowie nie wiem z jakiej paki ale nie pozwolili mi wybierać wystroju . Co jest podejrzane . No ale w końcu może nie będzie tak źle .
- Ej Wika złożysz mi taką czapeczkę z gazety ? - zapytał Oli podbiegając do mnie z gazetą .
- Jasne . - zaczęłam składać , a on przyglądał się temu co robię . Jak już złożyłam to założyłam mu na głowę i wysłałam żeby dalej pomagał . Po jakiś czterech godzinach ustawiania i skręcania mebli mężczyźni wyszli i usiedli na kanapie . Weszłam do salonu słysząc ich z pokoju .
- Już skończyliście ? - zapytałam .
- Tak . - wyszczerzył się Bartek .
- No dobra . To mogę już teraz zobaczyć efekt ? - zapytałam opierając się o fotel .
- Nie . - odpowiedzieli wszyscy na raz .
- Oj no chłopcy . - zrobiłam minę obrażonego dziecka .
- Nie ma mowy nie wejdziesz . - znowu odpowiedzieli wszyscy na raz .
- Ojeju nie lubię was . - usiadłam na fotelu i skrzyżowałam ręce na piersi , a po chwili uśmiechnęłam się sama do siebie i spojrzałam na swój brzuch .
- Co się stało , że tak Ci wesoło ? - zapytał Misiek .
- Bo właśnie moja kruszynka się poruszyła . - uśmiechnęłam się i pogłaskałam się po brzuchu .
- Nie tylko twoja . - pokazał mi język Bartek .
- Jak na razie to wy nie chcecie mi pokazać pokoju więc dziecko jest moje .
- No i proszę was powiedzcie mi jak tutaj wytrzymać z tymi kobietami ? - zapytał Bartek wzdychając po czym podniósł się z kanapy i podstawił mi ramię , a ja wyszczerzyłam się .
- Bartek naprawdę jej uległeś ? - zapytał zdziwiony Marcin .
- Bywa . - pokazałam mu język po czym  Bartek otworzył przede mną drzwi prowadzące do sypialni naszego dziecka .Pierwsze wrażenie było takie , że mnie zatkało wręcz bo skąd mogli wiedzieć , że to dziewczynka .
- Powiem Ci kochanie , że spisaliście się na medal . Ale ja mam jedno pytanie . Skąd pewność , że to dziewczynka ? - dałam mu buziaka w policzek wspinając się na palce .
- No cóż . Ciekawość mnie tak zrzerała , że się zapytałem pani doktor jak ty poszłaś do toalety . No ale nie powiesz , że się nie cieszysz ?
- Cieszę się i to bardzo. Przynajmniej wiem nad jakim imieniem myśleć . - wzruszyłam ramionami i wyszłam . Usiadłam z powrotem na fotelu . Zaczęliśmy bardzo interesującą rozmowę na temat Pucharu Polski . Michał z Olim poszedł pierwszy z racji , że ten drugi już zasypiał na siedząco . Marcin też uznał , że pora się zbierać . Zostaliśmy we dwójkę , a właściwie we trójkę . Od razu poszłam się umyć i położyłam się do łóżka . Bartek też się wykąpał i również położył się obok mnie . Momentalnie zasnęłam . Następnego dnia miałam iść na badania , a potem do pani ginekolog dlatego też wstałam rano ubrałam się w koszulę , spodnie i sweterek z racji , że był koniec grudnia . Włosy związałam w kucyka zrobiłam delikatny makijaż i byłam gotowa do wyjścia . Z racji , że krew pobiera się na czczo to nie mogłam zjeść śniadania ale zrobiłam sobie kanapkę żeby jak tylko wyjdę z pobierania mogła coś zjeść . Założyłam moje futerko ( to co miała na ślubie u Marty i Kuby ) i buty ( też te co miała na ich ślubie ) . Może trochę ryzykowałam wysokością szpilki na tą pogodę ale ja przecież wychodzę tylko do windy i od razu do samochodu po za tym i tak śniegu to wy nie znajdziecie dzisiaj nawet kapeczki . Zostawiłam Bartkowi karteczkę , że pojechałam na badania . Kiedy już pobrali mi tą krew i doszłam do siebie skierowałam się z powrotem do naszego mieszkania . Zahaczyłam o sklep spożywczy mimo , że tym miał zajmować się Bartek to ja i tak częściej to robiłam niż on . Wróciłam do mieszkania i zrobiłam omlety nam na śniadanie . Obudziłam Bartka bo słyszałam jak już wyklina swój budzik . Zjedliśmy śniadanie , a potem poszedł na trening ja w tym czasie zrobiłam obiad . Potem obowiązkowy skype z Martą . Pogadałyśmy sobie i ustaliłyśmy , że muszę ich w końcu odwiedzić dlatego też od razu zamówiłam bilet do Włoch . Bartek i tak nie będzie mógł ze mną polecieć bo nie będzie go w domu bo mają wyjazdowy mecze plus jeszcze ma przecież codziennie treningi . Lot miałam już jutro . Dlatego też wyjęłam moją małą walizkę i położyłam na środku garderoby . Kiedy Bartek wrócił zjedliśmy obiad , a potem ja spakowałam się , a on zdrzemnął .
- Kochanie , o której masz wizytę ? - zapytał wchodząc do garderoby , a potem popatrzył się na mnie jak na idiotkę - Wyjeżdżasz gdzieś ? Uciekasz ? Masz mnie dosyć ? Nie możesz już ze mną wytrzymać ? Masz kogoś innego i już mnie nie kochasz ?
- Nie , nie , nie , nie , nie i jeszcze raz nie . Jadę do Włoch do Jaroszów na parę dni . - podeszłam do niego i oparłam dłonie na jego klatce piersiowej - A wizytę mam dzisiaj dopiero o osiemnastej .
- No to możemy jechać razem bo kończę trening o siedemnastej . Dlaczego nie powiedziałaś mi , że jutro lecisz do Włoch ?
- Bo nie miałam jeszcze kiedy . Tak więc mówię Ci teraz . - pocałowałam go usta .
- No nie wiem czy mnie przekonałaś . - wywrócił oczami na co ja wpiłam się w jego usta i zatopiłam ręce we włosach przyciągając go do mojego poziomu .
- A teraz ? - zapytałam odrywając się od niego i patrząc się w te jego oczęta .
- Lepiej . - uśmiechnął się zawadiacko po czym wziął mnie na ręce , a ja tylko wybuchnęłam śmiechem .
- Panie Kurek proszę mnie natychmiast postawić na ziemi . - powiedziałam stanowczo zarzucając ręce na jego szyję żeby przypadkiem nie spaść z takiej wysokości .
- Już się robi pani Kurek . - położył mnie na łóżku , a potem zawisając nade mną pocałował .
- Dobra panie Kurek koniec tych czułości . Pan się za chwilę spóźni na trening i wtedy wszystko będzie na mnie . - odepchnęłam go , a on skradł mi jeszcze jednego buziaka .
- Nie będę się z tobą widział parę dni więc jak ja wytrzymam ? - zapytał pomagając mi wstać .
- Odpoczniesz . - puściłam mu oczko , a on tylko się roześmiał po czym zabrał swoją torbę treningową , a ja wróciłam do garderoby .
- Dobra , dobra nie przesadzajmy . A teraz to ja lecę na trening . - powiedział wychodząc z pokoju . W tym samym czasie zadzwonił dzwonek do drzwi . Z racji , że Bartek właśnie zakładał kurtkę i buty to on też otworzył . Słyszałam tylko strzępki między innymi , że to pomyłka kiedy już Bartek zamknął drzwi to od razu mnie zawołam .
- Wiki .
- Słucham Cię ? - wyszłam na korytarz .
- No patrz nie wiedziałem , że masz cichego wielbiciela . - wpatrywał się w kwiaty i chyba szukał jakiejś karteczki .
- O patrz ja też . - podeszłam do niego i od razu wyjęłam karteczkę , którą również od razu zauważyłam - No ciekawe , ciekawe .
- Co napisał ? Może się podpisał ? A może ty wiesz kto to ? - zaczął mnie zasypywać pytaniami .
- Napisał , że tęskni . Nie podpisał się i nie mam pojęcia kto to . - odpowiedziałam lekko zdenerwowana i zabrałam Bartkowi kwiaty po czym od razu je wyrzuciłam je do kosza . Nie powiem , że mnie to nie zdenerwowało . Usiadłam w kuchni przy stole i złapałam się za głowę opierając łokcie o stół .
- Na pewno uważasz , że nie wiesz kto to ? - zapytał niepewnie Bartek wchodząc do kuchni .
- No właśnie chyba się domyślam . - wyszeptałam i zaczęłam krążyć wzrokiem po podłodze .
- Ej Kocie spokojnie . Przepraszam , że od razu tak na Ciebie najechałem ale czy ty byś się nie zdenerwowała jakby do twojej żony przysłano kwiaty , do których przyłączona byłaby karteczka z napisem , że ten ktoś tęskni . - wygłosił swój wywód spokojnym tonem Bartek , a ja wstałam i się do niego przytuliłam .
- Dobrze , że jutro wyjadę . - wyszeptałam po czym poczułam jego wargi na głowie - Dobra leć na trening . Mówiąc to dostałam smsa od Winiarskiego z prośbą zajęcia się Olikiem . Dlatego też wyszłam z Bartkiem i zeszliśmy jedno piętro na dół . Ja zostałam z Oliwierem , a Misiek z Bartkiem pojechali na trening .  Porysowaliśmy , pobawiliśmy się , a w między czasie zaczął padać śnieg . Chłopcy wrócili z treningu , więc i ja wróciłam do mieszkania . Przygotowałam się na wizytę , a potem właśnie na nią się udaliśmy . Bartek zawzięcie próbował mnie rozśmieszyć tym jak to dzisiaj z Mariuszem próbowali zabić Pawła za to , że im cały czas jeździł . Jednak w ogóle mnie to nie wzruszało . Dojechaliśmy do przychodni , a potem wizyta , USG i łzy w moich i Bartka oczach na dźwięk serduszka . Nadal nie chcieliśmy znać płci . Wróciliśmy do mieszkania , a ja spakowałam się do końca i przyszykowałam do podróży bo samolot miałam o dziesiątej z Krakowa więc jeszcze przecież musiałam jakoś dojechać na lotnisko . Bartek się uparł , że mnie odwiezie . Podobno ustalił z Nawrockim , że nie będzie go na porannym treningu . Nie wiem jak udało mu się to zrobić żeby móc nie iść no ale w każdym bądź razie nadal dręczy mnie to , że te kwiaty mogą być od mojego byłego przyjaciela . Już umyta położyłam się spać . Jednak długo nie mogłam odpłynąć . Bartek już dawno spał bo słyszałam jak cicho pochrapuje . Z racji , że mój brzuch miał już nie mały rozmiar nie mogłam spać na brzuchu tak jak to najbardziej lubiłam robić . Około drugiej w końcu udało mi się zasnąć . Nie na długo bo pobudka była o czwartej trzydzieści . Ubrałam się w sukienkę ( te rajstopy co tam widać też ) . Na nogi założyłam buty . Zjedliśmy szybkie śniadanie po czym Bartek założył kurtkę , wziął moją walizkę i wyszedł , a ja założyłam szary płaszcz i zamknęłam mieszkanie . Kiedy już siedzieliśmy w samochodzie mogliśmy ruszyć w stronę Krakowa . Od razu praktycznie zasnęłam. Dlatego droga minęłam mi nawet szybko . Na lotnisku długo nie mogłam pożegnać się z Bartkiem ale w końcu się udało i udałam się na mój samolot . Kiedy już usiadłam na moim miejscu znowu momentalnie zasnęłam . Jak się obudziłam byłam okryta kocem . No tak klasa biznes robi swoje . Na lotnisku czekał na mnie Kuba . Marta nie mogła przyjechać no bo przecież ktoś musiał zostać z dzieckiem , a nie chciała go ciągać po lotniskach plus jakby miała sama przyjechać to by się na pewno zgubiła . Takiego szczęśliwego Jarosza to ja dawno nie widziałam . Dojechaliśmy do ich mieszkania , które Kuba otrzymał od klubu widać było , że Marta wprowadzała swoje poprawki . Zjedliśmy wspólny obiad , a potem zasiedliśmy w salonie na pogaduchy . Przez cały czas naszych ploteczek Kuba dzielnie siedział obok Marty na kanapie i zabawiał Olę . Uroczo to wyglądało . Kiedy już mała zaczęła marudzić trafiła do Marty . Ja też uznałam , że mam dosyć na dzisiaj i poszłam się odświeżyć i spać . Siedząc już w pokoju gościnnym zadzwoniłam do Bartka żeby go poinformować , że wszystko jest ok i że u Jaroszów zostaję dwa dni , a potem mam zamiar jeszcze odwiedzić Majorkę i nasz domek . Dopiero po tej czterodniowej wycieczce wracać do naszego mieszkania w Bełchatowie . 


Ufff udało mi się to napisać nie wiem jakim cudem ale udało się :)

Jeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeej ! Mamy finał !

A tak w ogóle to sorry , że nie dodawałam wcześniej ale nie miałam czasu :/ Mimo , że są wakacje ...
Następny będzie jak już go napiszę ;) A postaram się jak najszybciej to zrobić :)

Jeżeli chcesz być informowany o nowych rozdziałach pisz na : 7589078 ( to moje GG ;d ) lub zostaw swój numer GG w komentarzu .
Nie informuję w żaden inny sposób tylko przez GG !

POZDRAWIAM  I  PROSZĘ  O  KOMENTARZE !!!

niedziela, 1 lipca 2012

Rozdział 37

Marta po prawie dwutygodniowym pobycie w szpitalu została wypuszczona z Olą do domu . Z racji , że Kuba gra przecież w Latinie to poleciała właśnie tam . Spryciarze uciekli od tych wszystkich cioć i wujków . Zbliża się Boże Narodzenie , które tak bardzo uwielbiam . Już ustaliliśmy , że rodzice Bartka i Kuba zawitają do Częstochowy do moich rodziców . Moja mama stwierdziła , że się mną wyręczy i z racji , że siedzi teraz u taty w Emiratach to na mnie spadł cały obowiązek zrobienia zakupów świątecznych . Bartek teraz nie ma odpuszczania . Jednak udało mi się wyciągnąć go na zakupy tak tylko żeby mi pomagał nosić te wszystkie siatki . Strasznie narzekał ale jakoś się udało . Po zakupach wróciliśmy do domu i obydwoje padliśmy zmęczeni na kanapie . Nasze błogie lenistwo nie trwało długo bo rozległ się dźwięk dzwonka .
- Bartuś proszę Cię idź otworzyć .
- No dobra . - wstał niechętnie i otworzył drzwi . Usłyszałam głos Winiarskiego .
- Siemano . - wpadł do salonu Oli i od razu usiadł obok mnie .
- Cześć łobuzie . - poczochrałam mu włosy .
- Nie jestem łobuzem . - pokazał mi język , a ja jemu .
- Cześć ciężarna . - wszedł Michał i pocałował mnie na w policzek , a ja dźgnęłam go w żebra .
- Ile razy można powtarzać żebyś tak na mnie nie mówił ? - zapytałam , a ten usiadł z mojej drugiej strony - A tak w ogóle to po co przyszliście ?
- Bartek zapewne zapomniał ale my doskonale pamiętamy , że dzisiaj sobota więc pora na mecz . - zatarł dłonie .
- Znowu ? - zapytałam - Bartek ile razy można zapomnieć , że co sobotę się spotykacie ?
- Oj kiedyś zapamiętam . - zaczął się bronić .
- Kiedyś to ty zapomnisz gdzie masz głowę . - wstałam i zaniosłam zakupy do naszej sypialni . Jak już wróciłam chłopcom zaczynał się mecz . Poszłam do kuchni i zjadłam sobie kanapkę . Potem dosiadłam się do nich . Nie rozumiem tego rytuału oglądania meczy co sobotę i chyba nigdy nie zrozumiem . Jak już się skończył to panowie poszli do swojego mieszkania , a my poszliśmy spać zmęczeni całym dniem . Rano jak to każdego poranka Bartek robił śniadanie , a potem biegł na trening . Ja zostałam w domu zresztą jak zwykle tylko , że tym razem miałam co robić . Zabrałam się za pakowanie prezentów . Głównie były to jakieś drobiazgi . Kiedy zrobiła się dwunasta do domu wrócił Bartek . Padł zmęczony na kanapę , a ja przerwałam moją poprzednią czynność i poszłam robić obiadek . Po jego zjedzeniu go wróciłam do mojej poprzedniej czynności .
- Ej Wiki , a może pojedziesz ze mną na trening ? Nie będziesz przecież tak cały czas siedziała w domu .
- No dobra , a myślisz , że trener nie będzie miał nic przeciw ?
- No co ty on Cię uwielbia .
- Niech Ci będzie . - westchnęłam i poszłam się przebrać . Założyłam leginsy , czarną bokserkę , a na nią bluzę . Włosy związałam w koczka .  Założyłam moje ukochane emu , kurtkę  i byłam gotowa do wyjścia . Bartek zabrał swoją torbę treningową i wyszliśmy . Jak chłopcy wychodzili na popołudniowy trening to Misiek albo prosił mnie abym odebrała Olika ze szkoły albo przyprowadzał go do mnie i siedzieliśmy sobie razem podczas nieobecności Miśka i Bartka . Tym razem miałam z nim zostać dlatego zatrzymaliśmy się na piętrze niżej i poszliśmy oznajmić Miśkowi , że musi go zabrać ze sobą . Zadzwoniliśmy dzwonkiem , a akurat zadzwonił telefon Bartka .
- Cześć Misiek . - otworzył drzwi z jednym butem na nodze i z krzywo założoną czapką .
- Cześć Wika właśnie miałem Ci odprowadzić Oliwiera ale widzę , że się gdzieś wybierasz .
- Tak z wami na trening więc on może iść z nami . - wyszczerzyłam się .
- No dobra Oli ubieraj się jedziesz ze mną na trening . - krzyknął w głąb mieszkania , a po chwili Młody zmaterializował się i zaczął się ubierać . Poczekaliśmy z Bartkiem chwilę i kiedy chłopcy byli już ubrani i gotowi do wyjścia . Poszliśmy sobie spacerkiem . Z racji , że na dworze był straszny mróz był to strasznie głupi pomysł . Kiedy doszliśmy na halę przez dobra piętnaście minut siedzenia już na trybunach musiałam rozmarzać . Chłopcy mieli wielki zaciesz ze mnie i mojego brzucha , a ja tylko patrzyłam się na nich jak na jakiś idiotów i kiwałam głową . Na koniec treningu kiedy oni już się zbierali do szatni zeszłam z Olim na parkiet i poodbijałam piłkę . Jak się ma męża siatkarza to trzeba umieć takie rzeczy z resztą jak się ma ojca siatkarza to też tak trzeba umieć . Dlatego trener dołączył do reszty tych bałwanów i zaczął się z nimi śmiać , że my możemy już robić za rezerwy Skry . Tym sposobem zostaliśmy przyjęci do zespołu . Kiedy chłopcy poszli do szatni my z Olim wyszliśmy przed budynek i Olek zaczął się ślizgać na lodzie . Nagle tak się poślizgnął , że wylądował na tyłku i jak to dziecko w jego wieku od razu w płacz  . Od razu do niego podbiegłam i pomogłam wstać . Wtulił się w moją nogę i rozryczał się na dobre . Wtedy też podbiegł do nas Winiarski i od razu wziął go na ręce .
- Oj Olik co ty zrobiłeś ? - zapytał przytulając go do siebie .
- Poślizgnął się tak niefortunnie , że wylądował na tyłku . - powiedziałam za niego bo on pewnie nie byłby w stanie nic z siebie wydusić . Po chwili pojawił się obok nas też Bartek .
- Co się stało ?
- Poślizgnął się tak , że wylądował na tyłku . - wytłumaczyłam mu i podparłam się na jego ramieniu . - To co idziemy ? - dodałam po chwili .
- Jasne . - odpowiedzieli obydwoje , a Michał cały czas próbował uspokoić płaczącego Oliwiera . Droga powrotna zajęła nam zdecydowanie mniej czasu . Zaprosiliśmy Miśka z Olikem na kolacje .  Michał chętnie się zgodził bo nie chciało mu się robić kolacji . Weszliśmy do naszego mieszkania i Bartek zajął się zbieraniem wszystkich porozrzucanych rzeczy , a ja poszłam przygotować coś do jedzenia . Postanowiłam zrobić zapiekankę . Kiedy zapiekanka już prawie dochodziła do siebie przyszedł Michał z synem . Bartek nakrył do stołu i usiedliśmy do posiłku . Porozmawialiśmy sobie o przedszkolu Oliwiera i o tym jak to się żyje Michałowi bez kobiety . Wieczorem kiedy już leżeliśmy w łóżku wpadłam na genialny pomysł .
- Bartuś , a może jak już mamy ten domek na tej Majorce to byśmy tam pojechali na święta ? - zapytałam .
- Chce Ci się ? - zapytał .
- A dlaczego ma mi się nie chcieć ? W końcu po coś nam ten domek tam jest ? W końcu trzeba będzie tam kiedyś pojechać , a nie tylko raz do roku na wakacje trwające jeden tydzień .
- Ale Wiki doskonale wiesz , że mam wolne tylko dwa dni . Jest mi to totalnie nie na rękę jechać w tą i  z powrotem .
- Tak doskonale wiem . Dlatego jak ty będziesz trenował to ja tam pojadę żeby nie stał taki pustostan . - powiedziałam po czym zamknęłam oczy i odpłynęłam w krainę Morfeusza . Kurek tylko westchnął . Najwidoczniej nie chciał się ze mną kłócić . Następnego dnia rano kiedy on wstawał na trening ja udałam , że jeszcze śpię mimo , że jego całus w mój policzek jak zawsze mnie obudził . Kiedy już usłyszałam , że przekręca klucze wyszłam z łóżka i zrobiłam sobie śniadanie , a potem je zjadłam . Ubrałam się w dresik , a potem wyszłam z mieszkania z nadzieją , że Ania jest u siebie . Znaczy u Marcina . Zadzwoniłam do drzwi naprzeciwko i poczekałam chwilę . Czyli jednak jej nie ma . Wróciłam do naszego mieszkania i postanowiłam zrobić muffiny czekoladowe , które ostatnio mogłabym jeść garściami . Tak więc siedząc na blacie i czekając aż się upieką Bartek wrócił z treningu .
- Cześć Wiki . - powiedział i pocałował mnie w nos jak już pojawił się w kuchni , odłożył zakupy na szafkę i oświadczył - Zakupy zrobiłem .
- Zauważyłam . - zaśmiałam się , a potem zeskoczyłam z blatu , a w sumie to się zsunęłam bo z moim brzuszkiem to trochę niebezpieczne skakać i zaczęłam rozpakowywać to co kupił Bartek .
- Żono moja . - zaczął Bartek .
- Słucham mężu ? - mówił do mnie żono tylko jak coś mu się nie podobało bądź coś chciał mi oświadczyć tak więc już się bałam na samo słowo żona .
- Chciałem się Ciebie zapytać dlaczego już wzięłaś się za rozpakowywanie tych zakupów mi Bóg też dał dwie rączki .
- Czuję . - znowu się zaśmiałam kiedy poczułam jego ręce na brzuchu .
- No dobra to oddawaj te zakupy . - odsunął mnie i zabrał się za rozpakowywanie ich do końca , a ja wróciłam na moje poprzednie miejsce i przyglądałam mu się .
- Ej Mała , a tak w ogóle to z jakiej okazji robisz muffiny ? - zapytał .
- A czy musi być jakaś okazja żebym robiła muffiny ? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie , a on pokręcił głową robiąc przy tym tak słodką minkę - Nie myśl , że się z tobą podzielę . - pokazałam mu język , a on do mnie podszedł i pocałował i czoło przytulając mnie .
- Przerzucił bym Cię teraz sobie przez ramię i wystawił za okno ale zważywszy na to , że masz tam w środku mojego pierworodnego to tego nie zrobię . - powiedział odsuwając się ode mnie , a potem oparł swoje dłonie po obydwóch moich stronach i pochylił się tak , że jego twarz była na wysokości mojego brzucha .
- Cześć robaku . Tutaj tata . - pomachał mu lub jej , a ja się roześmiałam - Rośnij szybciej bo już się nie mogę doczekać jak wezmę Cię na ręce . - chwyciłam jego twarz w dłonie i podniosłam do góry po czym czule wpiłam się w jego usta . Tak pewnie byśmy się całowali i całowali i pewnie skończyło by się wylądowaniem w łóżku bądź na kanapie ale przeszkodził nam piekarnik , który zaczął nas informować , że muffiny gotowe . Odsunęłam Bartka , a potem znowu ześlizgnęłam się z blatu i podeszłam do piekarnika . Wyjęłam ciepłe , piękne i cudownie pachnące muffiny z piekarnika i poczekałam chwilę aż ostygną tak żeby dało się je zjeść . W między czasie powróciliśmy do naszej poprzedniej czynności . Jednak znowu nam ktoś przerwał . Tym razem był to dźwięk dzwonka do drzwi . Poszłam otworzyć . Otwieram patrzę , a tam Oliwier ze szklanką .
- Boże Oli co ty tutaj robisz ? - zapytałam przerażona .
- Tak więc tata kazał przekazać , że chciał się ze mną założyć o to jak zareagujesz jak mnie zobaczysz przy drzwiach . No i dobrze , że się nie założyliśmy bo bym przegrał ten jeden kawałek pizzy . Ale chyba w ogóle nie zjemy tej pizzy bo niestety nie mamy czegoś takiego jak mąka w domu więc ja przychodzę żeby się zapytać czy nie pożyczylibyście nam trochę swojej mąki . Kiedyś wam oddamy . - wygłosił swój monolog Olik , a ja wpuściłam go do środka .
- Jasne , że wam pożyczymy . A teraz mi powiedz kto wpadł na genialny pomysł przysłania Cię samego .
- No więc tata rozważał trzy opcje albo puści mnie do sklepu albo puści mnie do was albo zostawi mnie samego w domu . Tak więc pierwszą i trzecią opcję od razu odrzucił więc została mu tylko druga . - wyszczerzył się , a ja podałam mu kilogram mąki .
- To przekaż tatusiowi , że istnieje jeszcze czwarta opcja . Mógł przyjść z tobą lub pójść do sklepu też z tobą . No to zrobiły nam się jeszcze dwie opcje . Więc je przekaż .
- Dobra Wika . To lecę . Dzięki za mąkę . - wybiegł z naszego mieszkania , a ja zamknęłam za nim drzwi .
- Oj ten Misiek zawsze będzie taki roztargniony . - powiedziałam i położyłam się na kanapie kładąc głowę na kolanach siedzącego na niej Bartka .


Znowu o niczym .

Czekam do 15400 i 7 komentarzy :)

Jeżeli chcesz być informowany o nowych rozdziałach pisz na : 7589078 ( to moje GG ;d ) lub zostaw swój numer GG w komentarzu .
Nie informuję w żaden inny sposób tylko przez GG !

POZDRAWIAM  I  PROSZĘ  O  KOMENTARZE !!!