Dzisiaj mamy 29 sierpień 2014 roku . Urodziny Bartka . Postanowiliśmy wspólnie , że odbędzie się wielka impreza na naszej działce , na której nic oprócz drzew i krzaków nie ma . Ale przecież to nie problem mamy coś takiego jak namioty . Jednakże zanim zrobi się na tyle zimno najpierw poświętujemy przy ognisku . Dzieci zostaną pod opieką niani więc impreza tylko dla dorosłych . Zaprosiliśmy wszystkich tych co byli na zgrupowaniu w 2012 roku wraz z ich połówkami i jeszcze parę osób ze Skry . Zapowiadała się impreza znakomita i na dodatek nie będziemy świętować tylko urodzin mojego męża ale też naszą rocznicę . Bartek od rana siedział na działce i przygotowywał co było trzeba . Teren był na szczęście ogrodzony . Co prawda jak na razie tylko prowizorycznie zwykłą siatką ale to zawsze coś . Co chwile dzwonił do mnie żebym mu coś przywiozła bo jemu się nie chciało jeździć w tą i z powrotem . Za to mi się chciało jak się dowiedziałam . Zuzia przy okazji polubiła jeżdżenie samochodem bo coś ostatnio niezbyt chętnie to robiła . Wszyscy nasi goście , którzy mają dzieci i z nimi przyjadą najpierw zawitają do naszego mieszkania gdzie będzie kinder party , a następnie udadzą się ze mną na naszą działkę . Może to i dobrze , że Bartek ją kupił przynajmniej mamy gdzie zrobić imprezę . Bartek na działce już od osiemnastej witał i zabawiał gości , a my z Winiarskim witaliśmy ich w moim i Bartka mieszkaniu . Kiedy pojawili się wszyscy , którzy powiedzieli , że zostawią dzieci pojechaliśmy wspólnie na imprezę .
- Winiar , a masz jakieś wieści od Dagmary ? - zapytałam kiedy znaleźliśmy się już w samochodzie .
- Tak ostatnio jak zawiozłem do niej Oliwiera to nieźle pokłóciła się ze swoim kolesiem i powiedzmy sobie szczerze wszystko mi powiedziała chyba co jej na sercu leżało . - powiedział chyba bardzo zadowolony z siebie .
- No patrz , a może jeszcze się wszystko ułoży . - mi również było milej na sercu widząc szczęśliwego Miśka .
- Wiesz ja tam nie mam nic przeciwko . Oliwier tym bardziej , a mi nie prędko do szukania jakiejś lepszej partnerki . Po za tym z tego ile usłyszałem ich kłótnię to ona nie może być pierwszą ani też na pewno nie ostatnią . Ten koleś ma tupet i łatwo nie odpuści . - powiedział i mocniej zacisnął dłonie na kierownicy .
- Michał ? - zaczęłam - Ty ją nadal kochasz . - tym razem stwierdziłam , a nie zapytałam . Milczał . Co mogło oznaczać tylko jedno . Kochał ją . Tak jak przyrzekał na ślubie , że będzie ją już zawsze kochał . Nie dziwię mu się . Była nie dość , że śliczna to jeszcze inteligentna . Tylko popełniła jeden okropny błąd i nie wiem czy przypadkiem słono za niego nie zapłaci .
- Kocham . - wszeptał i wtedy zajechaliśmy na mini parking , który był na działce obok . W mojej głowie zrodził się genialny plan tylko nie wiedziałam jeszcze kiedy go wprowadzić w życie . Na pewno nie dzisiaj jednak następnego dnia muszę zacząć działać bo Michaś mi tutaj oszaleje z miłości . Przywitaliśmy się z resztą gości i na dzień dobry został wzniesiony toast za nasze zdrowie.
- Bartek mamy problem . - zagadnęłam do niego kiedy stał i nakładał jedzenie na talerz .
- Jaki ? - zdziwił się i odwrócił się w moją stronę odstawiając talerz i schylając swoją na głowę na wysokość mojej .
- Słuchaj bo jest taka sprawa , że ja sobie od serca porozmawiałam z Michałem i wiesz czego ciekawego się dowiedziałam . - zaczęłam patrząc mu się w oczy .
- O nie moja droga . To są jego prywatne sprawy , a ty masz się w to nie mieszać . - od razu szybko mi przerwał i wrócił do nakładania posiłku .
- Ej no ale jeszcze nie wiesz nawet co chcę zrobić . - zbulwersowałam się i szybko odwróciłam się na pięcie w celu pójścia do jakiś lepszych sprzymierzeńców jednak jego dłoń mnie powstrzymała . Przyciągnął mnie do siebie tak , że nasze twarze dzieliły milimetry .
- Kochanie . Ja Cię bardzo ładnie proszę . Nie mieszaj się w nie swoje sprawy . - wyszeptał i pocałował mnie w nos .
- Teraz to tym bardziej się fochnę . - powiedziałam i jak najszybciej się chciałam od niego uwolnić ale jego żelazny uścisk skutecznie mi to uniemożliwiał - Pomocy ! - zaczęłam krzyczeć , a wszyscy dookoła zaczęli się tylko śmiać , a najbardziej Bartek .
- Oj głuptasie . - pocałował mnie w głowę i nadal nie puszczał . Potem pocałował w czoło . Następnie w nos i ucho . W końcu trafił na moje usta . Na początku próbowałam mu się opierać ale to było silniejsze ode mnie i oddałam pocałunek . Od razu jak Krzysiu zauważył , że się całujemy to zaczęły się gwizdy i oklaski .
- I kto tu jest głupi ? - zaśmiałam się klepiąc Igłę po plecach .
- No wypraszam sobie . - oburzył się .
- Wypraszaj dalej . - zaśmiałam się i usiadłam na moim krześle . Kiedy tak sobie siedzieliśmy dookoła ogniska , na niebie świeciły gwiazdy , a ciszę przerywały nasze głosy było tak miło i przyjemnie . Nic więcej od życia nie chciałam . No jeszcze moja Zuzia mogła by siedzieć mi na kolanach . Właśnie totalnie straciłam rachubę czasu . Kiedy chciałam już dzwonić Bartek zabrał mi telefon .
- Nie denerwuj się . Wszystko jest w jak najlepszym porządku . Dorota przysyła mi co godzinę smsa z relacją . Zuzia już śpi wraz z resztą najmłodszych . Tylko najstarsi jeszcze się trzymają . - powiedział , a ja uświadomiłam sobie po raz kolejny jakiego cudownego mam męża . Czas upływał nam na rozmowach o wszystkim tak na prawdę od siatkówki po politykę . Dużo do szczęścia nikomu nie było . Najważniejsze było to , że byliśmy znowu wszyscy razem na jednej imprezie i doskonale się bawiliśmy .
- A pamiętasz Wiktoria jak wylądowałaś w fontannie ? - zapytał Igła dusząc się ze śmiechu . Od razu dołączyli do niego wszyscy kadrowicze , którzy byli na pamiętnym zgrupowaniu .
- Pamiętam . Niestety . - powiedziałam patrząc się na nich z mordem w oczach .
- No bez przesady . Przecież tak ładnie potem odpokutowaliśmy nasze winy . - powiedział Pit .
- Tak . Pamiętam . - odpowiedziałam , a oni znowu zaczęli się śmiać .
- Albo jak była burza i Wiktoria się bała i opowiadaliśmy straszne historie . - zaczął się cieszyć Bartman .
- Przecież one nie były straszne . - podsumował go Kubiak - Ale potem dzięki mojej pomysłowości poszliśmy oglądać horror , który również nie był straszny i Winiar się założył o dziesięć złotych chyba z Ruckiem , że Wika do nas przybiegnie po pierwszym grzmocie .
- Panowie czy musicie się ze mnie cały czas śmiać ? - zapytałam - Gdyby mnie tam nie było to na pewno nie byłoby tak wesoło . Co ?
- Racja . - powiedział Bartek szczerząc się , a wszyscy panowie strzeli sobie przysłowiowego face palma . Ja wraz z resztą pań zaczęłyśmy się z nich śmiać .
- Ja pamiętam jak kiedyś sobie usiadłam na tyle na środku , a każdy dobrze wie , że to miejsce Igły i biedaczek musiał wykorzystać Zbyszka żeby mnie stamtąd . Tym sposobem wisiałam głową w dół . Wiele było takich momentów , że jak im się źle komponowałam w krajobraz to mnie najzwyczajniej w świecie przenosili gdzieś indziej . - zaśmiałam się .
- Tak atmosfera była wyborna . - podsumował Możdżon .
- Ej bo do mnie nie dotarła żadna informacja na temat tego fotografa co z Wami na MŚ był . - powiedziałam , a oni znowu wszyscy się załamali - Aż taki był zły ? Z tego co jego zdjęcia widziałam to genialne robi .
- No wiesz może i robi genialne zdjęcia . - zaczął Bartman .
- Ale jakby Ci to powiedzieć . - zaczął Kubiak .
- To może dziwnie zabrzmieć . - dołączył Marcin .
- To jest dziwne . Po prostu większość z nas chce go jak najszybciej zapomnieć .
- Ej no powiedzcie bo do mnie też żadna informacja na jego temat nie dotarła . - dołączyła do mnie Iwona .
- Pedałem był , że tak się migacie z powiedzeniem czegoś o nim czy jak ? - zapytałam , a oni wszyscy jak jeden mąż pokiwali głowami popatrzyli się z niesmakiem pewnie na samo wspomnienie niejakiego Tymoteusza Grodzkiego .
- Mamy zacząć się bać ? - zapytała Asia , dziewczyna Zbyszka .
- Czego ? - zapytał Zbyszek .
- No tego , że on Was przeciągnął na złą stronę mocy . - no tak małżeństwo Ignaczak to o siebie jednak idealnie pasują obydwoje zawsze wiedzą jak coś ładnie w słowa ująć .
- Skądże ! - wszyscy na raz się odezwali .
- Czy my przypominamy pedałów ? - zapytał Kubiak .
- No wiesz gdyby tak spojrzeć z prawej strony pod kątem sto trzydzieści lekko przekrzywiając przy tym głowę w lewą stronę i przymykając prawe oko to może trochę . - powiedziała Monika jednocześnie prezentując to jak należy się popatrzeć na Michale , który myślałam , że załamie się na tyle , że zacznie się ciąć plastikową łyżeczką .
- No przecież żartuje . - pocałowała go w policzek , a on spuścił powietrze na co wszyscy zaczęli się śmiać . Impreza minęła nam na wspominkach ze wspólnych jakiś wycieczek czy wypraw na drugi koniec świata aby móc walczyć o najwyższe cele .
- Bartek śpisz ? - zapytałam kiedy podeszłam do niego , a on leżał głową na stole .
- Nie . - wymamrotał .
- To może jednak się połóż jak cywilizowany człowiek . Wszyscy już poszli normalnie spać . - powiedziałam tym samym kazałam mu wstać . Impreza zakończyła się o czwartej nad ranem więc już robiło się jasno .
- Nie wiem jak ty ale ja mam ochotę na spacer wzdłuż rzeczki . - powiedział sadzając mnie sobie na kolanach .
- Byłabym za tym żeby iść spać ale jeżeli użyjesz odpowiednich argumentów bądź najzwyczajniej w świecie mnie zaniesiesz to mogę się zgodzić na ten spacer . - powiedziałam kładąc głowę na jego ramieniu .
- No to chodźmy . - powiedział wstając i biorąc mnie na ręce .
- Dobra głuptasie żartowałam weź mnie postaw na ziemi . - zaśmiałam się i pocałowałam go w policzek . Poszliśmy sobie wzdłuż rzeki trzymając się za ręce . Wschód słońca dodawał tylko tej chwili uroku , który wręcz przeszywał nas od środka . Jedno mogłam powiedzieć na sto procent . Mam genialną rodzinę . Genialnego męża , cudowną córkę . Moje życie jest najzwyczajniej zajebiste i nie zamieniałabym się z nikim choćby i mi proponowała nie wiadomo jak wielkie sumy pieniężne czy inne wartości . Nigdy w życiu .
Przedostatni rozdział.
Epilog ujrzy światło dzienne już 2.01.2013 r.
POZDRAWIAM I PROSZĘ O KOMENTARZE (WŁĄCZYŁAM OPCJĘ DODAWANIA KOMENTARZY ANONIMOWO JAKBY KTOŚ NIE MIAŁ KONTA NA BLOGGERZE) !!!
niedziela, 30 grudnia 2012
czwartek, 27 grudnia 2012
Rozdział 54
Jednak nie udało nam się za zbytnio bo Bartek się przebudził .
- No ile czasu można wracać ? - zapytał na przywitanie .
- Dobry wieczór kochanie . - powiedziałam całując go w policzek i zabierając Zuzię z jego kolan . Zaniosłam ją do jej pokoju i najpierw przebrałam w piżamę , a potem położyłam do łóżka . Wróciłam do salonu , a tam był tylko Winiar , który układał Oliwiera na kanapie .
- Gdzie Bartek ? - zapytałam - I dlaczego nie idziecie do swojego mieszkania ?
- No widzisz bo ten tego bo my bo ja ..- zaczął się plątać - Bartek Ci to wytłumaczy .
- Bartek ? - zapytałam kiedy wyszedł z toalety .
- Nie pytaj tylko chodź . - wyciągnął do mnie dłoń .
- Dziwne . Bardzo dziwne .
- Zobaczysz , że warto było szaleć z Winiarem w wesołym miasteczku . - uśmiechnął się radośnie .
- A mogę chociaż się przebrać ? - zapytałam .
- No jak musisz . - westchnął , a ja szybko pobiegłam do garderoby i założyłam koszulę , którą miałam na sobie zanim Winiarski kazał mi się przebrać .
- A ty dokąd mnie porywasz ? - zapytałam stając gotowa obok Bartka przy drzwiach wyjściowych .
- Ja Cię nie porywam . Ja Cię tam po prostu zabieram . - uśmiechnął się tajemniczo i obydwoje wyszliśmy . Wsiedliśmy w samochód Bartka i odjechaliśmy . Nie mam pojęcia dokąd ale to trochę dziwne . Po chwili jednak zorientowałam się , że opuszczamy Bełchatów i jedziemy na południe . Jechaliśmy w ciszy nikt się nie odzywał tylko Bartek cały czas miałam na twarzy przyklejony uśmiech . Wjechaliśmy do jednej ze wsi , drogę przeciął mały strumyk . Dość duża ta wieś . Sporo nowych świeżo widać wybudowanych domów . Skręciliśmy w piaskową drogę , która prowadziła donikąd . Zatrzymaliśmy się po chwili na jakimś polu niedaleko strumienia . Nie było tam nic oprócz jednej olbrzymiej wierzby i paru trochę mniejszych drzew . Były to między innymi bzy . Była też stara jabłonka .
- No i ? - zapytałam zdziwiona tym co robimy .
- No to chodź może wyjdziemy . - zaproponował z tym swoim bananem na twarzy .
- Doobra . - wysiedliśmy i stanęliśmy ramię w ramię oparci o maskę samochodu .
- Kupiłem ją . - powiedział nagle .
- Jaką ją ? - zdziwiłam się .
- No tą działkę . - powiedział niezmiernie z siebie zadowolony .
- Chyba żartujesz . - powiedziałam zdziwiona .
- Nie no serio serio . - powiedział obejmując mnie w pasie - Nie cieszysz się ?
- Cieszę się i to bardzo . Tylko , że jestem w szoku . To po to był cały ten cyrk z wesołym miasteczkiem ? Żeby mnie teraz tutaj zaciągnąć ?
- Nie wesołe miasteczko było po to żebyś trochę wyluzowała . Plus dzisiaj jak byliście z Michałem , na którejś z karuzel to podpisywałem papiery .
- Bartek ale my nie rozmawialiśmy o żadnym domu jak na razie . - zaczęłam trochę poważniej bo jednak byłam trochę zła na niego , że nie uzgodnił tego ze mną .
- Wiktoria jesteś na mnie zła ? - zapytał .
- Skądże . Bardzo się cieszę . Jednak chyba wolałabym gdybyś takie niespodzianki uzgadniał ze mną bo kupno działki czy budowa domu to duże wyzwanie , a ciebie cały czas nie ma w domu ja z małym dzieckiem plus pracuję i studiuję . Nie wiem czy zauważyłeś . Jak również nie wiem jak zamierzasz to wszystko opłacić . Mieszkanie . Dom na Majorce . Działka i budowa domu . To kosztuje . Może to i ty tym wszystkim się zajmujesz no ale nie myśl , że ja nie zdaję sobie sprawy ile to wszystko nas wynosi i będzie wynosić . - powiedziałam spokojnie .
- Czyli jednak jesteś na mnie zła . - westchnął .
- Nie Bartek . Nie jestem . Wytłumaczyłam Ci to już raz . Wiem , że do Ciebie dotarło bo jesteś człowiekiem rozumnym i wiem , że dwa razy powtarzać nie muszę .
- No dobra to w takim razie pytam się Ciebie co zamierzamy z tym zrobić ? - zadał pytanie patrząc mi się w oczy .
- Nie wiem . Teraz się mnie pytasz ?
- Przepraszam . Więcej nie wpadnę na taki głupi pomysł . Myślałem , że się ucieszysz . Nie miałem w planach budowy domu od razu . Dom na Majorce sam się opłaca bo wynajmujemy go . Klub mi na tyle dużo płaci , że utrzymanie mieszkania to żaden wydatek . Działkę kupiłem z premii , którą dostaliśmy po Mistrzostwach Świata . Od początku miałem taki plan żeby ją na to przeznaczyć .Wiem , że studiujesz . Wiem , że pracujesz . Wiem też , że jesteś najwspanialszą żoną i matką na świecie i oddałbym za Ciebie i za nasze dziecko życie gdyby to mogło uratować Wasz gdybyście były w niebezpieczeństwie . Nie wiem co będzie za dziesięć lat . Czy będę nadal grał czy będziemy mieć dom czy tylko działkę . Wiem jedno na pewno . Nigdy ale to przenigdy nie przestanę Cię kochać . Choćby dzieliły nas dziesiątki tysiące kilometrów , choćby siłą nas rozdzielili . Wiedz , że ja nigdy nie przestanę Cię kochać . - powiedział , a w moich oczach stanęły łzy . Bez namysłu wpiłam się w jego usta kiedy tylko skończył mówić . Nasz pocałunek był długi i namiętny .
- Kocham Cię . - wyszeptałam mocno trzymając obiema rękoma jego twarz . Staliśmy tak w bezruchu przez parę minut .
- Chodź pokażę Ci coś . - chwycił moją dłoń i poprowadził w kierunku strumienia . Kiedy staliśmy nad brzegiem zobaczyłam pięknie zachodzące słońce , które wcześniej zasłaniała mi wierzba , której gałązki delikatnie opadały z strumień .
- Ślicznie tutaj . - wyszeptałam i przytuliłam się do Bartka . Usiedliśmy na dwóch wielkich kamieniach i tak siedzieliśmy sobie w ciszy . Nic więcej nie byłam nam potrzebne .
- Wracamy ? - zapytał Bartek .
- A która godzina ?
- O już po pierwszej . To może już wracajmy . - wstał i podał mi dłoń aby mi pomóc przy wstawaniu .
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę Bełchatowa . Niecałe dziesięć minut od miasta znajduje się ta wioska z tego co sobie obliczyłam podczas drogi powrotnej . Weszliśmy po cichu do mieszkania i zastaliśmy Winiara śpiącego wraz z Olikiem na kanapie . Delikatnie go obudziłam , a on od razu wziął śpiącego Oliwiera na ręce i poszedł do swojego mieszkania . Zmęczona przeżyciami całego dnia poszłam pod prysznic , w trakcie , którego dołączył do mnie Bartek .
Rano obudziłam się zanim jeszcze Bartek zdążył pomyśleć , że musi wstać na trening , czyli dość wcześnie bo już o szóstej rano . Nie powiem , że byłam z tego powodu zadowolona jednak musiałam być dzielna i próbować dalej zasnąć co było jednakże awykonalne . Po godzinnym wierceniu się z prawego boku na lewy zrezygnowałam z tej walki . Spokojnie można by rzec , że z wiatrakami . Po cichu udałam się do kuchni gdzie zaczęłam szykować śniadanie dla Zuzi i dla Bartka . Sama nie byłam głodna . Około ósmej miałam usmażoną górę naleśników i gotową do podania kaszkę dla Zuzi . Poszłam do jej pokoju i zobaczyłam jak moja córka chodzi sobie wzdłuż swojego łóżeczka trzymając się barjerki .
- Ohh szkrabie ty mój mały , a co ty robisz . - od razu do niej zagadałam i podeszłam , a ona automatycznie wyciągnęła ręce w moją stronę .
- Mama .
- Tak tak . Mamusia już Cię zabiera na śniadanko . - wzięłam ją na ręce ale uznałam , że jeżeli tak dobrze idzie jej chodzenie to może sama dojść do kuchni . Postawiłam ją na ziemi i trzymając za obie rączki ruszyłyśmy w stronę kuchni . W tym samym czasie z sypialni wyszedł mega zaspany Bartek .
Jednak na widok Zuzi od razu mu się oczy zaświeciły i się obudził . Wziął ją na ręce i parę razy okręcił się dookoła .
- Tata . - powiedziała uradowana .
- Tak słoneczko . - zaśmiał się . Zjedliśmy wspólnie śniadanie , a raczej Bartek pochłaniał naleśniki , a ja karmiłam Zuzię , która dzielnie naśladowała swojego tatusia i w ekspresowym tempie zjadała każdą kolejna porcję kaszki . Po śniadaniu Bartek szybko pobiegł na trening , a ja umyłam i ubrałam Zuzię i zaczęłyśmy sprzątać . Znaczy to ja sprzątałam po śniadaniu , a ona przyglądała się temu co robię niezmiernie się z tego ciesząc . Mała ma to do siebie , że ciężko ją czymś nie ucieszyć no ale chyba każde małe dziecko tak ma . Kiedy już było posprzątane sama postanowiłam się trochę ubrać i przyszykować na lekcję , którą mam przeprowadzić za jakieś pół godziny . Szybko się wykąpałam i ubrałam w zwykłe krótkie , dżinsowe spodenki i do tego pierwszą z brzegu koszulkę . Posprzątałam na stole przy , którym przeprowadzam zazwyczaj lekcje i naszykowałam potrzebne materiały . Dziewczyna , która miała do mnie przyjść będzie pierwszy raz więc trzeba zrobić dobre wrażenie . Punktualnie o umówionej godzinie zadzwonił domofon . Od razu otworzyłam . Po chwili w moich drzwiach stanęła dziewczyna na oko osiemnastoletnia . Pewnie szykuje się do matury .
- Dzień dobry . Blanka Kochanowska . - przedstawiła się podając mi dłoń .
- Dzień dobry . Wiktoria Kurek . - uścisnęłam jej dłoń i zaprosiłam do środka . Moje przypuszczenia się spełniły . Dziewczyna przygotowuje się do matury z włoskiego i musi podciągnąć braki , które ma dość spore . Trochę mnie dziwi to , że obudziła się nagle w trzeciej klasie liceum , że chce zdawać maturę z języka włoskiego . Jednak podjęłam to wyzwanie przygotowania jej , a przynajmniej pomocy . Szybko nam zleciała lekcja w trakcie , której do mieszkania wrócił Bartek , który zabrał Zuzię tak żeby nam nie przeszkadzała . Umówiłam się z nią na kolejne lekcje po czym zabrałam Zuzię na spacer do spożywczego po produkty potrzebne do zrobienia obiadu .
Tak jak obiecałam tym razem szybciej dodaję :)
Jak to się mówi święta święta i po świętach :) Jak Wam minęły ? Na obżarstwie ? Jak tam prezenty ? Udane ?
Następny jeszcze przed Sylwestrem :) Będzie to już przedostatni rozdział przygód Wiktorii i Bartka , a 2.01.2013 zapraszam na epilog :) Być może uda mi się napisać dwa epilogi :) Każdy o innym zakończeniu :)
Jeżeli chcesz być informowany o nowych rozdziałach pisz na : 7589078 ( to moje GG ;d ) lub zostaw swój numer GG w komentarzu .
Nie informuję w żaden inny sposób tylko przez GG !
POZDRAWIAM I PROSZĘ O KOMENTARZE !!!
- No ile czasu można wracać ? - zapytał na przywitanie .
- Dobry wieczór kochanie . - powiedziałam całując go w policzek i zabierając Zuzię z jego kolan . Zaniosłam ją do jej pokoju i najpierw przebrałam w piżamę , a potem położyłam do łóżka . Wróciłam do salonu , a tam był tylko Winiar , który układał Oliwiera na kanapie .
- Gdzie Bartek ? - zapytałam - I dlaczego nie idziecie do swojego mieszkania ?
- No widzisz bo ten tego bo my bo ja ..- zaczął się plątać - Bartek Ci to wytłumaczy .
- Bartek ? - zapytałam kiedy wyszedł z toalety .
- Nie pytaj tylko chodź . - wyciągnął do mnie dłoń .
- Dziwne . Bardzo dziwne .
- Zobaczysz , że warto było szaleć z Winiarem w wesołym miasteczku . - uśmiechnął się radośnie .
- A mogę chociaż się przebrać ? - zapytałam .
- No jak musisz . - westchnął , a ja szybko pobiegłam do garderoby i założyłam koszulę , którą miałam na sobie zanim Winiarski kazał mi się przebrać .
- A ty dokąd mnie porywasz ? - zapytałam stając gotowa obok Bartka przy drzwiach wyjściowych .
- Ja Cię nie porywam . Ja Cię tam po prostu zabieram . - uśmiechnął się tajemniczo i obydwoje wyszliśmy . Wsiedliśmy w samochód Bartka i odjechaliśmy . Nie mam pojęcia dokąd ale to trochę dziwne . Po chwili jednak zorientowałam się , że opuszczamy Bełchatów i jedziemy na południe . Jechaliśmy w ciszy nikt się nie odzywał tylko Bartek cały czas miałam na twarzy przyklejony uśmiech . Wjechaliśmy do jednej ze wsi , drogę przeciął mały strumyk . Dość duża ta wieś . Sporo nowych świeżo widać wybudowanych domów . Skręciliśmy w piaskową drogę , która prowadziła donikąd . Zatrzymaliśmy się po chwili na jakimś polu niedaleko strumienia . Nie było tam nic oprócz jednej olbrzymiej wierzby i paru trochę mniejszych drzew . Były to między innymi bzy . Była też stara jabłonka .
- No i ? - zapytałam zdziwiona tym co robimy .
- No to chodź może wyjdziemy . - zaproponował z tym swoim bananem na twarzy .
- Doobra . - wysiedliśmy i stanęliśmy ramię w ramię oparci o maskę samochodu .
- Kupiłem ją . - powiedział nagle .
- Jaką ją ? - zdziwiłam się .
- No tą działkę . - powiedział niezmiernie z siebie zadowolony .
- Chyba żartujesz . - powiedziałam zdziwiona .
- Nie no serio serio . - powiedział obejmując mnie w pasie - Nie cieszysz się ?
- Cieszę się i to bardzo . Tylko , że jestem w szoku . To po to był cały ten cyrk z wesołym miasteczkiem ? Żeby mnie teraz tutaj zaciągnąć ?
- Nie wesołe miasteczko było po to żebyś trochę wyluzowała . Plus dzisiaj jak byliście z Michałem , na którejś z karuzel to podpisywałem papiery .
- Bartek ale my nie rozmawialiśmy o żadnym domu jak na razie . - zaczęłam trochę poważniej bo jednak byłam trochę zła na niego , że nie uzgodnił tego ze mną .
- Wiktoria jesteś na mnie zła ? - zapytał .
- Skądże . Bardzo się cieszę . Jednak chyba wolałabym gdybyś takie niespodzianki uzgadniał ze mną bo kupno działki czy budowa domu to duże wyzwanie , a ciebie cały czas nie ma w domu ja z małym dzieckiem plus pracuję i studiuję . Nie wiem czy zauważyłeś . Jak również nie wiem jak zamierzasz to wszystko opłacić . Mieszkanie . Dom na Majorce . Działka i budowa domu . To kosztuje . Może to i ty tym wszystkim się zajmujesz no ale nie myśl , że ja nie zdaję sobie sprawy ile to wszystko nas wynosi i będzie wynosić . - powiedziałam spokojnie .
- Czyli jednak jesteś na mnie zła . - westchnął .
- Nie Bartek . Nie jestem . Wytłumaczyłam Ci to już raz . Wiem , że do Ciebie dotarło bo jesteś człowiekiem rozumnym i wiem , że dwa razy powtarzać nie muszę .
- No dobra to w takim razie pytam się Ciebie co zamierzamy z tym zrobić ? - zadał pytanie patrząc mi się w oczy .
- Nie wiem . Teraz się mnie pytasz ?
- Przepraszam . Więcej nie wpadnę na taki głupi pomysł . Myślałem , że się ucieszysz . Nie miałem w planach budowy domu od razu . Dom na Majorce sam się opłaca bo wynajmujemy go . Klub mi na tyle dużo płaci , że utrzymanie mieszkania to żaden wydatek . Działkę kupiłem z premii , którą dostaliśmy po Mistrzostwach Świata . Od początku miałem taki plan żeby ją na to przeznaczyć .Wiem , że studiujesz . Wiem , że pracujesz . Wiem też , że jesteś najwspanialszą żoną i matką na świecie i oddałbym za Ciebie i za nasze dziecko życie gdyby to mogło uratować Wasz gdybyście były w niebezpieczeństwie . Nie wiem co będzie za dziesięć lat . Czy będę nadal grał czy będziemy mieć dom czy tylko działkę . Wiem jedno na pewno . Nigdy ale to przenigdy nie przestanę Cię kochać . Choćby dzieliły nas dziesiątki tysiące kilometrów , choćby siłą nas rozdzielili . Wiedz , że ja nigdy nie przestanę Cię kochać . - powiedział , a w moich oczach stanęły łzy . Bez namysłu wpiłam się w jego usta kiedy tylko skończył mówić . Nasz pocałunek był długi i namiętny .
- Kocham Cię . - wyszeptałam mocno trzymając obiema rękoma jego twarz . Staliśmy tak w bezruchu przez parę minut .
- Chodź pokażę Ci coś . - chwycił moją dłoń i poprowadził w kierunku strumienia . Kiedy staliśmy nad brzegiem zobaczyłam pięknie zachodzące słońce , które wcześniej zasłaniała mi wierzba , której gałązki delikatnie opadały z strumień .
- Ślicznie tutaj . - wyszeptałam i przytuliłam się do Bartka . Usiedliśmy na dwóch wielkich kamieniach i tak siedzieliśmy sobie w ciszy . Nic więcej nie byłam nam potrzebne .
- Wracamy ? - zapytał Bartek .
- A która godzina ?
- O już po pierwszej . To może już wracajmy . - wstał i podał mi dłoń aby mi pomóc przy wstawaniu .
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę Bełchatowa . Niecałe dziesięć minut od miasta znajduje się ta wioska z tego co sobie obliczyłam podczas drogi powrotnej . Weszliśmy po cichu do mieszkania i zastaliśmy Winiara śpiącego wraz z Olikiem na kanapie . Delikatnie go obudziłam , a on od razu wziął śpiącego Oliwiera na ręce i poszedł do swojego mieszkania . Zmęczona przeżyciami całego dnia poszłam pod prysznic , w trakcie , którego dołączył do mnie Bartek .
Rano obudziłam się zanim jeszcze Bartek zdążył pomyśleć , że musi wstać na trening , czyli dość wcześnie bo już o szóstej rano . Nie powiem , że byłam z tego powodu zadowolona jednak musiałam być dzielna i próbować dalej zasnąć co było jednakże awykonalne . Po godzinnym wierceniu się z prawego boku na lewy zrezygnowałam z tej walki . Spokojnie można by rzec , że z wiatrakami . Po cichu udałam się do kuchni gdzie zaczęłam szykować śniadanie dla Zuzi i dla Bartka . Sama nie byłam głodna . Około ósmej miałam usmażoną górę naleśników i gotową do podania kaszkę dla Zuzi . Poszłam do jej pokoju i zobaczyłam jak moja córka chodzi sobie wzdłuż swojego łóżeczka trzymając się barjerki .
- Ohh szkrabie ty mój mały , a co ty robisz . - od razu do niej zagadałam i podeszłam , a ona automatycznie wyciągnęła ręce w moją stronę .
- Mama .
- Tak tak . Mamusia już Cię zabiera na śniadanko . - wzięłam ją na ręce ale uznałam , że jeżeli tak dobrze idzie jej chodzenie to może sama dojść do kuchni . Postawiłam ją na ziemi i trzymając za obie rączki ruszyłyśmy w stronę kuchni . W tym samym czasie z sypialni wyszedł mega zaspany Bartek .
Jednak na widok Zuzi od razu mu się oczy zaświeciły i się obudził . Wziął ją na ręce i parę razy okręcił się dookoła .
- Tata . - powiedziała uradowana .
- Tak słoneczko . - zaśmiał się . Zjedliśmy wspólnie śniadanie , a raczej Bartek pochłaniał naleśniki , a ja karmiłam Zuzię , która dzielnie naśladowała swojego tatusia i w ekspresowym tempie zjadała każdą kolejna porcję kaszki . Po śniadaniu Bartek szybko pobiegł na trening , a ja umyłam i ubrałam Zuzię i zaczęłyśmy sprzątać . Znaczy to ja sprzątałam po śniadaniu , a ona przyglądała się temu co robię niezmiernie się z tego ciesząc . Mała ma to do siebie , że ciężko ją czymś nie ucieszyć no ale chyba każde małe dziecko tak ma . Kiedy już było posprzątane sama postanowiłam się trochę ubrać i przyszykować na lekcję , którą mam przeprowadzić za jakieś pół godziny . Szybko się wykąpałam i ubrałam w zwykłe krótkie , dżinsowe spodenki i do tego pierwszą z brzegu koszulkę . Posprzątałam na stole przy , którym przeprowadzam zazwyczaj lekcje i naszykowałam potrzebne materiały . Dziewczyna , która miała do mnie przyjść będzie pierwszy raz więc trzeba zrobić dobre wrażenie . Punktualnie o umówionej godzinie zadzwonił domofon . Od razu otworzyłam . Po chwili w moich drzwiach stanęła dziewczyna na oko osiemnastoletnia . Pewnie szykuje się do matury .
- Dzień dobry . Blanka Kochanowska . - przedstawiła się podając mi dłoń .
- Dzień dobry . Wiktoria Kurek . - uścisnęłam jej dłoń i zaprosiłam do środka . Moje przypuszczenia się spełniły . Dziewczyna przygotowuje się do matury z włoskiego i musi podciągnąć braki , które ma dość spore . Trochę mnie dziwi to , że obudziła się nagle w trzeciej klasie liceum , że chce zdawać maturę z języka włoskiego . Jednak podjęłam to wyzwanie przygotowania jej , a przynajmniej pomocy . Szybko nam zleciała lekcja w trakcie , której do mieszkania wrócił Bartek , który zabrał Zuzię tak żeby nam nie przeszkadzała . Umówiłam się z nią na kolejne lekcje po czym zabrałam Zuzię na spacer do spożywczego po produkty potrzebne do zrobienia obiadu .
Tak jak obiecałam tym razem szybciej dodaję :)
Jak to się mówi święta święta i po świętach :) Jak Wam minęły ? Na obżarstwie ? Jak tam prezenty ? Udane ?
Następny jeszcze przed Sylwestrem :) Będzie to już przedostatni rozdział przygód Wiktorii i Bartka , a 2.01.2013 zapraszam na epilog :) Być może uda mi się napisać dwa epilogi :) Każdy o innym zakończeniu :)
Jeżeli chcesz być informowany o nowych rozdziałach pisz na : 7589078 ( to moje GG ;d ) lub zostaw swój numer GG w komentarzu .
Nie informuję w żaden inny sposób tylko przez GG !
POZDRAWIAM I PROSZĘ O KOMENTARZE !!!
piątek, 21 grudnia 2012
Rozdział 53
Leżę sobie w łóżku i nie mam najmniejszej ochoty wstawać zwłaszcza , że nie muszę . Bartek był dzisiaj na tyle pomysłowy , że zabrał Zuzię ze sobą na trening tym sposobem ja mogę jeszcze teraz leżeć w łóżku i niczym się nie przejmować . Po chwili namysłu postanowiłam jednak wstać . Pierwsze co zrobiłam to odebrałam telefon od kosmetyczki , która mi przypomniała , że na dwunastą jestem umówiona na manicure i pedicure . Powoli ruszając nogami poszłam do kuchni i zrobiłam sobie śniadanie składające się z dwóch kanapek , które równie mozolnie przemieliłam po czym poszłam pod prysznic . Letnia woda zawsze kojąco działa na zmęczenie nieprzespanej nocy dlatego kiedy wycierałam już moje ciało ręcznikiem czułam się milion razy lepiej. Szybko rozczesałam włosy i pozwoliłam im samoistnie wyschnąć żeby uniknąć niechcianego puchu na głowie . Ubrałam się w czarne spodenki i zieloną koszulę bo na dworze było naprawdę ciepło . Posprzątałam to co można było posprzątać bez większego wysiłku czyli pościeliłam łóżko moje i Bartka oraz Zuzi . Kiedy moje włosy były wystarczająco suche spakowałam do torebki potrzebne mi rzeczy po czym założyłam moje kochane czarne Vansy na nogi i wyszłam z mieszkania . Stojąc w windzie napisałam smsa do Bartka , że jadę do kosmetyczki i dałam mu wytyczne co do obiadu dla naszej córki . Kiedy wyszłam z windy wpadłam na mojego męża i dziecko .
- Wszystko dotarło i wszystko wiem . - powiedział i pocałował mnie w usta . Ucałowałam jeszcze Zuzię i poszłam do mojego samochodu . Założyłam okulary przeciwsłoneczne i wyjechałam z garażu . Szybko dojechałam na miejsce i oddałam się w ręce mojej ulubionej kosmetyczki Alicji . Dziewczyna w moim wieku , a więc szybko znalazłyśmy wspólny język . Tak jak pewnie większość ludzi mieszkających w Bełchatowie jest ona fanką Skry i za każdym razem jak u niej jestem to jest to nasz główny temat . Dziewczyna naprawdę się angażuje bo jest nawet w Klubie Kibica .
- No Wiktoria nie wiem jak ty ale ja to już nie mogę się doczekać aż zacznie się sezon . - zaczęła Alicja .
- Wiesz ja też jednak pewnie nie tak bardzo jak ty bo tak to mam przynajmniej Bartka , który tak jak dzisiaj może się zająć Zuzią przez cały dzień i nie ma najmniejszego problemu z tym żeby gdzieś z boku na hali czy siłowni bawiła się . - powiedziałam przyglądając się jak dziewczyna staranie piłuje moje paznokcie .
- Tak ty to masz życie . Też bym tak chciała mieć . Ale to się pewnie nigdy nie stanie . - westchnęła.
- Uwierz ono nie zawsze jest takie kolorowe , a po za tym ja się nie pchałam tutaj gdzie jestem . - uśmiechnęłam się do niej ciepło .
- No tak wiem . Chyba cały Bełchatów zna tą waszą historię . - zaśmiała się .
- Jestem ciekawa skąd . - dołączyłam do niej . W jednym z wywiadów Bartek z racji , że jest sierotą został na tyle umiejętnie pociągnięty za język przez pana Wanio , że opowiedział historię naszego poznania . Tym sposobem cały świat siatkarski zna tą historię i co nie pójdę na jakiś mecz to wszystkie dziewczynki przechodząc obok mnie wzdychają jak szalone i rzucają teksty o tym , że to takie romantyczne . Jak zawsze miło sobie porozmawiałyśmy podczas gdy Alicja zrobiła mi manicure i pedicure . Po wszystkim wróciłam do domu . Weszłam zadowolona do mieszkania .
- Jestem ! - krzyknęłam , a w przed pokoju pojawił się Winiar .
- Cześć Wiktoria . - powiedział uradowany .
- Cześć Misiek . - również się uśmiechnęłam i zaczęłam zdejmować buty - Co ty tutaj robisz ?
- Porywam Cię . - powiedział jak gdyby nic - Więc lepiej nie zdejmuj tych butów .
- No dobra . To trochę dziwne . No ale cóż jak musisz . - wzruszyłam ramionami i z powrotem założyłam buty , wzięłam torebkę i założyłam okulary na czubek głowy przytrzymując sobie przy okazji włosy .
- To dobrze , że idziesz bez większego problemu bo nie mam siły po dzisiejszej siłowni niczego podnosić . - zaśmiał się .
- A ty gdzie syna zgubiłeś ? - zdziwiłam się .
- Został porwany przez twojego męża .
- Słucham ? - zdziwiłam się .
- No tak to tak w zamian za to , że ja Ciebie porywam .
- Nigdy was nie zrozumiem . - westchnęłam i usiadłam na fotelu pasażera w BMW Michała - To chociaż mi powiedz dokąd mnie zabierasz .
- Zobaczysz . Ile ty masz lat ? - zapytał .
- Dwadzieścia dwa a raczej trzy .
- No to jeszcze nie jesteś taka stara jak ja . Zresztą nawet gdybyś była tak stara jak ja to bym Cię tam zabrał . - zaśmiał się tak po swojemu robiąc chomicze usta .
- Nie wnikam . - machnęłam ręką - A długo będziemy jechać ?
- No trochę tak . - powiedział kiedy mijaliśmy tabliczkę z napisem Bełchatów .
- Aha . - westchnęłam i wygodniej się usadowiłam tak żeby promienie słońca dokładnie oświetlały moją twarz przez szybę samochodu . Mamy dzisiaj wręcz śliczną pogodę . Bezchmurne niebo , ciepło i na dodatek lekki wietrzyk . Chcą nie chcąc zasnęłam .
- Wiktoria wstajemy . - szturchnął mnie Winiar lekko w ramię . Posłusznie otworzyłam oczy i przeciągnęłam się . Po chwili zaczęłam rozglądać się do okoła żeby zorientować się gdzie jestem . Byliśmy na parkingu przed wesołym miasteczkiem . Jak tylko zobaczyłam ten wielki młyn zaczęłam się śmiać .
- No tak Misiek . Nadal nie rozumiem dlaczego mnie tutaj zabrałeś no ale spoko . Tylko , że mam trochę nie wygodną bluzkę . - powiedziałam .
- Nic się nie martw . Znalazłem pierwszą lepszą u Ciebie w garderobie . - powiedział wyciągając z bagażnika bluzkę starannie złożoną . Okazało się , że to normalna biała bluzka z krótkim rękawem . Znalazłam jakąś toaletę i przebrałam się . Potem odniosłam torebkę do samochodu bo uznałam , że mi nie będzie potrzebna podczas szaleństwa w wesołym miasteczku . Zaczęliśmy naszą wycieczkę po wszystkich możliwych kolejkach i innych samochodzikach . Kiedy wsiedliśmy do filiżanek to myślałam , że padnę tam trupem . Michał zaczął nas tak kręcić , że myślałam , że ta filiżanka się odkręci i odlecimy jak spodkiem w przestworza do świata UFO , a to był dopiero początek . Po filiżankach poszliśmy na samochodziki gdzie dzielnie we mnie musiał wjeżdżać ja nie byłam mu dłużna . Po doskonałej zabawie poszliśmy coś zjeść , a potem wracaliśmy do domu kiedy na zegarkach wybiła godzina osiemnasta . Nie wiem nadal dlaczego mnie tutaj zabrał ale zabawa była naprawdę genialna . Okropnie bolał mnie brzuch od ciągłego śmiania się jednak nie przeszkadzało mi to ani trochę . Droga powrotna minęła nam na śpiewaniu wszystkich piosenek jakie leciały w radiu . Fajnie mieć takiego przyjaciela jednak cały czas zastanawiałam się jak Bartek poradzi sobie z dwójką dzieci .
- Michał , a ty to nie powinieneś iść na trening po południu ? - zapytałam kiedy zrobiliśmy sobie przerwę od śpiewania .
- No patrz . Jak się ma takie dobre układy z trenerem to można nie chodzić na drugi trening tylko jeździć z Wiktorią do wesołego miasteczka . - zaśmiał się - Nie no kazał mi poćwiczyć w domu w zamian za to , że nie musiałem przychodzić na popołudniowy .
- Rozumiem . - pokiwałam głową i zaczęłam śpiewać kolejną piosenkę z radia bo mi się spodobała . Michał po chwili dołączył do mnie tym sposobem znowu tworzyliśmy imprezowy samochód . Do Bełchatowa dojechaliśmy po dwudziestej parę minut . Zabrałam wszystkie moje rzeczy i wjechaliśmy windą na piętro Michała .
- No jak ja muszę dzieciaka odebrać . - powiedział i wjechał jeszcze jedno do góry . Weszliśmy razem do mieszkania , a tam było zbyt cicho . Odstawiłam wszystkie moje rzeczy zdjęłam buty i weszłam w głąb mieszkania . Zajrzałam do kuchni , a tam pusto , zajrzałam do salonu , a tam na kanapie spał Bartek , na jego kolanach spała Zuzia , a oparty o jego bok spał Oliwier .
- Obstawiamy kto pierwszy zasnął ? - zapytał Winiar .
- Bartek . - powiedzieliśmy równocześnie i zaczęliśmy się śmiać tak żeby nikogo nie obudzić .
Tym razem dodaję szybciej :) Miał być koniec świata ale jak widać coś nie wypaliło więc mogę dodać :D
Następny po świętach , a wtedy dowiecie się co miała na celu ich wyprawa do wesołego miasteczka :D Bo ona nie odbyła się tak bez przyczyny :D
Jeżeli chcesz być informowany o nowych rozdziałach pisz na : 7589078 ( to moje GG ;d ) lub zostaw swój numer GG w komentarzu .
Nie informuję w żaden inny sposób tylko przez GG !
POZDRAWIAM I PROSZĘ O KOMENTARZE !!!
- Wszystko dotarło i wszystko wiem . - powiedział i pocałował mnie w usta . Ucałowałam jeszcze Zuzię i poszłam do mojego samochodu . Założyłam okulary przeciwsłoneczne i wyjechałam z garażu . Szybko dojechałam na miejsce i oddałam się w ręce mojej ulubionej kosmetyczki Alicji . Dziewczyna w moim wieku , a więc szybko znalazłyśmy wspólny język . Tak jak pewnie większość ludzi mieszkających w Bełchatowie jest ona fanką Skry i za każdym razem jak u niej jestem to jest to nasz główny temat . Dziewczyna naprawdę się angażuje bo jest nawet w Klubie Kibica .
- No Wiktoria nie wiem jak ty ale ja to już nie mogę się doczekać aż zacznie się sezon . - zaczęła Alicja .
- Wiesz ja też jednak pewnie nie tak bardzo jak ty bo tak to mam przynajmniej Bartka , który tak jak dzisiaj może się zająć Zuzią przez cały dzień i nie ma najmniejszego problemu z tym żeby gdzieś z boku na hali czy siłowni bawiła się . - powiedziałam przyglądając się jak dziewczyna staranie piłuje moje paznokcie .
- Tak ty to masz życie . Też bym tak chciała mieć . Ale to się pewnie nigdy nie stanie . - westchnęła.
- Uwierz ono nie zawsze jest takie kolorowe , a po za tym ja się nie pchałam tutaj gdzie jestem . - uśmiechnęłam się do niej ciepło .
- No tak wiem . Chyba cały Bełchatów zna tą waszą historię . - zaśmiała się .
- Jestem ciekawa skąd . - dołączyłam do niej . W jednym z wywiadów Bartek z racji , że jest sierotą został na tyle umiejętnie pociągnięty za język przez pana Wanio , że opowiedział historię naszego poznania . Tym sposobem cały świat siatkarski zna tą historię i co nie pójdę na jakiś mecz to wszystkie dziewczynki przechodząc obok mnie wzdychają jak szalone i rzucają teksty o tym , że to takie romantyczne . Jak zawsze miło sobie porozmawiałyśmy podczas gdy Alicja zrobiła mi manicure i pedicure . Po wszystkim wróciłam do domu . Weszłam zadowolona do mieszkania .
- Jestem ! - krzyknęłam , a w przed pokoju pojawił się Winiar .
- Cześć Wiktoria . - powiedział uradowany .
- Cześć Misiek . - również się uśmiechnęłam i zaczęłam zdejmować buty - Co ty tutaj robisz ?
- Porywam Cię . - powiedział jak gdyby nic - Więc lepiej nie zdejmuj tych butów .
- No dobra . To trochę dziwne . No ale cóż jak musisz . - wzruszyłam ramionami i z powrotem założyłam buty , wzięłam torebkę i założyłam okulary na czubek głowy przytrzymując sobie przy okazji włosy .
- To dobrze , że idziesz bez większego problemu bo nie mam siły po dzisiejszej siłowni niczego podnosić . - zaśmiał się .
- A ty gdzie syna zgubiłeś ? - zdziwiłam się .
- Został porwany przez twojego męża .
- Słucham ? - zdziwiłam się .
- No tak to tak w zamian za to , że ja Ciebie porywam .
- Nigdy was nie zrozumiem . - westchnęłam i usiadłam na fotelu pasażera w BMW Michała - To chociaż mi powiedz dokąd mnie zabierasz .
- Zobaczysz . Ile ty masz lat ? - zapytał .
- Dwadzieścia dwa a raczej trzy .
- No to jeszcze nie jesteś taka stara jak ja . Zresztą nawet gdybyś była tak stara jak ja to bym Cię tam zabrał . - zaśmiał się tak po swojemu robiąc chomicze usta .
- Nie wnikam . - machnęłam ręką - A długo będziemy jechać ?
- No trochę tak . - powiedział kiedy mijaliśmy tabliczkę z napisem Bełchatów .
- Aha . - westchnęłam i wygodniej się usadowiłam tak żeby promienie słońca dokładnie oświetlały moją twarz przez szybę samochodu . Mamy dzisiaj wręcz śliczną pogodę . Bezchmurne niebo , ciepło i na dodatek lekki wietrzyk . Chcą nie chcąc zasnęłam .
- Wiktoria wstajemy . - szturchnął mnie Winiar lekko w ramię . Posłusznie otworzyłam oczy i przeciągnęłam się . Po chwili zaczęłam rozglądać się do okoła żeby zorientować się gdzie jestem . Byliśmy na parkingu przed wesołym miasteczkiem . Jak tylko zobaczyłam ten wielki młyn zaczęłam się śmiać .
- No tak Misiek . Nadal nie rozumiem dlaczego mnie tutaj zabrałeś no ale spoko . Tylko , że mam trochę nie wygodną bluzkę . - powiedziałam .
- Nic się nie martw . Znalazłem pierwszą lepszą u Ciebie w garderobie . - powiedział wyciągając z bagażnika bluzkę starannie złożoną . Okazało się , że to normalna biała bluzka z krótkim rękawem . Znalazłam jakąś toaletę i przebrałam się . Potem odniosłam torebkę do samochodu bo uznałam , że mi nie będzie potrzebna podczas szaleństwa w wesołym miasteczku . Zaczęliśmy naszą wycieczkę po wszystkich możliwych kolejkach i innych samochodzikach . Kiedy wsiedliśmy do filiżanek to myślałam , że padnę tam trupem . Michał zaczął nas tak kręcić , że myślałam , że ta filiżanka się odkręci i odlecimy jak spodkiem w przestworza do świata UFO , a to był dopiero początek . Po filiżankach poszliśmy na samochodziki gdzie dzielnie we mnie musiał wjeżdżać ja nie byłam mu dłużna . Po doskonałej zabawie poszliśmy coś zjeść , a potem wracaliśmy do domu kiedy na zegarkach wybiła godzina osiemnasta . Nie wiem nadal dlaczego mnie tutaj zabrał ale zabawa była naprawdę genialna . Okropnie bolał mnie brzuch od ciągłego śmiania się jednak nie przeszkadzało mi to ani trochę . Droga powrotna minęła nam na śpiewaniu wszystkich piosenek jakie leciały w radiu . Fajnie mieć takiego przyjaciela jednak cały czas zastanawiałam się jak Bartek poradzi sobie z dwójką dzieci .
- Michał , a ty to nie powinieneś iść na trening po południu ? - zapytałam kiedy zrobiliśmy sobie przerwę od śpiewania .
- No patrz . Jak się ma takie dobre układy z trenerem to można nie chodzić na drugi trening tylko jeździć z Wiktorią do wesołego miasteczka . - zaśmiał się - Nie no kazał mi poćwiczyć w domu w zamian za to , że nie musiałem przychodzić na popołudniowy .
- Rozumiem . - pokiwałam głową i zaczęłam śpiewać kolejną piosenkę z radia bo mi się spodobała . Michał po chwili dołączył do mnie tym sposobem znowu tworzyliśmy imprezowy samochód . Do Bełchatowa dojechaliśmy po dwudziestej parę minut . Zabrałam wszystkie moje rzeczy i wjechaliśmy windą na piętro Michała .
- No jak ja muszę dzieciaka odebrać . - powiedział i wjechał jeszcze jedno do góry . Weszliśmy razem do mieszkania , a tam było zbyt cicho . Odstawiłam wszystkie moje rzeczy zdjęłam buty i weszłam w głąb mieszkania . Zajrzałam do kuchni , a tam pusto , zajrzałam do salonu , a tam na kanapie spał Bartek , na jego kolanach spała Zuzia , a oparty o jego bok spał Oliwier .
- Obstawiamy kto pierwszy zasnął ? - zapytał Winiar .
- Bartek . - powiedzieliśmy równocześnie i zaczęliśmy się śmiać tak żeby nikogo nie obudzić .
Tym razem dodaję szybciej :) Miał być koniec świata ale jak widać coś nie wypaliło więc mogę dodać :D
Następny po świętach , a wtedy dowiecie się co miała na celu ich wyprawa do wesołego miasteczka :D Bo ona nie odbyła się tak bez przyczyny :D
Jeżeli chcesz być informowany o nowych rozdziałach pisz na : 7589078 ( to moje GG ;d ) lub zostaw swój numer GG w komentarzu .
Nie informuję w żaden inny sposób tylko przez GG !
POZDRAWIAM I PROSZĘ O KOMENTARZE !!!
sobota, 15 grudnia 2012
Rozdział 52
Białe światło i nic więcej . Po chwili zaczęły do mnie docierać jakieś głosy i nagle zrobiło się z powrotem zupełnie czarno . Kiedy ponownie pojawiło się białe światło wszystko stało się zdecydowanie wyraźniejsze . Usłyszałam głos kobiety , która dotykała mojej dłoni i coś do niej przypinała . Zdecydowałam się poruszyć głową żeby zobaczyć co się dzieje . Pamiętam tylko tyle , że zasypiałam w samochodzie prowadzonym przez Bartka , a z tyłu siedziała Zuzia . Właśnie gdzie ona jest . Moje serce zaczęło od razu szybciej pracować bo usłyszałam szybciej pikający dźwięk .
- Doktorze pacjentka się wybudziła . - powiedziała kobieta , która wcześniej dotykała zapewne mojej dłoni .
- Dobrze za chwilę ją zbadam . - powiedział i pielęgniarka wyszła z sali .
- Dzień dobry pani Kurek . - powiedział .
- Gdzie jest moje dziecko ? - zapytałam przerażona .
- Spokojnie pańska córka jest pod opieką pielęgniarek i pańskiej teściowej .
- Mogę ją zobaczyć ? - zapytałam nadal bardzo słabym głosem .
- Oczywiście tylko najpierw przeprowadzimy pani kolejne badania . - odpowiedział spokojnie .
- A Bartek gdzie on jest ? - zapytałam znowu zaniepokojona .
- Pański mąż jest na sali obok . Jakąś godzinę temu się wybudził też był przez cały dzień i noc pod narkozą . Obydwoje państwo są po operacjach . Pani ma nogę w gipsie pewnie pani już zdążyła to poczuć i ma pani połamane żebra . Dlatego może pani czuć taki ucisk w klatce piersiowej . - dopiero jak to powiedział to faktycznie poczułam coś twardego na prawej nodze i ucisk w klatce piersiowej spowodowany założonym usztywnieniem .
- A można wiedzieć co im jest ? - zapytałam coraz bardziej przytomnie myśląc .
- Pan Kurek ma złamaną rękę . Było to złamanie przesunięte i musieliśmy operować zresztą pani też musiała być operowana . Oczywiście jest poobijany no ale trudno żeby nie był jeżeli państwa samochód przekoziołkował . Mieli państwo dobry samochód bo inaczej mogłoby to się zdecydowanie gorzej skończyć . Dziecku nic się nie stało . Oczywiście mogło przeżyć szok kiedy pani już będzie po kolejnych badaniach będą państwo przewiezieni do jednej sali wraz z córką .
- Dobrze . - na tym skończyła się nasza wymiana zdań . Spokojnie przeszłam serię różnych badań i tak jak mi doktor obiecał zmieniono nam salę tym sposobem wszyscy byliśmy w jednej . Moja teściowa dzielnie opiekowała się Zuzią za co byłam jej ogromnie wdzięczna . Bardzo było mi szkoda Bartka bo ta kontuzja mogła go wyłączyć z gry na parę miesięcy . Kiedy mama Bartka na chwilę nas samych zostawiła postanowiłam pierwsza się odezwać .
- Bartek ? - zaczęłam .
- Przepraszam . - wyszeptał łamiącym się głosem . Odwrócił twarz w moją stronę i głęboko spojrzał mi się w oczy . Były pełne strachu , przerażenia i smutku . Zaszklone , niebieskie tęczówki wpatrywały się we mnie tak intensywnie , że z moich oczu poleciały łzy .
- Nie Bartek . Przecież to nie zależy od Ciebie . - wyszlochałam .
- To akurat zależało . - powiedział i odwrócił się bym pewnie nie patrzyła się na to jak płacze .
- Bartek odwróć głowę w moją stronę . - powiedziałam mocno przytulając Zuzię .
- Chyba wolałbym umrzeć niż móc widzieć jak bardzo Was skrzywdziłem , a jak pomyślę co Wam jeszcze mogło się stać to naprawdę mam ochotę skoczyć z mostu . - powiedział , a mnie wręcz zatkało . Przez chwilę nie pamiętałam jak się oddycha .
- Przestań ! Nie masz prawa tak mówić ! - teraz to już prawie zaczęłam krzyczeć .
- Wiktoria ale ja was prawie zabiłem . - powiedział głosem rozpaczy . Co z tego , że mam złamaną nogę i nie powinnam wstawać ja i tak jak ta głupia idiotka z połamanymi żebrami wstałam z łóżka i podeszłam do łóżka Bartka z Zuzią na rękach .
- Spójrz na mnie . - powiedziałam i dotknęłam jego policzka dłonią . Wtedy odwrócił się do mnie i łzy popłynęły mi po policzkach kiedy zobaczyłam jego oczy przepełnione strachem - Uspokój się .
- Przepraszam . - wyszeptał i siadając pocałował mnie .
- Dwie kaleki się dobrały do siebie . - zaśmiałam się .
- Nie mów tak . - powiedział i przytulił mnie lekko tak żeby nie zadać mi i sobie bólu .
- Oj Bartek masz mi się natychmiast rozchmurzyć bo inaczej to Cię porządnie trzepnę w ten twój pusty łeb . - powiedziałam wracając do mojego łóżka . Kiedy już się ułożyłam weszła pielęgniarka i zaczęła się wypytywać czy nic nam nie jest potrzebne . Po piętnastu minutach do sali weszło stado dwumetrowców .
- To kto tutaj zamawiał wizytę prywatną doktora Mariusza ? - zapytał Wlazły śmiejąc się .
- Ty lepiej się do nich nie dotykaj bo nigdy do zdrowia nie wrócą . - powiedział Michał stawiając Oliwiera pomiędzy naszymi łóżkami bo ten wcześniej siedział sobie na baranach .
- To sobie prezent gwiazdkowy sprawiliście . - zaśmiał się Zatorski . Już w tym czasie Maniek zdążył się rozsiąść pomiędzy nami na krzesełku przeznaczonym dla odwiedzających nas ludzi . Zuzia też już została mi zabrana z łóżka i przewędrowała po rękach wszystkich obecnych . Po wizycie chłopaków przyszli rodzice Bartka wraz z Kubą . Ale długo nie posiedzieli bo byliśmy zmęczeni . Wszyscy się z nas śmiali , że my jak te dwie kaleki . Idealnie się dobraliśmy .
Po tygodniu leżenia w szpitalu i ciągłych odwiedzinach rodziny i znajomych ale też dziennikarzy wypuścili nas do domu . Oczywiście ani ja ani Bartek nie możemy normalnie funkcjonować więc mama Bartka ma się wprowadzić do nas na czas aż któreś z nas nie odzyska pełnej sprawności , a przynajmniej jej większości . Pewnie będzie to Bartek bo on ma zdecydowanie mniej do wyleczenia i jeszcze na dodatek ma profesjonalną opiekę z klubu i reprezentacji , która już zadba o to żeby jak najszybciej powrócił do formy . Może i klub będzie musiał się bez niego obejść w do końca sezonu ale na pewno do reprezentacji to on chciałby jak najszybciej powrócić . Życie nie wygląda kolorowo gdy ma się złamaną nogę i żebra . Na szczęście te drugie dość szybko się wyleczyły . Tak jak przewidywałam Bartek bo miesiącu już był w pełni sprawny i zaczynał powoli wracać do treningów . Zuzia zaczęła chodzić i dzielnie męczy Bartka , który musiał wepchnąć do swojego napiętego grafiku spacery z córką . Jedno i drugie na tym korzystało . Zresztą ja też mogłam chwilę odpocząć i poświęcić ten czas na moje ćwiczenia rehabilitacyjne . Przyszedł maj , a wraz z nim powołania do reprezentacji i Mistrzostwa Świata . Zostałam sama z Zuzią na czas zgrupowania i Mistrzostw . Wielka impreza siatkarska w Polsce to wręcz utopia dla kibiców . Hale wypełnione po brzegi i wspaniale grająca reprezentacja Polski , a w niej mój mąż i ojciec mojego dziecka . Tym razem zrezygnowałam z pojawienia się na którejś z nich bo uznałam , że to trochę uciążliwe z małym dzieckiem , które ma niezmierzone pokłady energii i jak widzi piłkę to od razu do niej pedałuje i chce się nią bawić . Po długim oczekiwaniu na powrót siatkarzy po MŚ wreszcie stawili się w komplecie w Bełchatowie Ci którzy mieli się stawić . Wśród nich mój mąż na widok , którego nasza córka niezmiernie zaczęła się cieszyć . Vice mistrzowie globu szybko rozjechali się do swoich rodzinnych domów . My też z Bartkiem wybraliśmy się do jego rodziców , a potem na Majorkę na tydzień wypoczynku z dala od całego tego zamieszania .
- I po co mi to wszystko było ? - zajęczał Bartek leżąc na naszej prywatnej plaży - Teraz nawet nie mogę spokojnie przejść się po parku bo za chwilę będę musiał rozdawać autografy i pozować do zdjęć . Naprawdę zastanawiam się dlaczego nie mogę być na przykład takim księgowym . Nikt by nie chciał mnie udusić z radości oprócz mojej żony , która tak by się cieszyła kiedy wracałbym do domu wieczorem po siedmiu czy ośmiu godzinach pracy .
- Słonko tobie już wystarczy leżenia na tym słoneczku . - powiedziałam lekko podnosząc się na łokciach .
- No ale taka prawda . - przekręcił się na brzuch i zaczął mi się przyglądać .
- Bartek powiedz ty mi , a nie cieszysz się gdy twoja żona Cię dusi ze szczęścia gdy przywozisz jej kolejną statuetkę MVP albo kolejny medal z turniejów rozegranych z reprezentacją ? - zapytałam nadal podpierając się na łokciach .
- Cieszę się . Ale Wiktoria powiedz mi czy ty byś się cieszyła gdyby stado trzynastolatek piszczało na twój widok tylko dlatego , że masz to coś . - zaśmiał się , a ja razem z nim .
- Jak już coś to bardziej bym się cieszyła na chłopców bo w dziewczynkach nie gustuję . - zaśmiałam się przytuliłam się do niego - Ależ ty gorący .
- No to może się ochłodzimy . - powiedział i po chwili byliśmy w wodzie . Popływaliśmy trochę i musieliśmy wychodzić bo śpiąca wcześniej Zuzia obudziła się i zaczęła się wiercić w swoim specjalnie zbudowanym leżaku . Usiadłam w moim leżaku , który stał obok leżaka Zuzi .
- Ma-ma . - usłyszałam cieniutki głosik .
- Oh moja perełka powiedziała swoje pierwsze słowo . - ucieszyłam się niezmiernie i posadziłam ją sobie na kolanach - Bartek nie zgadniesz co zrobił twoja córka przed chwilą .
- No dajesz . - powiedział i ukucnął przy nas .
- Powiedziała swoje pierwsze słowo . - znowu zaczęłam się cieszyć .
- Naprawdę ? - zdziwił się i od razu pocałował ją w główkę .
- Ma-ma . - powtórzyła Zuzia , a my zaczęliśmy jej bić brawo i namawiać do tego , żeby kolejny raz powtórzyła to magiczne słowo . Szybko minęły nam dalsze dni naszego wypoczynku po których wróciliśmy do naszego bełchatowskiego gniazdka . Bartek wznowił treningi , a ja zajęłam się kształceniem Zuzi w mówieniu i poznawaniu coraz to dogłębniej otaczającego nas świata .
PRZEPRASZAM !!! Przepraszam , że tak długo nie dodawałam ale cały czas nie miałam czasu :/
Postaram się to nadrobić ;) Powiem Wam , że już zaczęłam pisać epilog tego opowiadania bo w końcu już tylko 18 dni do końca ;) W trakcie przerwy świątecznej może uda mi się napisać więcej i być może będą się pojawiać codziennie ale to wszystko zależy od tego jak uda mi się to wszystko zakończyć w ilu rozdziałach i jak bardzo uda mi się rozciągnąć akcję ;)
Już ostatnie ogłoszenie ale bardzo ważne ;) Wchodzimy w link !!! Klikamy lubię to i spełniamy marzenie Pauliny mojej wiernej czytelniczki <3
Jeżeli chcesz być informowany o nowych rozdziałach pisz na : 7589078 ( to moje GG ;d ) lub zostaw swój numer GG w komentarzu .
Nie informuję w żaden inny sposób tylko przez GG !
POZDRAWIAM I PROSZĘ O KOMENTARZE !!!
- Doktorze pacjentka się wybudziła . - powiedziała kobieta , która wcześniej dotykała zapewne mojej dłoni .
- Dobrze za chwilę ją zbadam . - powiedział i pielęgniarka wyszła z sali .
- Dzień dobry pani Kurek . - powiedział .
- Gdzie jest moje dziecko ? - zapytałam przerażona .
- Spokojnie pańska córka jest pod opieką pielęgniarek i pańskiej teściowej .
- Mogę ją zobaczyć ? - zapytałam nadal bardzo słabym głosem .
- Oczywiście tylko najpierw przeprowadzimy pani kolejne badania . - odpowiedział spokojnie .
- A Bartek gdzie on jest ? - zapytałam znowu zaniepokojona .
- Pański mąż jest na sali obok . Jakąś godzinę temu się wybudził też był przez cały dzień i noc pod narkozą . Obydwoje państwo są po operacjach . Pani ma nogę w gipsie pewnie pani już zdążyła to poczuć i ma pani połamane żebra . Dlatego może pani czuć taki ucisk w klatce piersiowej . - dopiero jak to powiedział to faktycznie poczułam coś twardego na prawej nodze i ucisk w klatce piersiowej spowodowany założonym usztywnieniem .
- A można wiedzieć co im jest ? - zapytałam coraz bardziej przytomnie myśląc .
- Pan Kurek ma złamaną rękę . Było to złamanie przesunięte i musieliśmy operować zresztą pani też musiała być operowana . Oczywiście jest poobijany no ale trudno żeby nie był jeżeli państwa samochód przekoziołkował . Mieli państwo dobry samochód bo inaczej mogłoby to się zdecydowanie gorzej skończyć . Dziecku nic się nie stało . Oczywiście mogło przeżyć szok kiedy pani już będzie po kolejnych badaniach będą państwo przewiezieni do jednej sali wraz z córką .
- Dobrze . - na tym skończyła się nasza wymiana zdań . Spokojnie przeszłam serię różnych badań i tak jak mi doktor obiecał zmieniono nam salę tym sposobem wszyscy byliśmy w jednej . Moja teściowa dzielnie opiekowała się Zuzią za co byłam jej ogromnie wdzięczna . Bardzo było mi szkoda Bartka bo ta kontuzja mogła go wyłączyć z gry na parę miesięcy . Kiedy mama Bartka na chwilę nas samych zostawiła postanowiłam pierwsza się odezwać .
- Bartek ? - zaczęłam .
- Przepraszam . - wyszeptał łamiącym się głosem . Odwrócił twarz w moją stronę i głęboko spojrzał mi się w oczy . Były pełne strachu , przerażenia i smutku . Zaszklone , niebieskie tęczówki wpatrywały się we mnie tak intensywnie , że z moich oczu poleciały łzy .
- Nie Bartek . Przecież to nie zależy od Ciebie . - wyszlochałam .
- To akurat zależało . - powiedział i odwrócił się bym pewnie nie patrzyła się na to jak płacze .
- Bartek odwróć głowę w moją stronę . - powiedziałam mocno przytulając Zuzię .
- Chyba wolałbym umrzeć niż móc widzieć jak bardzo Was skrzywdziłem , a jak pomyślę co Wam jeszcze mogło się stać to naprawdę mam ochotę skoczyć z mostu . - powiedział , a mnie wręcz zatkało . Przez chwilę nie pamiętałam jak się oddycha .
- Przestań ! Nie masz prawa tak mówić ! - teraz to już prawie zaczęłam krzyczeć .
- Wiktoria ale ja was prawie zabiłem . - powiedział głosem rozpaczy . Co z tego , że mam złamaną nogę i nie powinnam wstawać ja i tak jak ta głupia idiotka z połamanymi żebrami wstałam z łóżka i podeszłam do łóżka Bartka z Zuzią na rękach .
- Spójrz na mnie . - powiedziałam i dotknęłam jego policzka dłonią . Wtedy odwrócił się do mnie i łzy popłynęły mi po policzkach kiedy zobaczyłam jego oczy przepełnione strachem - Uspokój się .
- Przepraszam . - wyszeptał i siadając pocałował mnie .
- Dwie kaleki się dobrały do siebie . - zaśmiałam się .
- Nie mów tak . - powiedział i przytulił mnie lekko tak żeby nie zadać mi i sobie bólu .
- Oj Bartek masz mi się natychmiast rozchmurzyć bo inaczej to Cię porządnie trzepnę w ten twój pusty łeb . - powiedziałam wracając do mojego łóżka . Kiedy już się ułożyłam weszła pielęgniarka i zaczęła się wypytywać czy nic nam nie jest potrzebne . Po piętnastu minutach do sali weszło stado dwumetrowców .
- To kto tutaj zamawiał wizytę prywatną doktora Mariusza ? - zapytał Wlazły śmiejąc się .
- Ty lepiej się do nich nie dotykaj bo nigdy do zdrowia nie wrócą . - powiedział Michał stawiając Oliwiera pomiędzy naszymi łóżkami bo ten wcześniej siedział sobie na baranach .
- To sobie prezent gwiazdkowy sprawiliście . - zaśmiał się Zatorski . Już w tym czasie Maniek zdążył się rozsiąść pomiędzy nami na krzesełku przeznaczonym dla odwiedzających nas ludzi . Zuzia też już została mi zabrana z łóżka i przewędrowała po rękach wszystkich obecnych . Po wizycie chłopaków przyszli rodzice Bartka wraz z Kubą . Ale długo nie posiedzieli bo byliśmy zmęczeni . Wszyscy się z nas śmiali , że my jak te dwie kaleki . Idealnie się dobraliśmy .
Po tygodniu leżenia w szpitalu i ciągłych odwiedzinach rodziny i znajomych ale też dziennikarzy wypuścili nas do domu . Oczywiście ani ja ani Bartek nie możemy normalnie funkcjonować więc mama Bartka ma się wprowadzić do nas na czas aż któreś z nas nie odzyska pełnej sprawności , a przynajmniej jej większości . Pewnie będzie to Bartek bo on ma zdecydowanie mniej do wyleczenia i jeszcze na dodatek ma profesjonalną opiekę z klubu i reprezentacji , która już zadba o to żeby jak najszybciej powrócił do formy . Może i klub będzie musiał się bez niego obejść w do końca sezonu ale na pewno do reprezentacji to on chciałby jak najszybciej powrócić . Życie nie wygląda kolorowo gdy ma się złamaną nogę i żebra . Na szczęście te drugie dość szybko się wyleczyły . Tak jak przewidywałam Bartek bo miesiącu już był w pełni sprawny i zaczynał powoli wracać do treningów . Zuzia zaczęła chodzić i dzielnie męczy Bartka , który musiał wepchnąć do swojego napiętego grafiku spacery z córką . Jedno i drugie na tym korzystało . Zresztą ja też mogłam chwilę odpocząć i poświęcić ten czas na moje ćwiczenia rehabilitacyjne . Przyszedł maj , a wraz z nim powołania do reprezentacji i Mistrzostwa Świata . Zostałam sama z Zuzią na czas zgrupowania i Mistrzostw . Wielka impreza siatkarska w Polsce to wręcz utopia dla kibiców . Hale wypełnione po brzegi i wspaniale grająca reprezentacja Polski , a w niej mój mąż i ojciec mojego dziecka . Tym razem zrezygnowałam z pojawienia się na którejś z nich bo uznałam , że to trochę uciążliwe z małym dzieckiem , które ma niezmierzone pokłady energii i jak widzi piłkę to od razu do niej pedałuje i chce się nią bawić . Po długim oczekiwaniu na powrót siatkarzy po MŚ wreszcie stawili się w komplecie w Bełchatowie Ci którzy mieli się stawić . Wśród nich mój mąż na widok , którego nasza córka niezmiernie zaczęła się cieszyć . Vice mistrzowie globu szybko rozjechali się do swoich rodzinnych domów . My też z Bartkiem wybraliśmy się do jego rodziców , a potem na Majorkę na tydzień wypoczynku z dala od całego tego zamieszania .
- I po co mi to wszystko było ? - zajęczał Bartek leżąc na naszej prywatnej plaży - Teraz nawet nie mogę spokojnie przejść się po parku bo za chwilę będę musiał rozdawać autografy i pozować do zdjęć . Naprawdę zastanawiam się dlaczego nie mogę być na przykład takim księgowym . Nikt by nie chciał mnie udusić z radości oprócz mojej żony , która tak by się cieszyła kiedy wracałbym do domu wieczorem po siedmiu czy ośmiu godzinach pracy .
- Słonko tobie już wystarczy leżenia na tym słoneczku . - powiedziałam lekko podnosząc się na łokciach .
- No ale taka prawda . - przekręcił się na brzuch i zaczął mi się przyglądać .
- Bartek powiedz ty mi , a nie cieszysz się gdy twoja żona Cię dusi ze szczęścia gdy przywozisz jej kolejną statuetkę MVP albo kolejny medal z turniejów rozegranych z reprezentacją ? - zapytałam nadal podpierając się na łokciach .
- Cieszę się . Ale Wiktoria powiedz mi czy ty byś się cieszyła gdyby stado trzynastolatek piszczało na twój widok tylko dlatego , że masz to coś . - zaśmiał się , a ja razem z nim .
- Jak już coś to bardziej bym się cieszyła na chłopców bo w dziewczynkach nie gustuję . - zaśmiałam się przytuliłam się do niego - Ależ ty gorący .
- No to może się ochłodzimy . - powiedział i po chwili byliśmy w wodzie . Popływaliśmy trochę i musieliśmy wychodzić bo śpiąca wcześniej Zuzia obudziła się i zaczęła się wiercić w swoim specjalnie zbudowanym leżaku . Usiadłam w moim leżaku , który stał obok leżaka Zuzi .
- Ma-ma . - usłyszałam cieniutki głosik .
- Oh moja perełka powiedziała swoje pierwsze słowo . - ucieszyłam się niezmiernie i posadziłam ją sobie na kolanach - Bartek nie zgadniesz co zrobił twoja córka przed chwilą .
- No dajesz . - powiedział i ukucnął przy nas .
- Powiedziała swoje pierwsze słowo . - znowu zaczęłam się cieszyć .
- Naprawdę ? - zdziwił się i od razu pocałował ją w główkę .
- Ma-ma . - powtórzyła Zuzia , a my zaczęliśmy jej bić brawo i namawiać do tego , żeby kolejny raz powtórzyła to magiczne słowo . Szybko minęły nam dalsze dni naszego wypoczynku po których wróciliśmy do naszego bełchatowskiego gniazdka . Bartek wznowił treningi , a ja zajęłam się kształceniem Zuzi w mówieniu i poznawaniu coraz to dogłębniej otaczającego nas świata .
PRZEPRASZAM !!! Przepraszam , że tak długo nie dodawałam ale cały czas nie miałam czasu :/
Postaram się to nadrobić ;) Powiem Wam , że już zaczęłam pisać epilog tego opowiadania bo w końcu już tylko 18 dni do końca ;) W trakcie przerwy świątecznej może uda mi się napisać więcej i być może będą się pojawiać codziennie ale to wszystko zależy od tego jak uda mi się to wszystko zakończyć w ilu rozdziałach i jak bardzo uda mi się rozciągnąć akcję ;)
Już ostatnie ogłoszenie ale bardzo ważne ;) Wchodzimy w link !!! Klikamy lubię to i spełniamy marzenie Pauliny mojej wiernej czytelniczki <3
Jeżeli chcesz być informowany o nowych rozdziałach pisz na : 7589078 ( to moje GG ;d ) lub zostaw swój numer GG w komentarzu .
Nie informuję w żaden inny sposób tylko przez GG !
POZDRAWIAM I PROSZĘ O KOMENTARZE !!!
niedziela, 2 grudnia 2012
Rozdział 51
Po dwóch miesiącach moich wizyt na uczelni już wiem co gdzie i jak . Plus Liga się rozkręciła na dobre . Mecze Ligi Mistrzów mają się też bardzo dobrze , a Skra spokojnie prowadzi w tabeli grupy E . Zaczęłam pisać dla tej redakcji i moje teksty cieszą się dużą popularnością wśród fanów siatkówki . Grudzień jest to miesiąc magiczny . Śnieg i święta . Mamy szósty dzień grudnia , czyli Mikołajki . Wczoraj chłopacy ze Skry wygrali swój trzeci mecz Ligi Mistrzów w Atlas Arenie dlatego dzisiejszy dzień mają cały wolny . Bartek od rana coś gada od rzeczy i tak właściwie to nie wiem co on robi .
- Bartuś słonko mógłbyś mi powiedzieć o co Ci chodzi ? - zapytałam kiedy po raz kolejny coś zaczął mamrotać pod nosem .
- Oj nie ważne . - powiedział włączając ekspres od kawy .
- Dobra to jak coś to my jedziemy do moich rodziców bo moja mama chciałaby zobaczyć Zuzię jeszcze za nim wyjadą do RPA . - powiedziałam i wyszłam z kuchni żeby ubrać Zuzię . Postanowiłam , że założę jej różowe spodenki , białą bluzeczkę , a na to sweterek . Kiedy już ją ubrałam do garderoby wszedł Bartek .
- To jadę z Wami . - powiedział .
- No dobra . - odpowiedziałam i zaczęła szukać dla siebie jakiegoś ubrania . Postanowiłam założyć zielone spodnie i jasny sweter . Kiedy się już ubrałam i umalowałam Bartek z Zuzią czekali na mnie ze spakowaną torbą , w której były najpotrzebniejsze rzeczy i złożonym wózkiem . Szybko założyłam na siebie płaszcz i buty po czym ubrałam Zuzię w buty , płaszczyk , czapeczkę i rękawiczki . Wyszliśmy z mieszkania i zjechaliśmy na parking podziemny windą . Zapakowaliśmy się do samochodu i ruszyliśmy w stronę domu moich rodziców . Droga minęła nam w ciszy . Jakoś tak dziwnie się czułam bo Bartek był małomówny co w jego przypadku jest bardzo dziwne . Zajechaliśmy pod dom moich rodziców i wypakowaliśmy wszystko co mieliśmy wypakować .
- Wika czy coś by się stało gdybyśmy dzisiaj jeszcze pojechali do moich rodziców ? - zapytał kiedy otwierałam furtkę .
- Nie no co ty . Dawno tam nie byliśmy . - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego .
- No właśnie wiem i mam poczucie , że strasznie ich zaniedbałem . - powiedział ze spuszczoną głową , a ja zadzwoniłam do drzwi , które po chwili otworzyła nam moja mama .
- Oh kogo ja tutaj widzę . Wikuś jak Ciebie dawno u nas nie było . - przywitałam się z mamą buziakiem w policzek , a za mną wszedł Bartek z Zuzią na rękach i innymi tobołami . Babcia od razu przejęła swoją wnuczkę .
- Dzień dobry . - powiedział Bartek i też przywitał się z moją mamą . W końcu to jego teściowa .
- Tata jest ? - zapytałam pomagając zdjąć z Zuzi wierzchnie ubranie .
- Tak u siebie w gabinecie . Możesz po niego iść . - powiedziała . Szybko udałam się do gabinetu mojego taty , który znajdował się na samym końcu domu .
- Cześć tato . - powiedziałam wchodząc do środka .
- O moja maleńka . Jak Cię dawno nie widziałem . - powiedział i wstał . Przytuliliśmy się i wyszliśmy do reszty , która już się rozgościła w salonie . Porozmawialiśmy trochę , dziadkowie nacieszyli się wnuczką i około piętnastej wyszliśmy . Tym razem czekała nas trochę dłuższa podróż . Kiedy już jechaliśmy przerwałam tą okropną ciszę .
- Bartek dlaczego wcześniej mi nie powiedziałeś , że chciałbyś jechać do swoich rodziców ? - zapytałam .
- No bo nie wiem w sumie . - powiedział nadal skupiony na drodze .
- Ale następnym razem bądź tak miły i informuj mnie wcześniej o takich wypadach . Ja nie mówię , że nie chciałabym odwiedzić teściów ale jednak to trochę kilometrów od Bełchatowa jest i na dodatek mamy małe dziecko , któremu trzeba zabrać trochę rzeczy . - powiedziałam .
- Spokojnie wszystko spakowałem gdy ty się szykowałaś . - uśmiechnął się . Włączyłam radio bo jakoś nie wiedzieć czemu dzisiaj rozmowa kompletnie nie chciała nam się skleić . Zuzia spała więc muzyka tylko cicho leciała . Kiedy dojechaliśmy pod dom rodziców Bartka na dworze było całkowicie ciemno . Zauważyliśmy , że Kuba bawi się w ogrodzie . On też nas dostrzegł bo od razu do nas przybiegł .
- Czeeeść ! - rzucił się Bartkowi na szyję , a potem wyściskał ze mną .
- No patrz młody jaką niespodziankę Ci zrobiliśmy z okazji Mikołajek .
- Najlepsza . - powiedział i pomógł nam z naszymi bagażami . Bartek wyjął Zuzię , która wyspała się podczas drogi i teraz kipiała energią . Weszliśmy do domu , a Kuba od razu się wydarł .
- Mamo ! Tato ! Chodźcie zobaczcie kogo wam przyprowadziłem . - po chwili w przed pokoju pojawili się moi teściowe .
- Moje dzieci . - uradowała się pani Kurek i nas wyściskała i wycałowała , w jej ślady poszedł pan Kurek . Po jakże ciepłym przywitaniu zostaliśmy ugoszczeni pysznym obiadem , a potem przy cieple kominka siedzieliśmy i rozmawialiśmy . Dziadkowie musieli nacieszyć się Zuzią więc nie zdejmowali jej ze swoich kolan . Kuba też był prze szczęśliwy bo mógł pogadać z Bartkiem jak brat z bratem .
- A wy zostajecie na noc dzisiaj ? - zapytała mama Bartka .
- Bartek ? - przekazałam jemu to pytanie .
- Właściwie ja jutro nie mam treningu . - zaczął - Więc jeżeli Wiktoria się zgodzi to możemy zostać .
- A dlaczego miałabym się nie zgodzić . - powiedziałam uśmiechając się szczerze .
- Kuba dlaczego ty jeszcze nie śpisz ? - zapytał tata Bartka.
- No bo gości mamy . - odpowiedział .
- Ale nie wiem czy wiesz ty jutro idziesz do szkoły więc zmykaj się myć i do spania . - powiedział , a młody Kurek z niezadowoleniem na twarzy poszedł na górę . Zuzia już dawno spała w ramionach babci .
- To może ja pójdę w takim razie naszykować nam jakieś miejsca do spania . - powiedziałam wstając - Wszystkie rzeczy tam gdzie zawsze ?
- Tak Wiktorio . - odpowiedziała mi pani Kurek . Poszłam przyszykować nam łóżko kiedy wróciłam na dole stała walizka , którą chwycił Bartek i poszedł z nią do naszego pokoju . Ja przejęłam śpiącą Zuzię od pani Iwony i poszłam za nim .
- Dobranoc . - powiedziałam jeszcze i uśmiechnęłam się do moich teściów .
- Śpijcie dobrze dzieci . - powiedział teść , a ja weszłam do pokoju .
- Bartek ty przebiegły człowieku . Wszystko zaplanowałeś . - powiedziałam zamykając drzwi i kładąc Zuzię na przyszykowanym dla niej miejscu .
- Od razu tam zaplanowałem . - zaśmiał się i podał mi kosmetyczkę .
- Głupek . - skwitowałam i poszłam pod prysznic . Kiedy wróciłam leżał już w łóżku i czytał coś na swoim telefonie .
- Co tam czytasz ? - zapytałam kładąc się obok niego i zaglądając w ekran . Ale on postanowił mi to skutecznie utrudnić i zaczął się odwracać tak żebym nie mogła przeczytać . Stwierdziłam , że jeżeli nie chce mi pokazać to trudno . Przekręciłam się na drugi bok i szczelniej okryłam kołdrą . Po chwili zgasło światło i poczułam jak dotyka mojego ramienia .
- Wika śpisz ? - zapytał szepcząc .
- Tak. - odpowiedziałam .
- Ale się nie obraziłaś prawda ? - zapytał ponownie .
- A za co miałabym się obrazić ? - tym razem to ja się zapytałam .
- No bo tak nie ustaliłem z tobą tego naszego wyjazdu .
- Bartek ale ja się nie gniewam . Zdaję sobie sprawę jak bardzo może Ci brakować rodziców czy brata . Po za tym nawet jeżeli chcesz się zapierać , że Ci nie brakuje to przecież im może Ciebie brakować . Widziałeś jak się cieszyli jak nas zobaczyli . Ile szczęścia w oczach miała twoja mama mogąc cały ten czas spędzić ze swoją wnuczką na kolanach . - powiedziałam nadal leżąc do niego odwrócona plecami .
- To może powinna mieć jeszcze wnuka ? - zaśmiał się i pocałował moją szyję .
- Nie ma mowy . Przynajmniej przez najbliższe dwa lata . - odpowiedziałam stanowczo i odsunęłam się od niego .
- No nie odsuwaj się ode mnie . - powiedział i przyciągnął mnie tą swoją długą ręką i mocno przytulił nie dając mi możliwości ucieczki - Ale aż dwa lata mam czekać na synka ? - zapytał zmartwiony .
- Może być rok i dwanaście miesięcy jeżeli tak Ci się bardziej podoba . - zaśmiałam się .
- To znajdę sobie inną co mi urodzi wcześniej . - powiedział i poluzował uścisk .
- Proszę bardzo tylko nie licz , że wtedy będziesz miał córkę i żonę bo one sobie od Ciebie odejdą , a raczej wywalą Cię z mieszkania bo to ty się wprowadziłeś do mojego . - powiedziałam znowu się odsuwając . Bartek przekręcił się tak , że teraz leżeliśmy odwróceni do siebie plecami .
- Dobra . Zacznę szukać mieszkania . - powiedział i zabrał mi kołdrę tak by móc się samemu szczelniej okryć . Automatycznie chciałam ją przeciągnąć na siebie jednak tak mocno trzymał , że nie dałam rady .
- Dobra ale oddawaj moją część kołdry . - powiedziałam wkurzona siadając i dźgając go w bok .
- Nie ma mowy . - zaparł się .
- Bartek noooo . - zajęczałam .
- Ale będziemy mieć wcześniej synka niż dwa lata ? - zapytał .
- No dobra ale oddaj trochę kołdry . - uległam bo było dość zimno spać tak bez kołdry . Przekręcił się twarzą w moją stronę i uchylił kołdrę tak bym mogła się pod nią położyć . Wślizgnęłam się i zasnęłam w ramionach Bartka , w których czułam się zdecydowanie szczęśliwa i bezpieczna . Następnego dnia wstałam pierwsza ponieważ Zuzia zaczęła płakać i trzeba było ją nakarmić . Zaraz po mnie wstał Bartek bo on tak automatycznie ma , że jak córka zaczyna płakać to już nie zaśnie . Potem pojawili się rodzice i Kuba .
- Na którą masz do szkoły ? - zapytał Bartek Kubę .
- Na 8.45 . - odpowiedział i zaczął jeść przygotowane przeze mnie kanapki dla wszystkich na śniadanie .
- To Cię odwiozę . - powiedział i poszedł się przyszykować do wyjścia . Po piętnastu minutach pojechali do szkoły . Dziadkowie poszli na spacer z wnuczką , a ja zaczęłam sprzątać w naszym pokoju i szykować rzeczy i na podróż i dzisiejszego dnia . Dzień minął nam przyjemnie w rodzinnej atmosferze . Wieczorem kiedy już mieliśmy wracać okazało się , że zapomnieliśmy zabrać z bagażnika prezentu dla Kuby na Mikołajki . Dostał go dlatego z dniowym poślizgiem ale i tak ucieszył się ze swojej nowej Mikasy . Trochę gumy i powietrza , a tak człowieka może uszczęśliwić . Kiedy wyjechaliśmy na zegarze wyświetlała się dwudziesta pierwsza co za bardzo mi się nie podobało jednak na tyle ufałam Bartkowi jako kierowcy , że nawet chwili nie zastanawiałam się nad tym czy iść spać . Kiedy już prawie zasypiałam usłyszałam dźwięk klaksonu i głuche uderzenie , a po chwili już nic nie czułam ani słyszałam .
No także tego czekajcie teraz na następny , a wyjaśni się co się mogło stać ;) Zapewne domyślacie się , że to wypadek samochodowy ;D Ale co , komu , jak i dlaczego się stało to tylko ja wiem :D
Jeżeli chcesz być informowany o nowych rozdziałach pisz na : 7589078 ( to moje GG ;d ) lub zostaw swój numer GG w komentarzu .
Nie informuję w żaden inny sposób tylko przez GG !
POZDRAWIAM I PROSZĘ O KOMENTARZE !!!
- Bartuś słonko mógłbyś mi powiedzieć o co Ci chodzi ? - zapytałam kiedy po raz kolejny coś zaczął mamrotać pod nosem .
- Oj nie ważne . - powiedział włączając ekspres od kawy .
- Dobra to jak coś to my jedziemy do moich rodziców bo moja mama chciałaby zobaczyć Zuzię jeszcze za nim wyjadą do RPA . - powiedziałam i wyszłam z kuchni żeby ubrać Zuzię . Postanowiłam , że założę jej różowe spodenki , białą bluzeczkę , a na to sweterek . Kiedy już ją ubrałam do garderoby wszedł Bartek .
- To jadę z Wami . - powiedział .
- No dobra . - odpowiedziałam i zaczęła szukać dla siebie jakiegoś ubrania . Postanowiłam założyć zielone spodnie i jasny sweter . Kiedy się już ubrałam i umalowałam Bartek z Zuzią czekali na mnie ze spakowaną torbą , w której były najpotrzebniejsze rzeczy i złożonym wózkiem . Szybko założyłam na siebie płaszcz i buty po czym ubrałam Zuzię w buty , płaszczyk , czapeczkę i rękawiczki . Wyszliśmy z mieszkania i zjechaliśmy na parking podziemny windą . Zapakowaliśmy się do samochodu i ruszyliśmy w stronę domu moich rodziców . Droga minęła nam w ciszy . Jakoś tak dziwnie się czułam bo Bartek był małomówny co w jego przypadku jest bardzo dziwne . Zajechaliśmy pod dom moich rodziców i wypakowaliśmy wszystko co mieliśmy wypakować .
- Wika czy coś by się stało gdybyśmy dzisiaj jeszcze pojechali do moich rodziców ? - zapytał kiedy otwierałam furtkę .
- Nie no co ty . Dawno tam nie byliśmy . - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego .
- No właśnie wiem i mam poczucie , że strasznie ich zaniedbałem . - powiedział ze spuszczoną głową , a ja zadzwoniłam do drzwi , które po chwili otworzyła nam moja mama .
- Oh kogo ja tutaj widzę . Wikuś jak Ciebie dawno u nas nie było . - przywitałam się z mamą buziakiem w policzek , a za mną wszedł Bartek z Zuzią na rękach i innymi tobołami . Babcia od razu przejęła swoją wnuczkę .
- Dzień dobry . - powiedział Bartek i też przywitał się z moją mamą . W końcu to jego teściowa .
- Tata jest ? - zapytałam pomagając zdjąć z Zuzi wierzchnie ubranie .
- Tak u siebie w gabinecie . Możesz po niego iść . - powiedziała . Szybko udałam się do gabinetu mojego taty , który znajdował się na samym końcu domu .
- Cześć tato . - powiedziałam wchodząc do środka .
- O moja maleńka . Jak Cię dawno nie widziałem . - powiedział i wstał . Przytuliliśmy się i wyszliśmy do reszty , która już się rozgościła w salonie . Porozmawialiśmy trochę , dziadkowie nacieszyli się wnuczką i około piętnastej wyszliśmy . Tym razem czekała nas trochę dłuższa podróż . Kiedy już jechaliśmy przerwałam tą okropną ciszę .
- Bartek dlaczego wcześniej mi nie powiedziałeś , że chciałbyś jechać do swoich rodziców ? - zapytałam .
- No bo nie wiem w sumie . - powiedział nadal skupiony na drodze .
- Ale następnym razem bądź tak miły i informuj mnie wcześniej o takich wypadach . Ja nie mówię , że nie chciałabym odwiedzić teściów ale jednak to trochę kilometrów od Bełchatowa jest i na dodatek mamy małe dziecko , któremu trzeba zabrać trochę rzeczy . - powiedziałam .
- Spokojnie wszystko spakowałem gdy ty się szykowałaś . - uśmiechnął się . Włączyłam radio bo jakoś nie wiedzieć czemu dzisiaj rozmowa kompletnie nie chciała nam się skleić . Zuzia spała więc muzyka tylko cicho leciała . Kiedy dojechaliśmy pod dom rodziców Bartka na dworze było całkowicie ciemno . Zauważyliśmy , że Kuba bawi się w ogrodzie . On też nas dostrzegł bo od razu do nas przybiegł .
- Czeeeść ! - rzucił się Bartkowi na szyję , a potem wyściskał ze mną .
- No patrz młody jaką niespodziankę Ci zrobiliśmy z okazji Mikołajek .
- Najlepsza . - powiedział i pomógł nam z naszymi bagażami . Bartek wyjął Zuzię , która wyspała się podczas drogi i teraz kipiała energią . Weszliśmy do domu , a Kuba od razu się wydarł .
- Mamo ! Tato ! Chodźcie zobaczcie kogo wam przyprowadziłem . - po chwili w przed pokoju pojawili się moi teściowe .
- Moje dzieci . - uradowała się pani Kurek i nas wyściskała i wycałowała , w jej ślady poszedł pan Kurek . Po jakże ciepłym przywitaniu zostaliśmy ugoszczeni pysznym obiadem , a potem przy cieple kominka siedzieliśmy i rozmawialiśmy . Dziadkowie musieli nacieszyć się Zuzią więc nie zdejmowali jej ze swoich kolan . Kuba też był prze szczęśliwy bo mógł pogadać z Bartkiem jak brat z bratem .
- A wy zostajecie na noc dzisiaj ? - zapytała mama Bartka .
- Bartek ? - przekazałam jemu to pytanie .
- Właściwie ja jutro nie mam treningu . - zaczął - Więc jeżeli Wiktoria się zgodzi to możemy zostać .
- A dlaczego miałabym się nie zgodzić . - powiedziałam uśmiechając się szczerze .
- Kuba dlaczego ty jeszcze nie śpisz ? - zapytał tata Bartka.
- No bo gości mamy . - odpowiedział .
- Ale nie wiem czy wiesz ty jutro idziesz do szkoły więc zmykaj się myć i do spania . - powiedział , a młody Kurek z niezadowoleniem na twarzy poszedł na górę . Zuzia już dawno spała w ramionach babci .
- To może ja pójdę w takim razie naszykować nam jakieś miejsca do spania . - powiedziałam wstając - Wszystkie rzeczy tam gdzie zawsze ?
- Tak Wiktorio . - odpowiedziała mi pani Kurek . Poszłam przyszykować nam łóżko kiedy wróciłam na dole stała walizka , którą chwycił Bartek i poszedł z nią do naszego pokoju . Ja przejęłam śpiącą Zuzię od pani Iwony i poszłam za nim .
- Dobranoc . - powiedziałam jeszcze i uśmiechnęłam się do moich teściów .
- Śpijcie dobrze dzieci . - powiedział teść , a ja weszłam do pokoju .
- Bartek ty przebiegły człowieku . Wszystko zaplanowałeś . - powiedziałam zamykając drzwi i kładąc Zuzię na przyszykowanym dla niej miejscu .
- Od razu tam zaplanowałem . - zaśmiał się i podał mi kosmetyczkę .
- Głupek . - skwitowałam i poszłam pod prysznic . Kiedy wróciłam leżał już w łóżku i czytał coś na swoim telefonie .
- Co tam czytasz ? - zapytałam kładąc się obok niego i zaglądając w ekran . Ale on postanowił mi to skutecznie utrudnić i zaczął się odwracać tak żebym nie mogła przeczytać . Stwierdziłam , że jeżeli nie chce mi pokazać to trudno . Przekręciłam się na drugi bok i szczelniej okryłam kołdrą . Po chwili zgasło światło i poczułam jak dotyka mojego ramienia .
- Wika śpisz ? - zapytał szepcząc .
- Tak. - odpowiedziałam .
- Ale się nie obraziłaś prawda ? - zapytał ponownie .
- A za co miałabym się obrazić ? - tym razem to ja się zapytałam .
- No bo tak nie ustaliłem z tobą tego naszego wyjazdu .
- Bartek ale ja się nie gniewam . Zdaję sobie sprawę jak bardzo może Ci brakować rodziców czy brata . Po za tym nawet jeżeli chcesz się zapierać , że Ci nie brakuje to przecież im może Ciebie brakować . Widziałeś jak się cieszyli jak nas zobaczyli . Ile szczęścia w oczach miała twoja mama mogąc cały ten czas spędzić ze swoją wnuczką na kolanach . - powiedziałam nadal leżąc do niego odwrócona plecami .
- To może powinna mieć jeszcze wnuka ? - zaśmiał się i pocałował moją szyję .
- Nie ma mowy . Przynajmniej przez najbliższe dwa lata . - odpowiedziałam stanowczo i odsunęłam się od niego .
- No nie odsuwaj się ode mnie . - powiedział i przyciągnął mnie tą swoją długą ręką i mocno przytulił nie dając mi możliwości ucieczki - Ale aż dwa lata mam czekać na synka ? - zapytał zmartwiony .
- Może być rok i dwanaście miesięcy jeżeli tak Ci się bardziej podoba . - zaśmiałam się .
- To znajdę sobie inną co mi urodzi wcześniej . - powiedział i poluzował uścisk .
- Proszę bardzo tylko nie licz , że wtedy będziesz miał córkę i żonę bo one sobie od Ciebie odejdą , a raczej wywalą Cię z mieszkania bo to ty się wprowadziłeś do mojego . - powiedziałam znowu się odsuwając . Bartek przekręcił się tak , że teraz leżeliśmy odwróceni do siebie plecami .
- Dobra . Zacznę szukać mieszkania . - powiedział i zabrał mi kołdrę tak by móc się samemu szczelniej okryć . Automatycznie chciałam ją przeciągnąć na siebie jednak tak mocno trzymał , że nie dałam rady .
- Dobra ale oddawaj moją część kołdry . - powiedziałam wkurzona siadając i dźgając go w bok .
- Nie ma mowy . - zaparł się .
- Bartek noooo . - zajęczałam .
- Ale będziemy mieć wcześniej synka niż dwa lata ? - zapytał .
- No dobra ale oddaj trochę kołdry . - uległam bo było dość zimno spać tak bez kołdry . Przekręcił się twarzą w moją stronę i uchylił kołdrę tak bym mogła się pod nią położyć . Wślizgnęłam się i zasnęłam w ramionach Bartka , w których czułam się zdecydowanie szczęśliwa i bezpieczna . Następnego dnia wstałam pierwsza ponieważ Zuzia zaczęła płakać i trzeba było ją nakarmić . Zaraz po mnie wstał Bartek bo on tak automatycznie ma , że jak córka zaczyna płakać to już nie zaśnie . Potem pojawili się rodzice i Kuba .
- Na którą masz do szkoły ? - zapytał Bartek Kubę .
- Na 8.45 . - odpowiedział i zaczął jeść przygotowane przeze mnie kanapki dla wszystkich na śniadanie .
- To Cię odwiozę . - powiedział i poszedł się przyszykować do wyjścia . Po piętnastu minutach pojechali do szkoły . Dziadkowie poszli na spacer z wnuczką , a ja zaczęłam sprzątać w naszym pokoju i szykować rzeczy i na podróż i dzisiejszego dnia . Dzień minął nam przyjemnie w rodzinnej atmosferze . Wieczorem kiedy już mieliśmy wracać okazało się , że zapomnieliśmy zabrać z bagażnika prezentu dla Kuby na Mikołajki . Dostał go dlatego z dniowym poślizgiem ale i tak ucieszył się ze swojej nowej Mikasy . Trochę gumy i powietrza , a tak człowieka może uszczęśliwić . Kiedy wyjechaliśmy na zegarze wyświetlała się dwudziesta pierwsza co za bardzo mi się nie podobało jednak na tyle ufałam Bartkowi jako kierowcy , że nawet chwili nie zastanawiałam się nad tym czy iść spać . Kiedy już prawie zasypiałam usłyszałam dźwięk klaksonu i głuche uderzenie , a po chwili już nic nie czułam ani słyszałam .
No także tego czekajcie teraz na następny , a wyjaśni się co się mogło stać ;) Zapewne domyślacie się , że to wypadek samochodowy ;D Ale co , komu , jak i dlaczego się stało to tylko ja wiem :D
Jeżeli chcesz być informowany o nowych rozdziałach pisz na : 7589078 ( to moje GG ;d ) lub zostaw swój numer GG w komentarzu .
Nie informuję w żaden inny sposób tylko przez GG !
POZDRAWIAM I PROSZĘ O KOMENTARZE !!!
Subskrybuj:
Posty (Atom)