Białe światło i nic więcej . Po chwili zaczęły do mnie docierać jakieś głosy i nagle zrobiło się z powrotem zupełnie czarno . Kiedy ponownie pojawiło się białe światło wszystko stało się zdecydowanie wyraźniejsze . Usłyszałam głos kobiety , która dotykała mojej dłoni i coś do niej przypinała . Zdecydowałam się poruszyć głową żeby zobaczyć co się dzieje . Pamiętam tylko tyle , że zasypiałam w samochodzie prowadzonym przez Bartka , a z tyłu siedziała Zuzia . Właśnie gdzie ona jest . Moje serce zaczęło od razu szybciej pracować bo usłyszałam szybciej pikający dźwięk .
- Doktorze pacjentka się wybudziła . - powiedziała kobieta , która wcześniej dotykała zapewne mojej dłoni .
- Dobrze za chwilę ją zbadam . - powiedział i pielęgniarka wyszła z sali .
- Dzień dobry pani Kurek . - powiedział .
- Gdzie jest moje dziecko ? - zapytałam przerażona .
- Spokojnie pańska córka jest pod opieką pielęgniarek i pańskiej teściowej .
- Mogę ją zobaczyć ? - zapytałam nadal bardzo słabym głosem .
- Oczywiście tylko najpierw przeprowadzimy pani kolejne badania . - odpowiedział spokojnie .
- A Bartek gdzie on jest ? - zapytałam znowu zaniepokojona .
- Pański mąż jest na sali obok . Jakąś godzinę temu się wybudził też był przez cały dzień i noc pod narkozą . Obydwoje państwo są po operacjach . Pani ma nogę w gipsie pewnie pani już zdążyła to poczuć i ma pani połamane żebra . Dlatego może pani czuć taki ucisk w klatce piersiowej . - dopiero jak to powiedział to faktycznie poczułam coś twardego na prawej nodze i ucisk w klatce piersiowej spowodowany założonym usztywnieniem .
- A można wiedzieć co im jest ? - zapytałam coraz bardziej przytomnie myśląc .
- Pan Kurek ma złamaną rękę . Było to złamanie przesunięte i musieliśmy operować zresztą pani też musiała być operowana . Oczywiście jest poobijany no ale trudno żeby nie był jeżeli państwa samochód przekoziołkował . Mieli państwo dobry samochód bo inaczej mogłoby to się zdecydowanie gorzej skończyć . Dziecku nic się nie stało . Oczywiście mogło przeżyć szok kiedy pani już będzie po kolejnych badaniach będą państwo przewiezieni do jednej sali wraz z córką .
- Dobrze . - na tym skończyła się nasza wymiana zdań . Spokojnie przeszłam serię różnych badań i tak jak mi doktor obiecał zmieniono nam salę tym sposobem wszyscy byliśmy w jednej . Moja teściowa dzielnie opiekowała się Zuzią za co byłam jej ogromnie wdzięczna . Bardzo było mi szkoda Bartka bo ta kontuzja mogła go wyłączyć z gry na parę miesięcy . Kiedy mama Bartka na chwilę nas samych zostawiła postanowiłam pierwsza się odezwać .
- Bartek ? - zaczęłam .
- Przepraszam . - wyszeptał łamiącym się głosem . Odwrócił twarz w moją stronę i głęboko spojrzał mi się w oczy . Były pełne strachu , przerażenia i smutku . Zaszklone , niebieskie tęczówki wpatrywały się we mnie tak intensywnie , że z moich oczu poleciały łzy .
- Nie Bartek . Przecież to nie zależy od Ciebie . - wyszlochałam .
- To akurat zależało . - powiedział i odwrócił się bym pewnie nie patrzyła się na to jak płacze .
- Bartek odwróć głowę w moją stronę . - powiedziałam mocno przytulając Zuzię .
- Chyba wolałbym umrzeć niż móc widzieć jak bardzo Was skrzywdziłem , a jak pomyślę co Wam jeszcze mogło się stać to naprawdę mam ochotę skoczyć z mostu . - powiedział , a mnie wręcz zatkało . Przez chwilę nie pamiętałam jak się oddycha .
- Przestań ! Nie masz prawa tak mówić ! - teraz to już prawie zaczęłam krzyczeć .
- Wiktoria ale ja was prawie zabiłem . - powiedział głosem rozpaczy . Co z tego , że mam złamaną nogę i nie powinnam wstawać ja i tak jak ta głupia idiotka z połamanymi żebrami wstałam z łóżka i podeszłam do łóżka Bartka z Zuzią na rękach .
- Spójrz na mnie . - powiedziałam i dotknęłam jego policzka dłonią . Wtedy odwrócił się do mnie i łzy popłynęły mi po policzkach kiedy zobaczyłam jego oczy przepełnione strachem - Uspokój się .
- Przepraszam . - wyszeptał i siadając pocałował mnie .
- Dwie kaleki się dobrały do siebie . - zaśmiałam się .
- Nie mów tak . - powiedział i przytulił mnie lekko tak żeby nie zadać mi i sobie bólu .
- Oj Bartek masz mi się natychmiast rozchmurzyć bo inaczej to Cię porządnie trzepnę w ten twój pusty łeb . - powiedziałam wracając do mojego łóżka . Kiedy już się ułożyłam weszła pielęgniarka i zaczęła się wypytywać czy nic nam nie jest potrzebne . Po piętnastu minutach do sali weszło stado dwumetrowców .
- To kto tutaj zamawiał wizytę prywatną doktora Mariusza ? - zapytał Wlazły śmiejąc się .
- Ty lepiej się do nich nie dotykaj bo nigdy do zdrowia nie wrócą . - powiedział Michał stawiając Oliwiera pomiędzy naszymi łóżkami bo ten wcześniej siedział sobie na baranach .
- To sobie prezent gwiazdkowy sprawiliście . - zaśmiał się Zatorski . Już w tym czasie Maniek zdążył się rozsiąść pomiędzy nami na krzesełku przeznaczonym dla odwiedzających nas ludzi . Zuzia też już została mi zabrana z łóżka i przewędrowała po rękach wszystkich obecnych . Po wizycie chłopaków przyszli rodzice Bartka wraz z Kubą . Ale długo nie posiedzieli bo byliśmy zmęczeni . Wszyscy się z nas śmiali , że my jak te dwie kaleki . Idealnie się dobraliśmy .
Po tygodniu leżenia w szpitalu i ciągłych odwiedzinach rodziny i znajomych ale też dziennikarzy wypuścili nas do domu . Oczywiście ani ja ani Bartek nie możemy normalnie funkcjonować więc mama Bartka ma się wprowadzić do nas na czas aż któreś z nas nie odzyska pełnej sprawności , a przynajmniej jej większości . Pewnie będzie to Bartek bo on ma zdecydowanie mniej do wyleczenia i jeszcze na dodatek ma profesjonalną opiekę z klubu i reprezentacji , która już zadba o to żeby jak najszybciej powrócił do formy . Może i klub będzie musiał się bez niego obejść w do końca sezonu ale na pewno do reprezentacji to on chciałby jak najszybciej powrócić . Życie nie wygląda kolorowo gdy ma się złamaną nogę i żebra . Na szczęście te drugie dość szybko się wyleczyły . Tak jak przewidywałam Bartek bo miesiącu już był w pełni sprawny i zaczynał powoli wracać do treningów . Zuzia zaczęła chodzić i dzielnie męczy Bartka , który musiał wepchnąć do swojego napiętego grafiku spacery z córką . Jedno i drugie na tym korzystało . Zresztą ja też mogłam chwilę odpocząć i poświęcić ten czas na moje ćwiczenia rehabilitacyjne . Przyszedł maj , a wraz z nim powołania do reprezentacji i Mistrzostwa Świata . Zostałam sama z Zuzią na czas zgrupowania i Mistrzostw . Wielka impreza siatkarska w Polsce to wręcz utopia dla kibiców . Hale wypełnione po brzegi i wspaniale grająca reprezentacja Polski , a w niej mój mąż i ojciec mojego dziecka . Tym razem zrezygnowałam z pojawienia się na którejś z nich bo uznałam , że to trochę uciążliwe z małym dzieckiem , które ma niezmierzone pokłady energii i jak widzi piłkę to od razu do niej pedałuje i chce się nią bawić . Po długim oczekiwaniu na powrót siatkarzy po MŚ wreszcie stawili się w komplecie w Bełchatowie Ci którzy mieli się stawić . Wśród nich mój mąż na widok , którego nasza córka niezmiernie zaczęła się cieszyć . Vice mistrzowie globu szybko rozjechali się do swoich rodzinnych domów . My też z Bartkiem wybraliśmy się do jego rodziców , a potem na Majorkę na tydzień wypoczynku z dala od całego tego zamieszania .
- I po co mi to wszystko było ? - zajęczał Bartek leżąc na naszej prywatnej plaży - Teraz nawet nie mogę spokojnie przejść się po parku bo za chwilę będę musiał rozdawać autografy i pozować do zdjęć . Naprawdę zastanawiam się dlaczego nie mogę być na przykład takim księgowym . Nikt by nie chciał mnie udusić z radości oprócz mojej żony , która tak by się cieszyła kiedy wracałbym do domu wieczorem po siedmiu czy ośmiu godzinach pracy .
- Słonko tobie już wystarczy leżenia na tym słoneczku . - powiedziałam lekko podnosząc się na łokciach .
- No ale taka prawda . - przekręcił się na brzuch i zaczął mi się przyglądać .
- Bartek powiedz ty mi , a nie cieszysz się gdy twoja żona Cię dusi ze szczęścia gdy przywozisz jej kolejną statuetkę MVP albo kolejny medal z turniejów rozegranych z reprezentacją ? - zapytałam nadal podpierając się na łokciach .
- Cieszę się . Ale Wiktoria powiedz mi czy ty byś się cieszyła gdyby stado trzynastolatek piszczało na twój widok tylko dlatego , że masz to coś . - zaśmiał się , a ja razem z nim .
- Jak już coś to bardziej bym się cieszyła na chłopców bo w dziewczynkach nie gustuję . - zaśmiałam się przytuliłam się do niego - Ależ ty gorący .
- No to może się ochłodzimy . - powiedział i po chwili byliśmy w wodzie . Popływaliśmy trochę i musieliśmy wychodzić bo śpiąca wcześniej Zuzia obudziła się i zaczęła się wiercić w swoim specjalnie zbudowanym leżaku . Usiadłam w moim leżaku , który stał obok leżaka Zuzi .
- Ma-ma . - usłyszałam cieniutki głosik .
- Oh moja perełka powiedziała swoje pierwsze słowo . - ucieszyłam się niezmiernie i posadziłam ją sobie na kolanach - Bartek nie zgadniesz co zrobił twoja córka przed chwilą .
- No dajesz . - powiedział i ukucnął przy nas .
- Powiedziała swoje pierwsze słowo . - znowu zaczęłam się cieszyć .
- Naprawdę ? - zdziwił się i od razu pocałował ją w główkę .
- Ma-ma . - powtórzyła Zuzia , a my zaczęliśmy jej bić brawo i namawiać do tego , żeby kolejny raz powtórzyła to magiczne słowo . Szybko minęły nam dalsze dni naszego wypoczynku po których wróciliśmy do naszego bełchatowskiego gniazdka . Bartek wznowił treningi , a ja zajęłam się kształceniem Zuzi w mówieniu i poznawaniu coraz to dogłębniej otaczającego nas świata .
PRZEPRASZAM !!! Przepraszam , że tak długo nie dodawałam ale cały czas nie miałam czasu :/
Postaram się to nadrobić ;) Powiem Wam , że już zaczęłam pisać epilog tego opowiadania bo w końcu już tylko 18 dni do końca ;) W trakcie przerwy świątecznej może uda mi się napisać więcej i być może będą się pojawiać codziennie ale to wszystko zależy od tego jak uda mi się to wszystko zakończyć w ilu rozdziałach i jak bardzo uda mi się rozciągnąć akcję ;)
Już ostatnie ogłoszenie ale bardzo ważne ;) Wchodzimy w link !!! Klikamy lubię to i spełniamy marzenie Pauliny mojej wiernej czytelniczki <3
Jeżeli chcesz być informowany o nowych rozdziałach pisz na : 7589078 ( to moje GG ;d ) lub zostaw swój numer GG w komentarzu .
Nie informuję w żaden inny sposób tylko przez GG !
POZDRAWIAM I PROSZĘ O KOMENTARZE !!!
Jaka ulga, że cali i zdrowi. Ja bym Bartka obiła za te słowa w szpitalu, ale się opamiętał xD Teraz powinno być wszystko w pożądku, co? Mam taką ogromną nadzieję! :D Do następnego! Mam nadzieję, że zdążysz przes tym całym końcem świata, co jest bzdurą totalną w moim mniemaniu ;p
OdpowiedzUsuńUff... po przeczytaniu kilku pierwszych zdań odetchnęłam z ulgą, chociaż miałam świadomość, że nie po to pisałaś tyle rozdziałów, żeby teraz przy bliskim końcu uśmiercać. Jednak to wymyślona historia i zawsze wszystko jest możliwe:)
OdpowiedzUsuńWłaściwie zgadzam się ze wszystkim co napisała moja poprzedniczka:)
Życzę trochę więcej wolnego czasu i weny:*
Pozdrawiam:)
Masz szczęście. ;P
OdpowiedzUsuńJakby ten wypadek skończyłby się inaczej, to niczym detektyw odnalazłabym Cię w wielkim świecie i skopała tyłek! xD
Cieszę się bardzo, że nikomu nie stało się nic poważnego! :) Pozdrawiam gorąco :D
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz, z jakim bananem na ryju to czytałam :D Bardzo miło, że jednak im się nic nie stało. A już się bałam. No cóż, Bartek nie ma prawa się obwiniać o wypadek. Tak się czasami zdarza. Chyba każdy kibic chciałby, by siatkarze zdobyli medal na MŚ :) Ja mam nadzieję, że obejrzę choć część meczy na żywo. :) Jest pozytywnie, milutko. Oby tak było do końca :)
OdpowiedzUsuńOdetchnęłam z ulgą że nikomu nic się nie stało oprócz tych złamań bo mogło być o wiele gorzej :) Czekam na kolejny rozdział ;) Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuń