czwartek, 27 grudnia 2012

Rozdział 54

Jednak nie udało nam się za zbytnio bo Bartek się przebudził .
- No ile czasu można wracać ? - zapytał na przywitanie .
- Dobry wieczór kochanie . - powiedziałam całując go w policzek i zabierając Zuzię z jego kolan . Zaniosłam ją do jej pokoju i najpierw przebrałam w piżamę , a potem położyłam do łóżka . Wróciłam do salonu , a tam był tylko Winiar , który układał Oliwiera na kanapie .
- Gdzie Bartek ? - zapytałam - I dlaczego nie idziecie do swojego mieszkania ?
- No widzisz bo ten tego bo my bo ja ..- zaczął się plątać - Bartek Ci to wytłumaczy .
- Bartek ? - zapytałam kiedy wyszedł z toalety .
- Nie pytaj tylko chodź . - wyciągnął do mnie dłoń .
- Dziwne . Bardzo dziwne .
- Zobaczysz , że warto było szaleć z Winiarem w wesołym miasteczku . - uśmiechnął się radośnie .
- A mogę chociaż się przebrać ? - zapytałam .
- No jak musisz . - westchnął , a ja szybko pobiegłam do garderoby i założyłam koszulę , którą miałam na sobie zanim Winiarski kazał mi się przebrać .
- A ty dokąd mnie porywasz ? - zapytałam stając gotowa obok Bartka przy drzwiach wyjściowych .
- Ja Cię nie porywam . Ja Cię tam po prostu zabieram . - uśmiechnął się tajemniczo i obydwoje wyszliśmy . Wsiedliśmy w samochód Bartka i odjechaliśmy . Nie mam pojęcia dokąd ale to trochę dziwne . Po chwili jednak zorientowałam się , że opuszczamy Bełchatów i jedziemy na południe . Jechaliśmy w ciszy nikt się nie odzywał tylko Bartek cały czas miałam na twarzy przyklejony uśmiech . Wjechaliśmy do jednej ze wsi , drogę przeciął mały strumyk . Dość duża ta wieś . Sporo nowych świeżo widać wybudowanych domów . Skręciliśmy w piaskową drogę , która prowadziła donikąd . Zatrzymaliśmy się po chwili na jakimś polu niedaleko strumienia . Nie było tam nic oprócz jednej olbrzymiej wierzby i paru trochę mniejszych drzew . Były to między innymi bzy . Była też stara jabłonka .
- No i ? - zapytałam zdziwiona tym co robimy .
- No to chodź może wyjdziemy . - zaproponował z tym swoim bananem na twarzy .
- Doobra . - wysiedliśmy i stanęliśmy ramię w ramię oparci o maskę samochodu .
- Kupiłem ją . - powiedział nagle .
- Jaką ją ? - zdziwiłam się .
- No tą działkę . - powiedział niezmiernie z siebie zadowolony .
- Chyba żartujesz . - powiedziałam zdziwiona .
- Nie no serio serio . - powiedział obejmując mnie w pasie - Nie cieszysz się ?
- Cieszę się i to bardzo . Tylko , że jestem w szoku . To po to był cały ten cyrk z wesołym miasteczkiem ? Żeby mnie teraz tutaj zaciągnąć ?
- Nie wesołe miasteczko było po to żebyś trochę wyluzowała . Plus dzisiaj jak byliście z Michałem , na którejś z karuzel to podpisywałem papiery .
- Bartek ale my nie rozmawialiśmy o żadnym domu jak na razie . - zaczęłam trochę poważniej bo jednak byłam trochę zła na niego , że nie uzgodnił tego ze mną .
- Wiktoria jesteś na mnie zła ? - zapytał .
- Skądże . Bardzo się cieszę . Jednak chyba wolałabym gdybyś takie niespodzianki uzgadniał ze mną bo kupno działki czy budowa domu to duże wyzwanie , a ciebie cały czas nie ma w domu ja z małym dzieckiem plus pracuję i studiuję . Nie wiem czy zauważyłeś . Jak również nie wiem jak zamierzasz to wszystko opłacić . Mieszkanie . Dom na Majorce . Działka i budowa domu . To kosztuje . Może to i ty tym wszystkim się zajmujesz no ale nie myśl , że ja nie zdaję sobie sprawy ile to wszystko nas wynosi i będzie wynosić . - powiedziałam spokojnie .
- Czyli jednak jesteś na mnie zła . - westchnął .
- Nie Bartek . Nie jestem . Wytłumaczyłam Ci to już raz . Wiem , że do Ciebie dotarło bo jesteś człowiekiem rozumnym i wiem , że dwa razy powtarzać nie muszę .
- No dobra to w takim razie pytam się Ciebie co zamierzamy z tym zrobić ? - zadał pytanie patrząc mi się w oczy .
- Nie wiem . Teraz się mnie pytasz ?
- Przepraszam . Więcej nie wpadnę na taki głupi pomysł . Myślałem , że się ucieszysz . Nie miałem w planach budowy domu od razu . Dom na Majorce sam się opłaca bo wynajmujemy go . Klub mi na tyle dużo płaci , że utrzymanie mieszkania to żaden wydatek . Działkę kupiłem z premii , którą dostaliśmy po Mistrzostwach Świata . Od początku miałem taki plan żeby ją na to przeznaczyć .Wiem , że studiujesz . Wiem , że pracujesz . Wiem też , że jesteś najwspanialszą żoną i matką na świecie i oddałbym za Ciebie i za nasze dziecko życie gdyby to mogło uratować Wasz gdybyście były w niebezpieczeństwie . Nie wiem co będzie za dziesięć lat . Czy będę nadal grał czy będziemy mieć dom czy tylko działkę . Wiem jedno na pewno . Nigdy ale to przenigdy nie przestanę Cię kochać . Choćby dzieliły nas dziesiątki tysiące kilometrów , choćby siłą nas rozdzielili . Wiedz , że ja nigdy nie przestanę Cię kochać . - powiedział , a w moich oczach stanęły łzy . Bez namysłu wpiłam się w jego usta kiedy tylko skończył mówić . Nasz pocałunek był długi i namiętny .
- Kocham Cię . - wyszeptałam mocno trzymając obiema rękoma jego twarz . Staliśmy tak w bezruchu przez parę minut .
- Chodź pokażę Ci coś . - chwycił moją dłoń i poprowadził w kierunku strumienia . Kiedy staliśmy nad brzegiem zobaczyłam pięknie zachodzące słońce , które wcześniej zasłaniała mi wierzba , której gałązki delikatnie opadały z strumień .
- Ślicznie tutaj . - wyszeptałam i przytuliłam się do Bartka . Usiedliśmy na dwóch wielkich kamieniach i tak siedzieliśmy sobie w ciszy . Nic więcej nie byłam nam potrzebne .
- Wracamy ? - zapytał Bartek .
- A która godzina ?
- O już po pierwszej . To może już wracajmy . - wstał i podał mi dłoń aby mi pomóc przy wstawaniu .
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę Bełchatowa . Niecałe dziesięć minut od miasta znajduje się ta wioska z tego co sobie obliczyłam podczas drogi powrotnej . Weszliśmy po cichu do mieszkania i zastaliśmy Winiara śpiącego wraz z Olikiem na kanapie . Delikatnie go obudziłam , a on od razu wziął śpiącego Oliwiera na ręce i poszedł do swojego mieszkania . Zmęczona przeżyciami całego dnia poszłam pod prysznic , w trakcie , którego dołączył do mnie Bartek .
Rano obudziłam się zanim jeszcze Bartek zdążył pomyśleć , że musi wstać na trening , czyli dość wcześnie bo już o szóstej rano . Nie powiem , że byłam z tego powodu zadowolona jednak musiałam być dzielna i próbować dalej zasnąć co było jednakże awykonalne . Po godzinnym wierceniu się z prawego boku na lewy zrezygnowałam z tej walki . Spokojnie można by rzec , że z wiatrakami .  Po cichu udałam się do kuchni gdzie zaczęłam szykować śniadanie dla Zuzi i dla Bartka . Sama nie byłam głodna . Około ósmej miałam usmażoną górę naleśników i gotową do podania kaszkę dla Zuzi . Poszłam do jej pokoju i zobaczyłam jak moja córka chodzi sobie wzdłuż swojego łóżeczka trzymając się barjerki .
- Ohh szkrabie ty mój mały , a co ty robisz . - od razu do niej zagadałam i podeszłam , a ona automatycznie wyciągnęła ręce w moją stronę .
- Mama .
- Tak tak . Mamusia już Cię zabiera na śniadanko . - wzięłam ją na ręce ale uznałam , że jeżeli tak dobrze idzie jej chodzenie to może sama dojść do kuchni . Postawiłam ją na ziemi i trzymając za obie rączki ruszyłyśmy w stronę kuchni . W tym samym czasie z sypialni wyszedł mega zaspany Bartek .
Jednak na widok Zuzi od razu mu się oczy zaświeciły i się obudził . Wziął ją na ręce i parę razy okręcił się dookoła .
- Tata . - powiedziała uradowana .
- Tak słoneczko . - zaśmiał się . Zjedliśmy wspólnie śniadanie , a raczej Bartek pochłaniał naleśniki , a ja karmiłam Zuzię , która dzielnie naśladowała swojego tatusia i w ekspresowym tempie zjadała każdą kolejna porcję kaszki .  Po śniadaniu Bartek szybko pobiegł na trening , a ja umyłam i ubrałam Zuzię i zaczęłyśmy sprzątać . Znaczy to ja sprzątałam po śniadaniu , a ona przyglądała się temu co robię niezmiernie się z tego ciesząc . Mała ma to do siebie , że ciężko ją czymś nie ucieszyć no ale chyba każde małe dziecko tak ma . Kiedy już było posprzątane sama postanowiłam się trochę ubrać i przyszykować na lekcję , którą mam przeprowadzić za jakieś pół godziny . Szybko się wykąpałam i ubrałam w zwykłe krótkie , dżinsowe spodenki i do tego pierwszą z brzegu koszulkę . Posprzątałam na stole przy , którym przeprowadzam zazwyczaj lekcje i naszykowałam potrzebne materiały . Dziewczyna , która miała do mnie przyjść będzie pierwszy raz więc trzeba zrobić dobre wrażenie . Punktualnie o umówionej godzinie zadzwonił domofon . Od razu otworzyłam . Po chwili w moich drzwiach stanęła dziewczyna na oko osiemnastoletnia . Pewnie szykuje się do matury .
- Dzień dobry . Blanka Kochanowska . - przedstawiła się podając mi dłoń .
- Dzień dobry . Wiktoria Kurek . - uścisnęłam jej dłoń i zaprosiłam do środka . Moje przypuszczenia się spełniły . Dziewczyna przygotowuje się do matury z włoskiego i musi podciągnąć braki , które ma dość spore . Trochę mnie dziwi to , że obudziła się nagle w trzeciej klasie liceum , że chce zdawać maturę z języka włoskiego . Jednak podjęłam to wyzwanie przygotowania jej , a przynajmniej pomocy . Szybko nam zleciała lekcja w trakcie , której do mieszkania wrócił Bartek , który zabrał Zuzię tak żeby nam nie przeszkadzała . Umówiłam się z nią na kolejne lekcje po czym zabrałam Zuzię na spacer do spożywczego po produkty potrzebne do zrobienia obiadu .



Tak jak obiecałam tym razem szybciej dodaję :)

Jak to się mówi święta święta i po świętach :) Jak Wam minęły ? Na obżarstwie ? Jak tam prezenty ? Udane ?

Następny jeszcze przed Sylwestrem :) Będzie to już przedostatni rozdział przygód Wiktorii i Bartka , a 2.01.2013 zapraszam na epilog :) Być może uda mi się napisać dwa epilogi :) Każdy o innym zakończeniu :)

Jeżeli chcesz być informowany o nowych rozdziałach pisz na : 7589078 ( to moje GG ;d ) lub zostaw swój numer GG w komentarzu .
Nie informuję w żaden inny sposób tylko przez GG !

POZDRAWIAM  I  PROSZĘ  O  KOMENTARZE !!!

5 komentarzy:

  1. Ojj jak tutaj ostatnio miło :)
    Żałuję jedynie, że tak późno znalazłam to opowiadanie :)
    Święta, święta i po świętach -dokładnie. Można rzec, że udane :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Bartek mógłby ustalić z Wiktorią kupno działki, bo to w końcu są nie małe pieniądze. No ale sielanka trwa i dobrze :) Szkoda że zostało tak mało rozdziałów do końca ale coś się kończy coś się zaczyna, takie życie. A co do świat to przygotowań trwały bardzo dużo czasu a święta szybko zleciały, ale co miłe zawsze szybko mija :)

    OdpowiedzUsuń
  3. W sumie, to ten zakup może był pochopny, ale zawsze jakaś inwestycja w przyszłość. Będą kiedyś chcieli wyprowadzić się kiedyś na wieś albo nawet w weekend pojechać, to zawsze będą na swoim, na czystym powietrzu. Będzie dobrze. I, że przepraszam, to już koniec zaraz będzie? Nie, nie, nie. Ja się nie zgadzam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyle musiałam nadrobić. Ah, ale się opłacało :) jest u nich idealnie, wręcz świetnie :) zazdroszczę jej :P Zuzka to przekochane dziecko <3 zakochałam się w tym maluszku <3 :* szkoda, że już prawie się kończy :c Bartuś trochę nie przemyślał tego zakupu, ale to nic :) ważne, że są szczęśliwi :)

    OdpowiedzUsuń
  5. haha, nadrobiłam wszystkie, a tu w ostatnim wiadomość, że to końcówka.. :D Szkoda, że niedługo kończysz.. Wczytałam się, chyba nawet za bardzo. Do następnego! :)

    OdpowiedzUsuń