niedziela, 15 kwietnia 2012

Rozdział 12

Po dwóch minutach no może po siedmiu Kurek był z powrotem u mnie w pokoju .
- Idziemy ? - zapytał .
- Tak .
Zeszliśmy na stołówkę , a tam tylko sztab naszej reprezentacji i jakieś inne zgrupowanie . Podeszliśmy do stołu szwedzkiego aby naszykować sobie śniadanko . Ja nie rozumiem jak można tyle jeść . Bartek nałożył sobie trzy talerze różnych przysmaków . Kiedy kończyliśmy konsumpcję naszego posiłku na stołówkę zeszła reszta reprezentacji . Trener oznajmił , że mają dziesięć minut na to żeby zjeść i przyszykować się na trening , i że za te dziesięć minut widzi wszystkich na zbiórce na hali . Tak więc chłopcy rzucili się na jedzenie , a my z Bartkiem poszliśmy się przygotować . Bartek poszedł się przebrać , a ja przygotować do pracy . Zapakowałam wszystko co było mi potrzebne do torby i wyszłam . Nie za bardzo wiedziałam gdzie jest hala więc zapytałam się tej miłej recepcjonistki co ma na imię Paula i podrywała mi wczoraj Bartka . Byłam w szoku , że podała mi dobrą drogę . Na kilometr było widać , że  mnie nie lubi . No ale cóż życie . Kiedy weszłam na salę nikogo jeszcze nie było prócz trenerów . Tak więc ucięłam sobie z nimi miłą pogawędkę kiedy na salę przyszedł Bartek i się przyłączył do rozmowy . Musieliśmy im opowiedzieć skąd się znamy i w ogóle opowiedzieć naszą historię . Po jakiś dwóch minutach na salę wpadła reszta  reprezentacji . Widać po nich było , że musieli szybko biec . Szybko chwyciłam za aparat i pstryknęłam im parę fotek  na zbiórce . Normalnie jak w szkole na wfie . Wszyscy którzy się spóźnili musieli biegać pięćdziesiąt kółek więcej . Było mi ich naprawdę żali kiedy widziałam jak kolejny dobiega zziajany . Ten bieg to nie był wolny truchcik . Oni naprawdę nieźle zapieprzali , a jak się nie przykładali to dostawali kolejne dziesięć kółek . Bartek skończył pierwszy bo miał do przebiegnięcia najmniej . Ale stwierdził , że będzie solidarny i pobiega razem z nimi . Ja w tym czasie robiłam zdjęcia ze wszystkich możliwych pozycji . Naprawdę ze wszystkich . Nawet leżałam na  parkiecie . To się nazywa poświęcenie się swojej pracy . Kiedy stwierdziłam , że na dzisiaj wystarczy usiadłam sobie na ławce z boku i przeglądałam moje ciężko wypracowane zdjęcia . Pousuwałam te , które od razu na pierwszy rzut oka mi się nie podobały albo po prostu były złe . Kiedy chłopcy skończyli trening i wyszliśmy wszyscy na dwór żeby dotrzeć do hotelu na dworze było pewnie z jakieś dwadzieścia pięć stopni w cieniu . Było strasznie duszno więc w ogóle nie dało się oddychać .
- Ciekawe czy będzie dzisiaj wieczorem burza ? - rzucił Krzyś .
- Tak Krzysiu wszyscy wiemy że masz ochotę na wieczór strasznych opowieści . - powiedział Bartman - Ale burza może być .
- Nie dlaczego od razu burza . Może tylko deszcz . - powiedziałam z nadzieją w głosie .
- No nie gadaj ty się boisz burzy ? - krzyknął Kubiak . Nie wiem skąd miał siłę jeszcze krzyczeć .
- No od razu boję .
- Boisz się . - tym razem krzyknął Bartman .
- No dobra ale tylko tak trochę .
- To zapowiada się jeszcze ciekawiej . - zatarł ręce z  podniecenia Krzysiek  .
- Ej ja was proszę nie straszyć mnie . Zważywszy na to , że tutaj wszędzie do o koła jest las .
- To lasów też się boisz ? - spytał zdziwiony Kuba .
- Nie Kubusiu lasów się nie boję . Ale to dodaje nutkę straszności . No pomyśl burza , straszne historie , las .
- No fajny horror by był . - powiedział Kubi .
- No ale to nie zmienia faktu , że dzisiaj spotykamy się w moim pokoju na strasznych opowieściach . Lepiej się przygotujcie . - powiedział Krzyś .
- Tak jest Krzysiu . - zasalutował mu Bartman .
Ja podeszłam do Bartka i kazałam mu się schylić żebym mogła mu coś powiedzieć na ucho .
- Muszę tam koniecznie iść ? - powiedziałam błagalnie patrząc w jego oczy .
- Tak . - odpowiedział bez większego zastanowienia .
- No Bartek . - tupnęłam nogą jak  małe dziecko .
- Nie wymigasz się moja droga , a po za tym te ich historie wcale nie są straszne . A i wcale nie musi być burzy dzisiaj wieczorem , więc nie wiem po co na zapas panikować .
Po tych słowach odeszłam od niego obrażona wyprzedzając całą resztę . Wręcz pobiegłam do swojego pokoju . Siatkarze mieli godzinę na ogarnięcie się , a później obiad i kolejny trening . Postanowiłam zgrać wszystkie zdjęcia i popracować z nimi przez tą godzinę . Weszłam do swojego pokoju i od razu wzięłam się do pracy . Po jakiś czterdziestu pięciu minutach pracy ktoś zapukał do moich drzwi .
- Otwarte ! - krzyknęłam .
- Cześć . - wszedł do mojego pokoju Krzysiek , a jako , że byłam rozłożona z dwoma laptopami ( jednym prywatnym , a drugim służbowym ) i z aparatem na swoim łóżku on usiadł na drugim .
- Coś się stało ?
- No w sumie to nie ale chcieliśmy Cię zaprosić na spacer do sklepu .
- Bardzo chętnie bym z wami poszła ale niestety jak widzisz mam co robić  .
- No cóż trudno . Ale dziś wieczorem Cię widzę u siebie w pokoju . - powiedział wstając i wychodząc .
- Pomyślę .
- Jakbyś nawet nie przyszła to po Ciebie przyjdziemy .
- Nie wpuszczę was .
- Ty myślisz , że nie mamy swoich sposobów .
- Dobra , dobra . Nie strasz mnie już .
- Dobra idę bo na mnie czekają . - wyszedł , a ja zostałam sama ze swoją pracą , która coraz bardziej mi się podobała .
Kiedy było za pięć pierwsza miałam skończone obrabianie i poprawianie wszystkich zdjęć z dzisiejszego treningu . Założyłam japonki na nogi , poprawiłam fryzurę , zamknęłam pokój i poszłam na obiad . Na stołówce jeszcze nikogo nie było ale nie przeszkadzało mi to . Poszłam po swoją porcję obiadu i zaczęłam jeść . Po jakiś pięciu minutach na stołówkę zaczęli schodzić się siatkarze . Bartek , Kuba , Piotrek , Kubi i Bartman dosiedli się do mnie ze swoimi gigantycznymi porcjami obiadu . Ja nie rozumiem co takiego fajnego jest w tym , że ktoś je . No ale cóż mieli taki ubaw ze sposobu konsumpcji Piotrka , że w końcu kazałam im się trochę uciszyć bo pewnie było ich słychać w RPA . Jak już się uspokoili i zjedli zauważyłam , że wszyscy się jakoś podejrzanie do siebie uśmiechają .
- Dobra z czego się śmiejecie ? - zapytałam kiedy wychodziliśmy już ze stołówki .
- My z niczego .
- Ok , tylko nie wiem dlaczego wam nie wierzę .
Kiedy przyjechała winda wysiadł z niej Anastasi .
- Wika idziesz z nami na trening ?
- Tak . Jeszcze trochę porobię zdjęć .
- Dobrze . To przyszykuj się pomożesz mi trochę bo Gardini musiał pojechać załatwić jakieś dokumenty .
- Ok .
W windzie oczywiście padło pytanie skąd znam tak dobrze włoski .  Tak więc musiałam im opowiedzieć co udało mi się z trudem bo jeżeli jedziesz windą z pięcioma gorylami to w ogóle nie ma miejsca i nie można oddychać . Mieliśmy jeszcze piętnaście minut więc poszłam się przygotować do asystowania trenerowi . Założyłam krótkie sportowe spodenki ,  do tego bluzkę Plusa , a na nogi wygodne adidasy . Wyszłam z pokoju z torbą na aparat na ramieniu i poszłam spacerkiem na halę . Kiedy dotarłam na halę było tam już paru chłopaków którzy się rozgrzewali . Dlatego od razu chwaciłam za aparat i pstryknęłam i parę fotek . Nie ma co kocham tą pracę . Po chwili na hali byli już wszyscy z trenerem i całym sztabem włącznie . Kiedy chłopcy się rozgrzewali ja dowiedziałam się na czym na polegać moja pomoc . Na początku miałam im podawać piłki , a w drugiej części treningu miałam sędziować mini meczyk jaki mieli rozegrać . Zawsze marzyłam żeby wejść na stanowisko głównego sędziego , a dzisiaj moje marzenie się spełni . No nie powiem wysoko tam . Jak na moje 165 centymetrów to wysoko . Trening przebiegł spokojnie  , a podawanie piłek polegało na tym , że wyjmowałam je z kosza i rzucałam do nich . Na szczęście nie musiałam z nimi biegać po całej hali , a sędziowanie jest zajefajne . Chyba zostanę kiedyś sędziną . Kiedy chłopcy się rozciągali ja nadal stałam na stanowisku sędziego i cieszyłam się jak głupia bo moja koleżanka napisałam mi smsa , że będę ciocią . Kiedy odpisywałam na tego pięknego smsa ktoś zdjął mnie ze stanowiska trzymając tylko za nogi . Od razu zaczęłam piszczeć żeby mnie puścił . Było bardzo wysoko , a że mam lęk wysokości to zrobiło mi się nie dobrze .
- Kurek idioto odstaw mnie na ziemie natychmiast !
- Już , już . Ja Ci wyświadczam przysługę i pomagam zejść Ci z tej wieży moja księżniczko . A ty się tak odwdzięczasz ?
- Tak . Bo twoja księżniczka by sobie poradziła i zeszłaby sama .
- Dobra nigdy więcej Cię z tej wierzy nie zdejmę .
- Dobra poproszę Kubiego albo Zibiego żeby mi pomogli .
- No dobra pomogę Ci .
- Ale postawisz mnie już na ziemi ? - popatrzyłam się na niego jak kot ze Shreka i momentalnie znalazłam się na podłodze . Wyszliśmy z hali nikogo już dawno tam nie było . Nigdzie nam się nie śpieszyło więc szliśmy trzymając się za ręce spacerkiem . Kiedy byliśmy już pod wejściem do hotelu wylecieli z niego Zibi , Kubi , Krzysiek , Piotrek , Jarosz , Zator , Marcin , Winiar i paru jeszcze innych  . Żeby było ciekawiej każdy z nich miał w rękach pistolety na wodę i zaczęli we mnie " strzelać " wodą .
- Pojebało was ! - wydarłam się na nich .
- Nie . - odpowiedział Krzysiek .
- To co wy do kury nędzy robicie . - próbowałam się ochronić przed wodą za Bartkiem .
- No co chrzest musi być .
- Ale mi jeden chrzest wystarczy .
- Reprezentacyjnego chrztu jeszcze nie miałaś . - powiedział Kubiak i podbiegł do mnie . Chwycił mnie w pasie i podniósł do góry , a ja zaczęłam krzyczeć żeby mnie postawił i wołałam o pomoc . Jednak po chwili znalazłam się w fontannie . Kubi myślał , że się nie zmoczy przy tym ale ja sprytnie  pociągnęłam go za sobą . Tym sposobem Byliśmy calucy  mokrzy  . Mi to nie przeszkadzało bo trenowałam kiedyś pływanie i nadal mnie to jara . Kubiak za to siedział z miną małego dziecka , któremu zabrano lizaka . Wyglądało to przekomicznie .
- Kiedyś się zemszczę . - powiedziałam podchodząc do reszty chłopaków i wyciskając wodę z włosów i z koszulki .
- Dobra czekamy z niecierpliwością . - powiedział Zbyszek .
- Oj bójcie się chłopcy jak ona coś wymyśli to może być ciężko . - powiedział Bartek .
- Ty myślisz , że tobie się upiecze ? - popatrzyłam się na niego ze zdziwieniem .
- Mam taką nadzieję . - podszedł do mnie i chciał mnie przytulić ale mu na to nie pozwoliłam .
- No to możesz już jej nie mieć . Wiedz , że na tobie się zemszczę za to , że stałeś jak ten kołek i patrzyłeś ze śmiechem na twarzy jak ten pacan patrz Kubiak wrzuca mnie do tej walonej fontanny .
- Uuuuuuuuu . - usłyszałam całą reprezentację .
- Dobra Kochana ciesz się , że masz taki chrzest . Tobie nie pozszywali wszystkich ubrań z szafy ze sobą .
- Jeszcze nie wiem czy mój pokój jest cały .
- Nie no pokoju nie ruszaliśmy . - powiedział Krzysiek kładąc prawą rękę na sercu .
- Uwierzę jak zobaczę . - powiedziałam i poszłam do swojego pokoju . Kiedy już otworzyłam drzwi i zobaczyłam , że wszystko znajduje się na swoim miejscu i wszystkie moje rzeczy są całe i zdrowe odetchnęłam z ulgą i postanowiłam wziąć szybki prysznic . Kiedy wyszłam z pod niego i wytarłam się ręcznikiem zauważyłam , że nie wzięłam ze sobą suchego ubrania . Wyszłam owinięta w ręcznik nucąc jakąś wesołą melodyjkę , która właśnie mi do głowy wleciała .
- Widzę , że już Ci przeszło . - powiedział Bartek leżący na łóżku ( tym na którym nikt nie spał ) strasząc mnie przy tym bo przecież nie miałam pojęcia , że się tam znajduje .
- Nie , nie przeszło mi . - powiedziałam podchodząc do szafy i biorąc krótkie , ciemnozielone spodenki do tego czarną bokserkę i szarą bluzę z kapturem przez głowę reprezentacji ( ona też była na mnie z deka za duża ) . Mimo , że na dworze było jakieś trzydzieści stopni mi było trochę zimno po kąpieli w fontannie - Po za tym co ty tutaj robisz ?
- Leżę . - powiedział z ogromnym bananem na twarzy .
- Poczekaj chwilę pójdę się ubrać i za chwilę wrócę się z tobą pokłócić .
- Ok . - powiedział z jeszcze większym bananem na twarzy .
Kiedy wróciłam tkwił cały czas w tej samej pozycji , a ja usiadłam na swoim łóżku po turecku i włączyłam służbowego laptopa .
- Dobra gadaj co masz gadasz i zmiataj bo mam robotę .
- No cóż .. Tak więc ja Cię przepraszam . Misia nie bądź już na mnie taka zła . Każdy musi przejść chrzest reprezentacyjny . Nawet nowi trenerzy go przechodzą . Zapytaj się obecnych co im zrobiliśmy . - ukucnął przy moim łóżku i położył swoje ręce na moich kolanach .
- Fajnie . Ale trenerzy mieli okresu kiedy ten pacan patrz Kubiak wrzucał ich do tej walonej fontanny .
- To trzeba było mówić , że masz okres wtedy byśmy wymyślili  coś innego .
- Spoko jak następnym razem będę mieć okres to będę chodzić po całym ośrodku krzyczeć i rozwieszać informacje , że mają mnie do fontanny nie wrzucać bo mam okres .
- Dobra mam iść do chłopaków i im powiedzieć , że mają Cię przeprosić ?
- Nie . - powiedziałam z miną naburmuszonego dziecka .
- Dobra i tak pójdę . - powiedział i minie pocałował . Nie opierałam się tylko oddałam się mu w całości . Całowalibyśmy się pewnie jeszcze długo gdyby nie Jarosz , który nagle wpadł do mojego pokoju .
- Puka się !  - krzyknęłam na niego odrywając się od Bartka .
- No tak ale ja tylko na chwile żeby powiedzieć Bartkowi , że dzwonił jego brat .
- Dobra , a teraz wynocha . - powiedział Bartek .
- Już mnie nie ma . - powiedział Jarosz i zniknął tak samo szybko jak się pojawił .
- No na czym skończyliśmy . - powiedział Bartek .
- No cóż mój drogi Bartusiu . Ja mam robotę , a do Ciebie dzwonił brat więc biegiem do pokoju i oddzwaniaj . - powiedziałam biorąc laptopa na kolana .
- No niech Ci będzie . - powiedział i dał mi jeszcze buziaka .
- Dobra wypad .
- Już mnie nie ma . - powiedział i zakrył sobie oczy ręką .
- Dobra teraz na poważnie wypad . - powiedziałam ze śmiechem .
- Idę . Nie płacz kiedy odjadę . - zaczął nucić i wyszedł .
- Idiota . Ale mój przynajmniej . - powiedziałam już sam do siebie .
Kiedy skończyłam ze zdjęciami miałam jeszcze czterdzieści pięć minut do kolacji . Podeszłam do okna i stwierdziłam , że chłopcy mieli rację , że będzie dzisiaj burza albo przynajmniej będzie padać . Zaczęły zbierać się ciemne chmury i zaczęło nie przyjemnie wiać i w ogóle zrobiło się zimno i nieprzyjemnie .  Wróciłam na łóżko w celu pół godzinnej drzemki . Niestety nie dane mi było pospać bo ktoś zapukał do moich drzwi . To aż dziwne , że on umieją pukać .
- Proszę !
- Można ? - do środka wszedł Krzysiak , a ja usiadłam na swoim łóżku .
- Jasne . Co się stało ? - po moich słowach do pokoju weszli wszyscy chłopcy którzy uczestniczyli w moim chrzcie reprezentacyjnym .
- No bo my chcieliśmy Cię przeprosić . - powiedział Zibi i spuścił głowę .
- PRZEPRASZAMY . - powiedzieli chórkiem .
- Przyjmiesz nasze przeprosiny ? - zapytał Kubi z nadzieją w głosie i wręczając mi bukiet składający się z biało fioletowego bzu . Zerwali go pewnie z krzaków , a właściwie drzew , które są przy drodze do ośrodka .
- No nie wiem , nie wiem pomyślę . - powiedziałam przyglądając się kwiatkom - Dobra przeprosiny przyjęte .
- Super . A zagrasz z nami w karty ? - zapytał Krzysiek .
- Spoko .Tylko pod jednym warunkiem .
- Jakim ? - zapytał przerażony Piotrek .
- Któryś z was pobiegnie po wazon na te piękne kwiatki .
- Dobra to ja już lecę . - krzyknął Bartman już z korytarza .
- Dobra a gdzie gramy ?
- U Ciebie jak już wszyscy jesteśmy . - odpowiedział mi Winiar .
- A w co ?
- A w co umiesz grać ? - odpowiedział pytaniem na pytanie .
- A w wojnę , makao , pokera , tysiąca , brydża , kuku , kenta i w parę jeszcze innych .
- Spoko to gramy w pokera .
- Rozbieranego ? - zapytał Paweł i aż oczy mu się zaświeciły .
- Nie . - odpowiedział mu szybko Winiar .
- Jakbyście  byli dzisiaj  grzeczni  to może  byśmy  zagrali i w rozbieranego . -powiedziałam i usiadłam znowu na swoim łóżku po turecku .
- Ej no chłopaki mówiłem wam żebyśmy  ten jej chrzest zrobili kiedy indziej . -powiedział Zator z wyrzutem , a wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem zaczęli zajmować miejsca czy to na łóżkach czy na podłodze . Kiedy Bartman wrócił wszystko było już gotowe do gry . Nie mieliśmy dużo czasu ale i tak było fajnie . Chłopcy rzucali co chwile jakimiś śmiesznymi tekstami albo anegdotkami z poprzednich zgrupowań . Nawet nie zauważyliśmy kiedy minęło to pół godziny , które zostało nam do kolacji . Kiedy wychodziliśmy po posiłku ze stołówki na dworze było już całkiem ciemno jednak nie ze względu na to , że słońce zaszło . Ono miało jeszcze jakieś dwie godziny aby zajść . Ale ze względu na to , że niebo było zasłane ciemnymi burzowymi chmurami . Kiedy przechodziliśmy obok wejścia do ośrodka zobaczyliśmy jak bardzo silny wieje wiatr . Olbrzymie drzewo , które rosło przy wejściu praktycznie leżało na ziemi . Ścisnęłam mocniej rękę Kurka , a on mnie objął ramieniem . Wróciliśmy do naszej gry . Nie dane nam jednak było długo pograć bo w pokoju nagle zgasło światło .
- Kurwa ! - krzyknął Kubi , który był właśnie w łazience .
- Żyjesz ? - zapytał Bartman .
- Tak . - powiedział i wyszedł .
- Bartek boję się . - powiedziałam do Bartka i przytuliłam się do niego .
- Nie masz czego Mała . - powiedział i pocałował mnie w głowę .
- No to idziemy do nas czy zostajemy u Ciebie Wika na wieczór strasznych historii ? - zapytał Krzysiek .
- Możecie zostać jak już jesteście .
- Spoko to ja pobiegnę po latarkę i po resztę chłopaków .
- To może nie biegnij . - powiedziałam z troską w głosie .
- Już się o niego tak nie martw . - powiedział Kuba i zaczął się śmiać .
- Nie śmiać się ze mnie . - powiedziałam do  Jarosza wytykając  go palcem .
- No dobra , dobra już się nie śmieję .
- Już jesteśmy . - wpadł do pokoju Krzysiek z resztą chłopaków .
- To kto zaczyna ? - zapytał , a ja usiadłam wtulając się w Bartka .
- Ja chcę powiedział Piotrek . - no i się zaczęło .

-----------------------------------------------------------------------------
Jej dwanaście ! Trochę długi mi wyszedł . Ale pewnie się nie pogniewacie :)
Mam cholernie dużo klasówek i kartkówek wszyscy nauczyciele się na nas uwzięli , a ja i tak siedzę i piszę nowe rozdziały :)

POZDRAWIAM  I  KOMENTUJCIE ! 

3 komentarze:

  1. o jeeny .. Wiki też sie boi burz .. Ale co tam :D Jak w takim towarzystwie to i ja bym chciałą być :d
    Czytam dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  2. czytam to juz ktorys raz;d
    uwielbiam ta historie;D

    OdpowiedzUsuń
  3. No to jestem 2 rozdziały do przodu jeszcze zostały mi 32 ;D Świetne są chciała bym zobaczyć te wszystkie zdjęcie jakie robiła Wiktoria ;) A chrzest reprezentacyjny w fontannie nie zazdroszczę ;P

    OdpowiedzUsuń